Jego dłoń mocno ściska mój podbródek.
-Luke pozostał z Tom'em myślisz, że mu nic nie zrobi? Zapewne już łamie mu kości
-Jace nie pozwoli mu na to- odpowiadam pewnie chociaż w głębi duszy zaczynam czuć nie pokój. To chyba tylko jego znajomy, może równie dobrze nic nie zrobić.
-Myślisz, że Jace powstrzyma Tom'a?- unosi brew ociekając kpiącym uśmieszkiem- Jace boi się konfrontacji z Tom'em. Nie powstrzyma go, bo wie co się z tym wiąże- w tym momencie wyrywam się mu biegnąc do wyjścia. Jak mogłam go zostawić.
-Nie powstrzymasz Tom' a i mnie Sofia- jego głos sprawia ,że się zatrzymuje. Wiem, że ma rację. Wiem do czego są zdolni i wiem co muszę zrobić by nic nikomu nie zrobili.-A więc tego chcesz? Chcesz żebym to powiedziała? - wypuszczam głośno powietrze z ust. Ojciec tyle lat ćwiczył bym nie pozwalała sobie na szantaż, a ja właśnie zmarnowałam te lekcję. To irytujące jak ten facet trzyma mnie w garści.
-Nie, później to zrobisz. Teraz do mnie podejdź- wzdycham ciężko podchodząc do niego nie chętnie
-Muszę mieć pewność, że nic mu nie grozi- unoszę głowę do góry pozwalając na chwilę rozkojarzyć się w jego oczach
-Bedziesz je miała- odpowiada unosząc kącik ust- Wystaw do mnie lewą rękę
-Po co?- unoszę brew. Dziwne. Co on kombinuję
-Wystaw rękę- powtarza poważnym tonem, zgodnie z jego komendą wystawiam nie pewnie rękę. - To będzie dla pewności, że mi nie uciekniesz tak jak ostatnio- wyciąga z kieszeni kajdanki. Marszcze brwi mrugając. On ma coś z głową ewidentnie.
-Zwariowałeś?- pytam kiedy już skuwa mnie do siebie.
-Może-uśmiecha ciągnąc mnie do wyjścia
-Nie uciekłabym Ci. Możesz to rozpiąć- wychodzimy z łazienki- Słyszysz?
-Nie mam przy sobie kluczyka- ciągnie mnie w stronę korytarza.
-Jak to nie masz kluczyka?!- czuje napływ złości. To jakiś koszmar. To był błąd przyjeżdżając tutaj na tą imprezę. Gdybym została wtedy w domu nic by się nie stało. Skończyło by się na zjedzeniu z Luke'iem dwóch opakowań lodów i zaśnięciu na kanapie. Ale oczywiście Sofia musiałaś jak zwykle zdecydować się na zła opcję.
-Uspokój się - odpowiada beznamiętnie i wchodzi ze mną do pomieszczenia, z którego nie dawno wyszłam. Butelki leżą porozwlane po całym pokoju. Jace śpi w fotelu, a Luke nadal leży pijany na dywanie. Wzdycham z ulgą widząc go bezpiecznego.
-A Gdzie jest Tom?
-Bawi się w trójkąt w pokoju nad nami- odpowiada z nutą rozbawienia w głosie. Krzywie się na co on wybucha śmiechem.
-Ochyda- odpodowiadam zniesmaczona
-One nie marudzą- śmieję się ukazując szczery uśmiech
-Aż im już współczuję- moje słowa ociekają sarkazmem- Pomóż mi położyć Luke na kanapie- proszę
-Czyżby podobał Ci się Tom?- uśmiecha się słysząc w jego głosie złośliwość
-Nigdy, broń mnie Boże- prycham - Pomożesz mi?
-A może ty nie lubisz naszych koleżanek?- unoszę na niego wzrok unosząc do góry jedną brew
-Nie mam powody ich nie lubieć- irytuje już mnie. Zaczynam odczuwać skutki przebywania z nim dłużej niż 10 sekund- WASZE koleżanki w przeciwieństwie do Ciebie czy do twojego kuzyna wydają się przyjazne- cedzę przez zęby utrzymując z nim intensywny kontakt wzrokowy. Jego oczy są łagodne, lecz uśmiech ,który ma na twarzy świadczy o całkiem czymś odwrotnym. Kpi ze mnie to oczywiste, a jego złośliwy uśmiech to tylko potwierdzenie.
-Pomożesz mi go przenieść czy nadal będziesz prowadził grę "jak najszybciej mnie wkurwić"?
-Nie pomogę Ci, mógł tyle nie chlać. Powinien jeszcze dostać w mordę za to, że Cię tu przywiózł- rusza do drzwi ciągnąc mnie gwałtownie za sobą
-Co?- pytam wyraźnie zaskoczona. To zabrzmiało dziwnie z jego ust. Nie wiem jak mam je interpretować- Dlaczego miałby za to zostać pobity? Nie zmusił mnie do tego. Zgodziłam się na to chociaż teraz tego żałuję- Vinnie nie odpowiada tylko popycha na boki ludzi torujących mu drogę do wyjścia. Niektórzy sami schodzą mu z drogi. Chwilę zajmuję nam za nim dotrzemy do wyjścia. Wychodząc za nim uderza we mnie chłód wiatru wiejącego mi centralnie w twarz. To jednak przyjemne. Świeże powietrze chłodzi moje rozgrzane od alkoholu ciało. Widząc na horyzoncie znane mi auto, uświadamiam sobie, że będę musiała z nim jechać do jego domu. Jestem do niego przykuta, nie mam możliwości uciec czy nawet zostać. Niesamowicie mnie to cieszy. Sarkazm. Jak tylko mnie uwolni, ucieknę.
-Jak masz zamiar kierować? Przypominam, że jesteśmy do Siebie przykuci - otwiera auto wciskając guzik od kluczyków
-No i w czym jest problem?- otwiera drzwi od auta odsuwajac fotel do tyłu- Usiedziesz mi na kolanach- mrugam kilkakrotnie. Co?
-No chyba Cię coś boli, nie mam zamiaru umierać w tak młodym wieku w dodatku jeszcze z Tobą
-Uważaj zaraz mogę przyspieszyć twoje życzenie. Lepiej mnie kurwa nie drażnij - wsiada do auta ciągnąc mnie za sobą. Nie mam innego wyjścia. Pod wpływem jego siły Siadam na jego kolanach przodem do niego sycząc ,bo metal nie przyjemnie wżył mi się w skórę podczas wsiadania. Nie mogę odmówić sobie spojrzenia mu w oczy za co się zaraz karcę obracając głowę w stronę szyby. Lekceważe wżywająca się we mnie jego wypukłość.
-Patrz co robię, żebym nie musiał się z Tobą siłować- kiwam głową obracając głowę w stronę jego ręki- Okej, ruszam. Powtarzam skup się- rusza autem
-Zachciało Ci się kajdanek- prycham synchronizując jego ruchy ręki z moimi przy zmianie biegów.
-Jesteś dzisiaj niesamowicie kapryśnia - jego ciepły oddech muska przyjemne moja szyję sprawiając, że mam gęsią skórkę. Boże, mam niesamowicie wrażliwa szyję szczególnie na niego.
-A ty jesteś niesamowicie wkurzający- dodaje zaraz- tak jak zawsze, oczywiście- rekompensuje się, na co on parska śmiechem
-Ostatnio nie marudziłaś
-Bo tylko wtedy jesteś znośny Vinnie
-Na twoim miejscu nie denerwował bym mnie. Nie zapomninaj, przez co wylądowałaś teraz na moich kolanach, przykuta do mnie. Zawsze jeszcze mogę Wrócić i skręcić kark Luke'owi- na każdym kroku musi mi Grozić kosztem kogoś czy mnie.Jak on mnie wkurza. Idiota, idiota, idiota. Zatrzymujemy się przed jego domem. Już za chwilę po przekroczeniu progu jego domu będzie czekało na mnie piekło. Wiem to. Wiem, że zadba bym poczuła się najgorzej na świecie.
CZYTASZ
𝐘𝐨𝐮 𝐃𝐞𝐬𝐭𝐫𝐨𝐲𝐞𝐝 𝐌𝐞 || VINNIE HACKER
Storie d'amoreSofia Blake jest córką szefa mafii jednej z największych w Los Angeles. Jej rodzina od dawna prowadzi spór z największą mafią w mieście- rodziną Hacker'ów. Siedemnastoletnia dziewczyna zmaga się od dzieciństwa z problemami w domu, brakiem akceptacj...