Izuku pov:
Siedziałem sobie w pokoju na ksześle i uczyłem sie do szkoły, w domu byłem sam, wszyscy poszli do galeri na zakupy a ojciec kazał mi sie uczyć. Po jakimś czasie poszedłem do łazienki sie odświeżyć i pozmieniać opatrunki. W piżamie już wruciłem do pokoju i uczyłem sie dalej do materiału który będziemy pszerabiać za miesiąc. Po kolejnych dwóch godzinach intensywnej nauki poszedłem do pokoju Chrisa i wszedłem do szafy, po chwili koszmary zebrały sie wokół mnie a ja pszytuliłem sie do nich z uśmiechem, są dla mnie jak dróga rodzina, po długich pogawędkach wyszedłem z szafy żegnając sie z koszmarami i pobiegłem do kuchni ugotować obiad, podczas gotowania radośnie śpiewałem i nawet nie ogarnąłem kiedy rodzice i moje rodzeństwo wróciło, maluchy i bliźniaki zaczęli klaskać a mama patrzała na mnie z dumą w oczach, ojciec oczywiście był z tego nie zadowolony. Nałożyłem obiadu rodzinie i poszedłem do mojego pokoju pomimo wołania mamy bym został z nimi. Poszedłem do łużka i od razu zatopiłem sie w pościeli, nie z lenistwa, ale ze strachu przed ojcem który jest ze mnie nieustannie zawiedziony, wziąłem telefon i coś na nim przeglądałem gdy nagle usłyszałem otwieranie i zamykanie drzwi na klucz, spojrzałem w tamtą strone i aż wstrzymałem oddech, ojciec przyszedł z kijem bejsbolowym
-Co ja ci kurwa mówiłem?!- zapytał wkurzony i zaczął mnie okładać kijem, w tym momencie miałem tylko ochote zniknąć
-pszepraszam!- powiedziałem a ojciec po godzinie wyszedł. Gdy usłyszałem że wrucił do salonu zacząłem sie szybko pakować, przede wszystkim spakowałem żyletki i noże, tak na wszelki wypadek, spojrzałem na date
-super, wszystkiego najleprzego Izuku- wyszeptałem sam do siebie i wyszedłem przez okno, zjechałem po rynnie i pobiegłem co sił w nogach w nieznane*godzina puźniej*
Doszedłem do jakiegoś parkingu gdy nagle zobaczyłem jakiegoś pana wpatrującego sie we mnie z czarnego mercedesa, jeździł po parkingu nie spuszczając ze mnie wzroku, przyspieszyłem kroku a auto zaraz obok mnie
-cześć dzieciaku, zgubiłeś sie?- zapytał koleś wychodząc z auta a ręce trzymał w kieszeni
-nie, nie zgubiłem sie- odpowiedziałem i ruszyłem dalej gdy nagle poczułem coś na ustach a oczy stały sie tak ciężkie że zasnąłem. Obudziłem sie w jakimś ciemnym pomieszczeniu związany a przede mną siedział ten facet
-o, widze że sie obudziłeś malutki- podszedł do mnie i podniusł mi głowe z nożem w ręce i przejechał nim po moim oku
-zostaw mnie!- wrzasnąłem a w ramie dostałem jakiś zastrzyk z jakąś nieznaną mi substancją, głowa zrobiła mi sie ciężka i zasnąłem na nowo~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I oto kolejny rozdział, przepraszam znowu za małą aktywność
Słów: 422