27 marca
Pov:Mike
Gdy większość osób zjadła już kolację ja siedziałem z Willem przy stole w jadalni. Czekałem na willa aż zje. Zostaliśmy sami przy stole więc spokojnie trzymałem chłopaka za ręke.
- Mike ja już nie mogę- powiedział odkladając widelec do talerza
- Tym razem niech ci już będzie ale jutro za to zjesz trochę więcej- zaproponowałem a ten wyglądał jakby się zastanawiał- To jak?
- No już dobra - powiedział wstając od stołu. Odniósł swój talerz do kuchni
Nikogo nie było już na dole, tylko ja z Willem. Lucas, Dustin, El, Max i Erica byli już na dole zapewne szykowali się do spania. Nancy z jontahanem spali u Nancy w pokoju a steave, Robin i Eddie spali w moim pokoju.
Zeszliśmy na dół po nasze rzeczy na przebranie. Na podłodze leżało mnóstwo przeróżnych koców, poduszek i kordeł. Ja niestety śpię na kocu. Mógłbym spać na kanapie bo na początku zaklepalem sobie miejsce kiedy jeszcze nie było nikogo na dole obrocz Willa. Gdy zauważyłem że zaczyna się rozkładać na kocu na ziemi od razu się go spytałem czy nie chce spać że mną. On jedynie odpowiedział mi że inni bedą mogli się wyspać. Will i jego dobre serce. W końcu zlitowalem się nad moimi gośćmi i zajołem se miejce obok willa. Żeby inni mieli wygodniej. Oczywiście
Na kanapie spała już Max, Jane i Erica. Lucas z Dustinem- leżeli na materacu wcześniej należący do El. Świetnie wszyscy mieli coś wygodnego tylko nie my.
Dustin miał torbę willa podłożoną jako poduszka pod głowę
- Chyba jakieś jaja- wyszeptał cicho Will na co ja się cicho zaśmiałem- nie będę go budzić więc- podszedł w stronę mojego biórka- pożyczę sobie to- z drewnianego stołu wziął moją piżame która właśnie planowałem ubrać- a ty sobie coś znajdź- powiedział wbiegając spowrotem na górę.
Zaśmiałem się i zacząłem rozglądac się za nowym ubraniem do spania. Wyciągnąłem z kosza na czyste pranie jakąś luźną koszulkę która sięgała mi do ud i nałożyłem ją na siebie. Stwierdziłem że i tak jest gorąco więc bez sensu jeszcze szukać spodenek jeśli mogę spać w samych bokserkach
Poszedłem na górę poszukać chłopaka który wybiegł już jakiś czas temu. Stanąłem przed łazienką i oparłem się o ścianę na przeciwko drzwi do toalety. Odchyliłem głowę do tyłu prawie zasypijając jednak dzwięk przekręcającego się zamka mnie wybudził.
Popatrzyłem się na chłopaka od góry do dołu na co on zareagował tak samo. Chłopak wyglądał prześlicznie w mojej za dużej koszulce na niego i szerokich spodenkach. Ucieszyło mnie również to że pierwszy raz od jego pobytu tutaj założył coś co nie sięgało mu ponad za nadgarstki. Szeroko się usmiechnąłem jednak uśmiech zszedł z mojej twarzy gdy zobaczyłem jego blizny.
- Mogłeś mi oszczędzić tego widoku- zaśmiał się wskazując na mój ubiór
- Przepraszam nie miałem wyjścia - powiedziałem podsmiechując się pod nosem- za to ty wyglądasz uroczo - odgarnąłem jego włosy za ucho i złapałem za rękę. Widziałem na jego twarzy dosyć mocne rumieńce
Zaprowadziłem chłopaka do piwnicy. Przeszliśmy uważając na innych wokół. Usiedliśmy na kocu i odkryliśmy się kordłą. Zgasiłem jeszcze małą lampkę na biurku.
Wpatrywałem się w chłopaka który nie spał jeszcze ale wpatrywał się w ciemny, pusty sufit. Była jeszcze jedna sprawa o której musiałem z nim o tym porozmawiać. Zacząłem szukać jego ręki gdzieś pod kordłą. Po pewnym czasie odnalazłem dłoń chłopaka. Złapałem ją i cicho wyszeptałem jego imię. On odwrócił głowę w moją stronę tym samym przekrecając się na lewo
-Hmm? - cicho zamruknął
- Chciałbyś być moim.. no wiesz.. chłopakiem?- nerwowo podrapałem się po karku
- Mike..- ucałował mnie lekko w usta- nawet nie wiesz ile czekałem na to pytanie- uśmichnął się jeszcze raz składając drobnego całusa na moich wargach
- Mam to uznać za tak?
- no domysł się- zaśmiał się a ja jeszcze raz przyciągnąłem go do pocałunku.
Po pewnym czasie oboje zasneliśmy mocno przytuleni do siebie
______________________________________
Hej, przepraszam że rozdziałów nie było ale moja przyjaciółka miała wczoraj urodziny dlatego cały dzień z nią gadałam. Następny rozdział pojawi się najprawdopodobniej w niedzielę chyba że coś uda mi się w sobotę. Jeśli są jakieś błędy proszę o komentarz
CZYTASZ
Nie dam rady żyć bez ciebie | BYLER
Actionw Kalifornii nie układało się najlepiej. Joyce postanowiła że wyjadą na kilkudniowy pobyt w Hawkins. Will nie chciał tego, nie chciał spotkania z Mike. Nie chciał żeby ktoś się dowiedział że coś jest nim nie tak (vecna) byler