22 marca
POV:MIKE
Obudziłem się w nocy przez burze. Głośno lało. Odruchowo spojrzałem na chłopaka obok. Wiercił się strasznie. Był cały spocony i czerwony. Pewnie snił mu się koszmar. Była może 3 nad ranem ale było słychać jak ktoś buszuje na górze. Później sprawdzę kto teraz ważny jest Will. Złapałem go za rękę a droga moją ręką głaskałem go po głowie. Chciałem go uspokoić ale mi nie wychodziło
Pov:WILL
- Nie jesteś wystarczająco dobry- odezwał się vecna
- Nie zasługujesz na nich wszystkich- powtarzał mężczyzna
- lepiej byłoby im bez ciebie..
Stałem w salonie Wheelerów i nie mogłem się ruszyć widziałem osobę która dręczy mnie od bardzo dawna. Nie wiem czy to był sen czy prawdziwy świat ostatnio ciężko mi to odróżnić. Ja stałem i nie mogłeś się poruszyć. On powtarzał w koło to samo. Może to co mówił to była prawda.. sam nie wiem. Poczułem że zaczynam lewitować a pojedyncze krople krwi zaczęły spływać mi po policzku niczym łzy.
- Czas zakończyć twoje cierpienie- powiedział vecna podchodząc do mnie. Poczułem jak cos lub ktoś łapie mnie za rękę jednak gdy na nią spojrzałem to nic nie widziałem. Usłyszałem cichy szept.
- Will... Will?- to był głos Mika czyli prawdopodobnie to jest koszmar.
Próbowałem się z niego wybudzić jednak po próbie szczypania się i klepania po twarzy zobaczyłem szpony vecny nad moją twarzą
- Już czas Will..- usłyszałem i poczułem lekkie szarpnięcie.
Obudziłem się, byłem w piwnicy Mika. Oddychałem ciężko i nie mogłem opanować serca. Patrzyłem się w jeden punkt i próbowałem się opanować. Byłem cały mokry. Po chwili przetarłem twarz dłońmi i poczułem czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Spojrzałem w lewo i ujrzałem Mika patrzył się na mnie z troską.
-Wszystko w porządku?- spytał z oczekiwaniem na odpowiedź
- Tak to tylko głupi koszmar nie przejmuj się- powiedziałem i usmiechnąłem się lekko w jego stronę- obudziłem cię ?
- No strasznie się wierciłeś na pewno wszystko gra?
- Tak przepraszam że cię obudziłem
- Nie przepraszaj
Dalej dyszalem i nerwowo bawiłem się palcami. Chłopak wstał i podał mi rękę.
- Chodź ze mną do kuchni naleje ci wodę- miło że się troszczył ale nie chciałem mu zawrac głowy zwłaszcza że jest trzecia nad ranem.
- Nie nie trzeba idź spać- powiedziałem a chłopak tylko złapał moją ręke i pociągnął w stronę drzwi
- Uparty jesteś- powiedziałem uśmiechajac się
- Wiem- powiedział przechodząc obok materaca Nastki. Wyszliśmy z pokoju. Chłopak dalej prowadził mnie do kuchni. Przechodziliśmy obok dużego lustra na korytarzu. Serio byłem mega spocony. Aż wstyd.
Gdy dochodziliśmy do celu zauważyliśmy że światło się świeci w kuchni. Weszliśmy i zobaczyliśmy moją mamę. Ona tylko spojrzał na nas z pytająca miną. Pewnie dziwnie musiało to wyglądać Mike w samych spodenkach i ja w spoconej piżamie trzymając się za ręce. Tak samo bym zaaregował.
- co tu robicie? - spytała moją mama
- przyszliśmy się napić- odpowiedział Mike a moja rodzicielka zrobiła jeszcze bardziej zdezorientowana mnie- wody. A pani co tu robi?- spytał chłopak dalej trzymając moją rękę
- Chciałam zrobić sobie kawę zaraz będę wyjeżdżać
- okej - powiedziałem a moja mama wyszła i udała się bodajże do Mika pokoju po swoje rzeczy
Mike zaprowadzil mnie do jadalni i posadził mnie na krześle.
- czekaj tu zaraz przyniosę ci wody- powiedział a ja w odpowiedzi tylko mruknąłem.
Chłopak wyszedł i po chwili wrócił ze szklanką wody. Wręczył mi kubek i oparł się o ścianę na przeciwko mnie
- Często masz koszmary?- spytał spoglądając na mnie ja szybko wziąłem małego łyka wody
- Od jakiegoś czasu cały czas - powiedziałem i szybko dopiłem resztę wody i udałem się razem z chłopakiem w stronę piwnicy- ja jeszcze pójdę na górę pożegnać się z mamą czy coś
- okej ja poczekam tu- powiedział i usiadł na schodku
- nie musisz
- ale chce- usmiechnąłem się i weszłam powoli na schody
- Hej mamo jedziesz zaraz tak?
- tak Murray zaraz tu będzie
- Nie wiedziałem że jedziesz z nim
- tak jakoś wyszło
- będę tęsknić- powiedziałem i przytuliłem się do mamy
- to tylko tydzień Willuś- powiedziała oddając gest
- nie nazywaj mnie tak- droczyłem się jeszcze chwilę z mamą kiedy zeszłym na dół Mike jak powiedział tak i zrobił czekał na schodku. Nie wiem czy spał. Podszedłem do niego a on szybko się odwrócił i wstał. Poszliśmy pod drzwi do piwnicy i powoli zeszliśmy na dół. Usiadlismy na kanapie i patrzyliśmy się na różne punkty. Siedzieliśmy w ciszy dość komfortowej do czasu kiedy chłopak na mnie spojrzał.
- Ściągnij to koszulkę jest cała mokra- no musiał no. Zarumienilem się lekko i troche przestaszylem.
- Nie chce jest mi dobrze i zimno- powiedziałem stanowczo
- Co ty gadasz jest w cholerę gorąco- podszedł do mnie i chwycił za dół koszulki. Wjechał nią na górę i czekał aż podniosę ręce żeby mógł łatwo ją zdjąć. Patrzyłem na niego zdezorientowany całą sytuacją.- no dawaj nie bój się mnie- nie pewnie podniosłem ręce do góry a chłopak zsunął mi koszulkę i rzucił na swoje biórko- i jak lepiej?
- Może troszeczkę - powiedziałem przyglądając się swoim przedramioną, nie było widać blizn bo było ciemna na szczęście
- chodź już spać- powiedział a ja mu szybko odpowiedziałem.
Położyliśmy się twarzami naprzeciwko siebie
- Dobranoc Mike
- Dobranoc Will
_______________________________________
Dzisiaj trochę dłuższy rozdział mam nadzieję że wam się podoba. Jak są jakieś błędy proszę o komentarz. I przepraszam że ostatnio rzadziej wrzucam jednak muszę się przyzwyczaić do nowej szkoły ale teraz będą częściej
CZYTASZ
Nie dam rady żyć bez ciebie | BYLER
Actionw Kalifornii nie układało się najlepiej. Joyce postanowiła że wyjadą na kilkudniowy pobyt w Hawkins. Will nie chciał tego, nie chciał spotkania z Mike. Nie chciał żeby ktoś się dowiedział że coś jest nim nie tak (vecna) byler