28 marca
Pov: Will
Dochodziła godzina 12. Wszyscy już wstali i zjedli śniadanie. No może ja nie zjadłem całego ale mniejsza z tym. Czekaliśmy na moją mamę i jej tajemniczego towarzysza. Nancy z myslą o tym że kobieta może być bardzo zmęczona postanowiła jej ugotować obiad. Dlatego właśnie była w kuchni z Robin przygotowywały chyba spaghetti. Nie wiem jak dużo opakowań makaronu musiały zużyć aby starczyło dla nas wszystkich ale na pewno pani Wheeler będzie musiała jechać jak najszybciej na jakieś zakupy. Szczerze to nie wiem dlaczego wszyscy cały czas są tutaj. Nie to że mi to przeszkadza wręcz przeciwnie nawet mi się tak podoba, czuje się bezpieczniej.
Siedziałem obok Eddiego i Dustina. Opowiadali mi o swoich różnych kampaniach w grze DnD podczas mojej nieobecności. Nie wierzę że spotykali się co tydzień aby w to grać. Jeszcze zanim się przeprowadziłem nie chcieli ze mną grać... No ale trudno było minęło.
Poczułem dotyk na swoim ramieniu. Odwróciłem się i zobaczyłem ciemnowłosego chłopaka. Mika. Ja siedziałem na fotelu a on lekko przysiadł na małym stoliku obok. Na kanapie nie było już miejsca dlatego musiał coś sobie znaleźć. Uśmiechnąłem się do niego i przekierowałem ciałem w jego stronę.
- Hej- powiedział z uśmiechem na twarzy
- hej- odpowiedziałem również wysyłając mu szeroki uśmiech. Złapał mnie za dłonie i przysunął się troszeczkę bliżej mnie. Reszta czasem patrzy się na nas ze zdziwieniem na twarzy. Nie mówiliśmy jeszcze że jesteśmy razem jednak można się domyśleć.
- Jak się czujesz? Nie masz zawrotów głowy? Nie widzisz żadnych zegarów?- zaczął chłopak lekko marszcząc brwi a ja wskazałem palcem na zegar wiszący wyskoko na ścianie
- Boże mike powiedz proszę że ty też go widzisz- zaśmiałem się przez co chłopak się zirytował
- Staram się jak tylko mogę dbać o ciebie ale co mi do tego jeśli mój chłopak musi z siebie robić idiotę w każdej sekundzie swojego życia - powiedział a jego mina spoważniała - ja się martwię nie żartuj sobie- zaczął się trochę śmiać
- Jeszcze mi powiedz że mam chodzić z taką ponurą miną jak ty - zaśmiałem się - i w cale nie robię z siebie idioty, jestem poważnym człowiekiem tak samo jak ty - założyłem ręce na piersi udając obrażonego i lekko odwracając się w przeciwną stronę
- Oj no dobrze już nie obrażaj się- powiedział po czym dodał- tak, jesteś poważnym człowiekiem z tak samo nudnym życiem jak ja- zaśmiał się a ja spowrotem się do niego odwróciłem
Przez chwilę siedzieliśmy i patrzyliśmy się na siebie w ciszy. Co jakiś czas spoglądalem na zegar. Już jest chwilę po 12. Zastanawiałem się gdzie jest moja mama że jeszcze jej nie ma. Karen mówiła że o 12 będzie. A moja mama nigdy się nie spóźnia.
Z moich myśli wyrwał mnie chłopak który poprawiał się stole pewnie żeby było mu wygodniej. Bez zastanowienia odsunąłem się lekko w prawą stronę fotela i poklepałem miejsce obok siebie by zwrócić uwagę Mika. Fotel nie był jakiś mega duży ale dwie osoby na pewno się zmieszczą.
- Siadaj
- Nie, siedź sobie mi jest serio wygodnie a tam się razem nie zmieścimy- powiedział drapiąc się po ramieniu
- Nie przesadzaj- złapałem go za rękę i przyciągnąłem w swoją stronę tak że potknął się o beżowy dywan który leżał na podłodze. Chłopak stanął przed wolnym miejscem i powoli usiadł na fotel. Stykaliśmy się udami przez co czułem wypieki na swojej twarzy
Siedzieliśmy może 10 minut i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Oparłem się głową o ramię Mika kiedy wszystko do około zaczęło się kręcić. Przynajmniej w mojej głowie
- wszystko w porządku?- zapytał po czym wszyscy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi
- Ja otworze- powiedziała Nancy kierując się do drzwi.
Szybko wstałem bo jak najszybciej chciałem zobaczyć się z mamą. Gdy już szedłem w stronę drzwi wejściowych zatrzymała mnie czyjąś ręką na tej mojej. Odwróciłem się i zobaczyłem Mika. Już nie był tak usmiechnięty jak wcześniej. Teraz był zmartwiony.
- Dobrze się czujesz?- wstał dalej trzymając moją ręke
-Tak a teraz proszę daj mi zobaczyć mame- powiedzialem i usłyszałem głos mojej rodzicielki.
Chłopak puścił moją rekę a ja szybko podszedłem w stronę drzwi. Po drodze Jonathan do mnie dołączył. Nasza mama stała i witała się z Nancy w drzwiach. Za nią stały jeszcze dwie inne sylwetki ale nie bardzo mnie one obchodziły. Gdy mój wzrok spotkał się z jej od razu przerwała rozmowę podchodząc do mnie i mojego brata mocno nas przytulając.
- Nawet nie wiecie jak za wami teskniłam- powiedziała mocniej nas sciskając
- My za tobą też- odpowiedział jontahan. Otworzyłem oczy gdy usłyszałem głosy męskie. Zobaczyłem Hoppera i jednego mężczyznę którego już kiedyś widziałem tylko nie pamiętam jak miał na imię. Hopper miał głowę ogoloną prawie na łyso i parę ran na głowie. Wyszczuplał
- Jim?!- zapytał Jonathan odsuwając się od mamy na co ten się szeroko usmiechnął również nas przytulając.
Od razu odwzajemniłem gest ale wzdrygnałem się gdy poczułem dotyk jeszcze jednej osoby. Popatrzyłem się na prawie łysego człowieka który również mnie obejmował. Typ którego widziałem może raz w życiu właśnie mnie obsciskuje
- O hej murry- powiedział jontahan machając mu ręką
_______________________________________
Hejka dzisiaj taki rozdział, mam nadzieję że wam się podoba.
Jeśli są jakieś błędy proszę o komentarz
CZYTASZ
Nie dam rady żyć bez ciebie | BYLER
Açãow Kalifornii nie układało się najlepiej. Joyce postanowiła że wyjadą na kilkudniowy pobyt w Hawkins. Will nie chciał tego, nie chciał spotkania z Mike. Nie chciał żeby ktoś się dowiedział że coś jest nim nie tak (vecna) byler