Czwarty rozdział

942 23 0
                                    

"Głupi ma zawsze szczęście" gdyby ktoś kazał mi dopasować osobę do tego przysłowia zdecydowanie przytoczyła bym jako przykład Cymbała Dean'a . Wczorajsze spotkanie z dyrektorem było jedną wielką porażką. Leonard swoją rozczeniowością i arogancją tylko pogarszał swoją sytuację. Chłopak, którego pobił został wysłany natychmiastowo do szpitala, gdzie stwierdzono u niego złamanie przegrody nosowej i wstrząs mózgu. Leonard jako, że jest synem najbogatszego przedsiębiorcy w mieście,a jego Ojciec w dodatku współpracuje z moją rodziną.Nie został wydalony ze szkoły tylko dlatego, że tak naprawdę szkoła jest finansowana przez jego rodzinę i trzyma dyrektora szkoły w garści. Pieniądze również rozwiązały sprawę rodziny poszkodowanego, która miała zamiar wznieść oskarżenia na policję. Sprawa rozeszła się po kościach, a Leo dostał jako karę, miesiąc zostawania po lekcjach w szkole i sprzątania toalet. Dzisiejsze przygotowanie do szkoły zajmuje mi bardzo mało czasu przez co jestem 10 minut przed zajęciami. W klasie zajmuję miejsce przy oknie w ostatniej ławce i modlę się o brak osoby towarzyszącej mi w ławce, moje modlitwy nie zostają wysłuchane.Dosiada się do mnie szatyn średniego wzrostu po rysach twarzy kojarzę, że jest jednym od Dean'ów- kuzyn Leo.
Chłopak uśmiecha się do mnie przyjaźnie, a ja odwzajemniam uśmiech.

-Część Sofia- chłopak lustruje moją twarz wzrokiem

-Czesc, my się znamy?- marszcze z przyzwyczajenia brwi, a on się śmieje. Jego rysy twarzy są łagodne i muszę przyznać, że jest przystojny. Ma ciepły, brązowy odcień skóry i cudowne brązowe oczy.

- Już mnie nie pamiętasz? -unosi brew rozbawiony. Moj mózg intensywnie pracuje, próbując sobie przypomnieć cokolwiek z nim związanego. Najwyraźniej długo milczę bo chłopak przerywa ciszę.

- Skoro nie pamiętasz, nie szkodzi. Równie dobrze możemy się poznać od nowa- podaje mi dłoń w moją stronę- Jestem Luke Dean- uśmiecham się niezręcznie i odwzajemniam uścisk dłoni. Na pozostałych lekcjach Luke również zajmuję miejsce obok mnie. Ostania lekcja dłuży mi się nie miłosiernie, jestem wyczerpana po paro godzinnych rozmowach z Luk'iem, w końcu dzwoni dzwonek wyznaczając koniec lekcji. Szybko pakuję książki do plecaka, mrucząc "yhm", "mhm" do Luke'a ,gdy on opowiada o swoim życiu poza Ameryką. Czuję się trochę zła, że tak go tak traktuję, ale mój limit na rozmowy został wyczerpany. Wychodzę szybko z klasy rozglądając się, większość uczniów kończy o tej porze zajęcia, cały korytarz wygląda jak jakiś nie śmieszny żart. Nienawidzę przeciskać się przez ludzi. Krzywie się i natychmiastowo podejmuję decyzję olania Luke. Kieruje się przeciwnim kierunku niż pozostali uczniowie, mówiąc do niego krótkie "część " , mając nadzieję że nie będzie na mnie czekał. Nie czekając na odpowiedź wchodzę do tolaety i wzdycham sama do Siebie. Jestem okropna, czuję do siebie złość, że tak go nie ładnie potraktowałam. Jest bardzo miły i to chyba najmilszym chłopakiem na którego trafiłam w swoim życiu, ale nie mogę też oszukać faktu że mnie trochę męczył. To zdecydowanie nie mój dzień. Przyglądam się w sobie w lustrze upewniając się czy nadal makijaż stoi na swoim miejscu nagla ciszę przerywa ktoś kto wchodzi do toalety. Boże czy nie można chociaż na chwilę mieć Świętego spokoju? Kątem oka widzę posturę chłopaka, Luke przyszedł mnie dręczyć jeszcze lepiej... Odwracam głowę w jego stronę i wtedy widzę,że to nie Luke tylko Vinnie. Cudownie... Opiera się o drzwi lustrując mnie nie odgadnietym spojrzeniem, skrzyżuje ręce patrząc na niego Jest ubrany cały na czarno a wytatuowane rękawy splótł na klatce

-To damska-przerywm ciszę mierząc go wzrokiem. Zastanawia mnie co on tutaj robi? Pomylił toalety? Nie sądzę.Czego chcę?Coś planuję? Vinnie unosi kącik ust ukazując urocze na swój sposób dołeczki- nie ,szatańskie dołeczki.Gdybym nie wiedziała kim jest i jakim jest dupkiem może bym się nabrała.

𝐘𝐨𝐮 𝐃𝐞𝐬𝐭𝐫𝐨𝐲𝐞𝐝 𝐌𝐞 || VINNIE HACKEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz