27 marca
Pov: Mike
Wszystko co miałem w rękach upadło na podłogę. Chłopak szybko obrócił się w moją stronę a ja stałem z szeroko otwartymi oczami i lekko rozchylonymi ustami i wpatrywałem się w te prawie nie widoczne rany. Gdy chłopak zorientował się gdzie utkwił mój wzrok również upuścił wszystko co trzymał na ziemię i szybko zaczął przeciągać materiał swojej koszuli do nadgarstków. Zachwiał się i prawie by spadł z taborecika gdybym go nie złapał. Postawiłem go na proste nogi i lekko chwyciłem za jego dłoń. Will miał spuszczonął głowę w dół ale widziałem że patrzy się na nasze dotykające się dłonie. Chciałem odsłonić materiał koszuli ale usłyszałem głośny pełen gniewu krzyk
-MIKE DO CHOLERY!- Nancy wydarła się tak że pewnie na całym osiedlu ją słyszeli.
Ja stałem i nie wiedziałem co mam zrobić. Czy on chciał się.. zabić? Lub zadać sobie ból? Ten widok zabolał mnie mocno. Za dużo się ostatnio działo. On obiecywał mi że nie będzie miał przedemną żadnych sekretów ale jak się ostatnio okazało to ma ich pełno i to ja muszę odkrywać jest sam zanim mi o nich opowie.
Staliśmy w ciszy kiedy znowu usłyszałem krzyk mojej siostry. Szybko zebrałem jedzenie z ziemi a Will chyba chciał uciec więc złapałem go za ręke.
- Nigdzie się nie wybierasz, idziesz ze mną- widziałem łzy w jego oczach.
Pociągnąłem go w stronę schodów i zeszliśmy na dół. Podczas schodzenia puściłem dłoń chłopaka. Odłożyłem poczęstunek na stół i spowrotem odwróciłem się w stronę willa. Chciałem z nim iść na górę porozmawiać, wyjaśnić sobie to wszystko jednak ktoś musiał mnie powstrzymać i tym razem nie była to Nancy
- Wy się nigdzie nie wybieracie - zatrzymała mnie max ciągnąc za ramię do tyłu- jakiś morderca grasuje a wy się szwendacie nie wiadomo gdzie
- Przecież cały czas siedzimy w domu!- wykrzyknąłem w jej stronę
- Ona ma rację a poza tym moglibyście nam odrobinę pomóc- dodał Jonathan z zainteresowaniem patrząc na willa -wszystko okej Will?- podszedł do chłopaka
- Czemu miałoby nie być?- zapytał usmiechając sie niemrawo i popatrzył się na mnie. Po czym Jonathan również popatrzył w moją stronę z gniewem w oczach.
Pov: Will
- Okej słuchajcie wszyscy zrobimy tak- odezwała się Nancy - podzielimy się na trzy grupy po parę osób, będziemy chodzić po domach i pytać o ich samopoczucie. Osoby które będą zachowywać się podejrzanie będziemy-- Steve nie pozwolił jej dokończyć
- to brzmi absurdalnie, będziemy nachodzić ludzi w ich domach i będziemy pytać o ich dane osobiste- wykrzyczał w jej stronę co mocno ją poddenerwowało
- MASZ MOŻE LEPSZY POMYSŁ?!- zaczęli się kłócić
Wszyscy się bali ale starali się tego nie okazywać. Dustin, Lucas, El i Eddie zajadali się przekąskami które przyniosłem razem z Mikem. A cała reszta angażowała się w kłótnie oprócz Mika. On stał z założonymi rękami na piersi obok mnie
- Czy ty serio myślałeś że mógłbym się w tobie zakochać?- na te słowa mnie zatkało. Chłopak obrócił się w moją stronę
Dlaczego on to powiedział. Tak to prawda przez chwilę myślałem że chłopak jest we mnie zakochany. Dawał mi wyraźne znaki, kilka razy próbował mnie chyba pocałować jednak los nie chciał aby do tego doszło. Już sam nie widziałem jak wygląda nasza relacja ale te słowa dały mi wyraźnie do zrozumienia że nic z tego nie będzie
- Will to obrzydliwe- powiedział do mnie po czym dodał- nie jestem pedałem takim jak ty- mrugnął a gdy otworzył spowrotem oczy były puste, bez życia. Kolejna wizja
- N-nie, ty nie jesteś Mikem!- powiedziałem jąkając się
- Może i nie ale musisz wiedzieć że ja tylko mówię prawdę, nie chce żebyś cierpiał - postać Mika zmieniła się w vecne a wszystko i wszyscy zaczęli znikać- dlatego zakończę twoje cierpienie
Ciemna postać podniosła swoją dłoń nad moją twarz. Poczułem że szpony są jeszcze bliżej mojej twarzy
Pov:Mike
-MASZ MOŻE LEPSZY POMYSŁ?!- wszyscy zaczęli się kłócić a ja dalej miałem potrzebę porozmawiania z chłopakiem. Odwróciłem się w jego stronę. On stał bez ruchu, krew kapała z jego nosa aa oczy były skierowane do góry. Przeraził mnie ten widok. Szybko do niego podbiegłem
- WILL!!- przerzyknąłem wszystkich w pomieszczeniu przez co zwróciłem na siebie uwagę wszystkich wokół.
- To samo się działo z Chrissy!- krzyknął Eddie. Mi zaczęły lecieć łzy z oczu. Wszyscy wyglądali na przerażonych a szczególnie Jonathan. Zacząłem trząść chłopakiem aby go obódzić
- co do cholery?!- zapytała Erica
___________________________________
Polsat wiem
Jeśli są jakieś błędy proszę o komentarz
CZYTASZ
Nie dam rady żyć bez ciebie | BYLER
Aksiyonw Kalifornii nie układało się najlepiej. Joyce postanowiła że wyjadą na kilkudniowy pobyt w Hawkins. Will nie chciał tego, nie chciał spotkania z Mike. Nie chciał żeby ktoś się dowiedział że coś jest nim nie tak (vecna) byler