Szesnasty rozdział

641 8 0
                                    

Edward prostuje się odrywając się od ściany. Czuję w kościach, że zbiera się na burze.

-Wypierdalaj z stąd śmieciu!- Vinnie unosi dłoń do góry kierując broń w stronę mojego kuzyna. Edward prowokująco wybucha śmiechem.

-Śmieciem to jest twój ojciec- Edward uśmiecha się jadowicie w stronę Vinnie'go. To błąd i wiem , że ktoś za to zapłaci i ta osoba będę ja.Za nim Vinni zdąży załadować broń stoję już przed Edwardem osłaniając go sobą jak tarcza.

-Vinnie, proszę- adrenalina znowu przechodzi dreszczem przez moje ciało. Widziałam ułamek umiejętności Vinnie'go i wiem, że potrafi więcej. Jest jak tykająca bomba czekającą na wybuch, by zniszczyć wszystkich wokół.

-ZEJDŹ Z CELOWNIKA- syczy z frustracja w oczach. Kręcę głową czując, że jestem bliska rozpłakania się. Nie mam już na to wszystko sił i nie zniosę śmierci jeszcze jednej osoby. To dla mnie za dużo. Całe ciało zaczyna ogarniać ból. Jestem naprawdę zmęczona. Pragnę tylko wrócić do domu i już na zawsze w nim pozostać.

-Nie,Vinnie-odpowiadam pewnie chociaż w środku czuję strach pomieszany ze smutkiem.

-Zastrzele Cię kurwa jeśli nie zejdziesz!- wzdrygam się, wcześniej myślalam ,że nie jest w stanie mnie zabić teraz już sama nie wiem...

-Jeśli ją zastrzelisz osobiście Cię Zabiję, zabij córkę Miguela, a wojna się rozpęta- odpowiada Edward, na co Vinnie wybucha przerażającym śmiechem

-Myślisz, że się boję? Myślisz, że to zadziała? To chyba zachęta żebym ja zabił. Nic nie da mi takiej przyjemności jak pozbycie się szkodników, a szczególnie jej. Zwykłej dziwki-wbija we mnie brązowe oczy- Moja rodzina zniszczy was
Czuję ciepłe łzy na policzkach i ukłucie w klatce piersiowej. Auł. Jego słowa dotykają mnie mimo chęci myślenia, że tak nie jest. Wykorzystał mnie, bawił się mną jak pieprzoną zabaweczka. A kiedy już dostał to co chciał pozbywa się mnie. Boli mnie, Że myślałam że jest coś między nami. Byłam głupia. Uczucie ,które się we mnie zrodziło właśnie zgasło. Zgasło na zawsze. Nienawidzę go i zrobię wszystko by zniszczyć go tak samo jak on mnie.

-Nienawidze Cię!- wykrzykuje z rozpaczą. Do domu wbiegają mężczyzni wszyscy kierują broń w stronę Vinnie'go. Śmieje się,a jego wzrok nadal spoczywa na mnie. Wzrok pogardy. Nawet kiedy wychodzę z Edwardem z domu czuję jak wypala mi plecy.

-Zabiją go? - pytam wsiądajac do auta. Łzy wytarlam podczas drogi do auta. Zaczynam odczuwać dyskomfort właśnie uświadomiąjac sobie, że jestem tylko w ręczniku.

-Nie, narazie bierzemy go jako zakładnika- siada obok mnie dając rozkaz kierowcy by ruszył. Kiwam głową.

-Gdzie go zabiorą?- pytam zerkając na członka mojej rodziny

-Do bazy- odpowieda krótko. Domyślam się, że nie ufa mi do tego stopnia by zdradzić gdzie ona jest.- Co robiłas w domu Hacker'ów?- oho się zaczyna- I dla czego jesteś w samym ręczniku?

-Nie mam ochoty o tym rozmawiać- mówię stanowczo. Mój kuzyn nie naciska. Nie zniosłabym Gadki "jak mogłam to zrobić, jak głupia jestem" i tego spojrzenia. Nie zniosę przeżywania tego od nowa. -Chce wrócić do domu, jak najszybciej-podreślam ostanie słowo.

-Spokojnie, właśnie tam jedziemy. Nie wychodź z domu. Twoi rodzice jeszcze nie wrócili. Wyśle do Ciebie dwóch ludzi

-Nie jestem dzieckiem, Edward- obserwuje go w odbiciu szyby- Mam broń, poradzę sobie-wzdycham opierając głowę o zagłówek.

-Jesteś pewna?

-Tak jestem pewna, nie martw się. Uważasz mnie za bezbronną?- unoszę brew spoglądając na niego

-Nie uważam, ale jesteś zmęczona i lepiej żebyś miała ochronę.

Jeszcze mi brakuje wkurzający meżyczyzn latających po moim domu i pilnujących bym siedziała w domu. Dobrze wiem na czym to polega. W swoim życiu moi rodzice parę razy zostawiali mnie w opiece pod właśnie ochronę i zawsze wspominałam to źle. Traktowana jak cenne zwierze swojego Pana, trzymane w klatce pod szczególną ostrożnościa.

-Nie jestem zmęczona- kłamie na co on unosi brew. Nie wierzy mi. Nie dziwie się sama bym sobie nie wierzyła- Jestem silna i sama jestem w stanie się obronić, więc jeśli zauważe na trawniku mężczyzn na czarno. Zastrzelę ich Edward- oznajmiam pewnie- Więc odpuść sobie

Edward wybucha śmiechem.

-Wyrosłaś Sofia- stwierdza- W mojej głowie cały czas byłaś ta mała dziewczynka bawiąca się w piaskownicy, a teraz jesteś już kobietą. Silną kobietą- nie wiem jak mam traktować to co właśnie usłyszałam. Miło słyszeć, że się zmieniłam. Nikt jednak nie wie, że to zmiana zakończyła się dzisiaj. Dzisiaj kończę rozdział małej ,skrzywdzonej dziewczynki, już Nigdy żaden facet nie doprowadzi mnie do płaczu, a szczególnie "ten facet". On już nie istnieje. Nie istnieje więź, która przez chwilę nas łączyła, nie istnieje. Nie istnieje. Nie istnieje. On Nie istnieje!
Kierowca parkuje pod moim domem. Uśmiecham się na sam widok domu. Dziękuję Kuzynowi i wysiadam z auta prosto wchodząc do domu. Wzdycham z ulgą przekraczając znajomy próg. Tak bardzo stęskniłam się za domem, łóżkiem, moim pokojem i za spokojem. Za nim dojdę przez korytarz do schodów, zatrzymuje się w ułamku sekundy. Luke siedzi na kanapie. Orientuje się równie szybko jak ja, że nie jest sam. Obraca się do mnie i otwiera szeroko oczy podnosząc się natychmiast.

-Sofia co się stało? Ktoś cię porwał?Ktoś Ci coś zrobił? - za nim zdąży zadać milion pytań, unoszę dłoń zatykając mu usta

-Luke-wzdycham nie kontrolująco- Nic mi nie jest, Nikt mnie nie porwał i nic mi nie jest. Proszę nie zadawaj mi tyle pytań na raz. Jestem zmęczona- zabieram dłoń z jego ust ruszając na górę.

-Kiedy się obudziłem...- łamie mu się głos -Myślałem, że ktoś Cię porwał. Zjebałem. Wiem, że coś się stało. Płakałaś, a to wszystko moja wina, bo zabrałem Cie na ta spierdoloną imprezę- zatrzymuje się w połowie schodów. Jego słowa sprawiają, że wracam do wszystkiego. Do niego. Wiem, że mam łzy w oczach. Mimo to nie zawstydza mnie to ,on je też ma. Schodzę do niego i rzucam mu się na pierś. Obejmuję mnie niesfornie, nie przesadza mi to. Jego twarde ramiona sprawiają, że wybucham płaczem.Gardzę sobą, kolejny raz złamałam to co sobie obiecałam. Luke milczy za co mu bardzo dziękuję.

Ten dzień i noc spędza Luke u mnie. Wiele kosztowało go by nie pytać o ostatnie wydarzenia. Większość czasu spędziliśmy na oglądaniu serialów, gadaniu o pierdołach i przytulaniu się do siebie. Próbował mnie rozweselić dowcipami, które nie były w ogóle śmieszne po mimo to się śmiałam, by nie było mu przykro. "Mężczyzna najukochańszy na świecie." -To moje ostatnie słowa w moim pamiętniku.

Ps: Właśnie zasnął

𝐘𝐨𝐮 𝐃𝐞𝐬𝐭𝐫𝐨𝐲𝐞𝐝 𝐌𝐞 || VINNIE HACKEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz