Siódmy rozdział

764 9 1
                                    

Otwieram oczy, światło niesamowicie mnie razi. Za nim dotrą do mnie wspomnienia z wczorajszej nocy orientuje się, że jestem w aucie. W aucie Vinnie'go. Moje ciało ma tymczasową dysfunkcje i nie jest w stanie wykonać jakiego kolwiek ruchu. Do mojego ciała mocno przylega wokół łańcuch co jeszcze bardziej pogłębia mój bez ruch. Vinnie siedzi na miejscu kierowcy prowadząc. Głośno wzdycham.

-Gdzie jedziemy?- pytam ochryple. Z profilu wydaje się być łagodny. Sprawia wrażenie spokojnego, ale to tylko pozory.

-W końcu królewna się obudziła, trochę Ci to zajęło- spogląda na mnie w lusterku

-Odpowiesz na moje pytanie? I nie mów tak do mnie

-Nie powiem Ci, wszystkiego dowiesz się w swoim czasie- odwraca na chwilę do mnie głowę unosząc kącik ust - Rozumiem, wolisz jak mówią do Ciebie po imieniu. Szmata.-puszcza muzykę z radia

-Zostawisz mnie gdzieś na pastwę losu, chociaż trochę za długo jedziemy, las już był wcześniej -marszcze brwi- Ten przydomek jest już zarezerwowany dla Ciebie

-No proszę, proszę. Coś tam jednak masz w tej główce- śmieje się, skręcając gwałtownie- Szmata to określenie do kobiet

-No nie wiem, ty się wpasowujesz w Vibe tego określenia. Z resztą może ja Cię potraktowałam jako kobietę. Skąd miałam wiedzieć czy jesteś kobietą czy mężczyzną

-Nie jestem Tobą, wiec nie.- parska- Jak chcesz zobaczyć mojego fiuta, to trzeba poprosić, a nie pierdolić o dowodach płciowych

-Że co?-wybucham śmiechem- Nie, dzięki nie mam ochoty patrzeć na tego mikroskopijnego rodzynka

-Widziałaś, że wiesz? Jedno wyklucza drugie- gwałtownie zatrzymuję się, a ja wypuszczam powoli powietrze.

-Przyjechaliśmy do twojego nowego domu- wysiada z auta i otwiera tylne drzwi, biorąc mnie na ręce

-Co?- marszcze brwi, stoimy przed dużym obskurnym, budynkiem, przed wejściem stoi dwóch nabitych mężczyzn. Idziemy do wejścia

-Hacker, cóż to tam niesiesz?- pyta jeden z mężczyzn przy wejściu. Jest zgolony na łyso i ma tatuaż węża na lewym policzku.

-Towar- Vinnie unosi kącik ust ,a dwóch mężczyzn lustruje mnie wzrokiem po czym spoglądają na siebie z uśmiechem. Towar? Boże, jeśli chodzi mu o to co myślę. To jestem w dupie. Chcę mnie oddać do burdelu?

- Ładniutka, jak się nazywasz? - zwraca się do mnie drugi z nich.

-Nie interesuj się bo kociej mordy dostniesz- wbiajam w niego wzrok, a mężczyzna marszczy brwi nie zadowalolny z mojej odpowiedzi. Łysa głowa wybucha śmiechem

-Pyskata, lubię takie. Szczególnie w łóżku- uśmiecha się do mnie obleśniae, a mi zbiera się na wymioty na samą myśl

-Wystarczy tego, otwieraj drzwi, nie będę tu kurwa tyle stał - Łysa głowa otwiera nam drzwi po czym wchodzimy do środka.
W Środku unosi się zapach potu i stęchlizny. Vinnie bez problemu odnajduje się w ciemności, a ja unoszą wzrok na niego.

-Zabije Cię jak ucieknę- Vinnie spogląda na mnie nieprzeniknionym wzrokiem milcząc. Zatrzymujemy się przed obsukrnymi, dużymi drzwiami. Vinnie wchodzi bez pukania przez drzwi. Zatrzymujemy w progu. Zza biurka siedzi straszy, przy kości mężczyzna w koszuli. Cała pomieszczenie wygląda jak gabinet i tym raczej jest. Mężczyzna uśmiecha się do nas szeroko, a raczej do Vinnie'go.

-Hacker! Miło Cię widzieć w naszych skromnych progach. Proszę siadaj -siwo włosy mężczyzna podnosi się i podaje rękę Vinnie'mu. Vinnie ściska jego dłoń drugim ramieniem mocno mnie trzymając.Siada usadawiając mnie na swoich kolanach , a za jego przykładem mężczyzna.

-Jak dobrze wiesz, mam na głowie wiele spraw, dlatego bez żadnych przedłużeń umówmy cenę.- Kręci
Mi się w głowie.Boje się, to dla mnie za dużo. Wolałabym już zginąć niż zostać tutaj.

-Tak tak, oczywiście- mężczyzna lustruje mnie wzrokiem- Ile ma lat?

-17- Vinnie odpowieda krótko

-Młodziutka, dziewica?

-Tak- unoszę wzrok na niego błagalny wzrok a on nawet na mnie nie patrzy

-Rozmiar biustonosza?

-75C

-Wzrost?

-160 centymetrów

Skąd on to wszystko wie? Pewnie już wcześniej to planował i wczoraj jak byłam nie przytomna wszystko sprawdził. Boże, co z Melania?

-A Waga?- siwo włosy zakłada okulary przyglądając mi się

-52 kilogramy

-Jest idelana- uśmiecha się- Dam Ci za nią milion dolarów- kręcę nerwowo głową

-Prosze nie...- patrzę na Vinnie' go błagalnie - Błagam, nie rób tego. - szlocham zaczynając płakać , mam w dupie jak żałośnie wygldam i brzmie
Vinnie stuka palcami w blat biurka patrząc przed siebie. Jestem tym wszystkim zmęczona, nienawidzę Hacker'a, nienawidzę mężczyzn, nienawidzę życia.

-To jak robimy Panie Hacker? Zgadza się pan na taką cenę?

-Nie, zmieniłem zdanie. Ona zostaje ze mną - Podnosi się cały czas trzymając mnie na rękach

-Panie Hacker możemy podwyższyć
cenę- mężczyzna podnosi się

-Nie, zadecydowałem już, do jakiegoś razu Panie Sherman- wychodzimy z gabinetu, powoli przestaje płakać. Wychodzimy głównym wejściem mijając tych samych idiotów. Otwiera auto i wrzuca mnie agresywnie na tylne siedzenia, po czym zajmuje miejsce na miejscu kierowcy i odjeżdża.

𝐘𝐨𝐮 𝐃𝐞𝐬𝐭𝐫𝐨𝐲𝐞𝐝 𝐌𝐞 || VINNIE HACKEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz