//Izuku//
- Skręć tu i zatrzymaj się za pięć metrów.- Zrobił jak powiedziałem
- Wiesz, że Bakubro wpadnie w szał?
- Znając jego już wpadł.- Po krótkiej chwili zatrzymał samochody.- Idę sam.
- Nie ma takiej opcji. On mnie zabiję jak coś ci się stanie.
- Robiłem to miliard razy, uwierz we mnie i tu zaczekaj za nie długo będę. Bądź gotów odpalić samochód w każdej chwili.- Zamaskowałem swój zapach i wysiadłem idąc wzdłuż kamiennego muru pokrytego mchem moja ręka ocierała i cegły.
~ Pamiętasz jak robiliśmy to gdy byłeś jeszcze szczeniakiem.
A tak cały mur był odświeżany po za tym sektorem. Zawsze gdy się wymykaliśmy wiedzieli, ale nie wiedzieli jak i gdzie.
~ Do dnia gdy wróciłeś z podbitym okiem. Mama wyglądała jakby wstąpił w nią demon.
Nie obyło się bez kary ojciec przeniósł nas do innego pokoju.- Zatrzymałem się czując gładszy kamień od innych.- Wciąż tu jest. Nic się nie zmieniło jest tylko więcej kurzu i pajęczn.
~ Fuj.- Przewróciłem oczami na obrzydzenie omegi i wszedłem, a wszystkie pochodnie jak na zawołanie się zapaliły. Idąc korytarzem czuć było krew.
To nie daleko.- Skręciłem, a ku moim oczom ukazały się kręcone schody.- Tyle wspomnień.- Zabrałem jedną z pochodni.
~ Tymi schodami uciekaliśmy.
Taa. Minęły już trzy lata, wyobrażasz to sobie?- Zacząłem wspinać się po metalowych schodach.
~ Szkoda, że wszystko się tak potoczyło.
Czasem los ma dla nas inne plany niż chcemy.
~ Przykładowo powrót tu.
Życie jest pełne trudnych decyzji. Ucieczka z stąd była jedną z nich.
~ Dzięki niej przeżyliśmy.
Dzięki niej poznaliśmy Kacchana. Rany nie chcę wiedzieć co zrobi jak wrócimy.
~ Najpierw to musimy stąd zabrać jego ojca i przeżyć, a później będziemy się mogli martwić.
Prawda.- W końcu doszedłem na szczyt. Wyjrzałem przez dziurkę w ścianie. Po drugiej stronie na krześle siedzi Masaru, a obok niego stoi białowłosy mężczyzna z sztyletem w zaschniętej krwi.
~ Nic się nie zmienił.
To nie prawda. Czujesz?
~ Ale co? Krew? Śmierdzi nią na kilometr.
Nie to, chodzi o jego emocje. On niegdy nie maskował zapachu, a teraz cuchnie śmiercią. Przesiąkł nią.- W tym momencie wpadł strażnik.
- Alfo! Luna znów ma atak paniki.- Mężczyźni bez zawahania wyszli zamykając przy okazji za sobą drzwi na klucz. Wcisnąłem przycisk, a ściana się otworzyła. Podszedłem do Masaru i ściągnąłem mu przepaskę, a następnie rozwiązałem.
- Niech Alfa się obudzi. No już, musimy stąd uciec. Oni zaraz przyjdą.
- Izuku?
- Tak to ja proszę wstać i się na mnie oprzeć zabiorę pana.
- Dziękuję, mój syn ma szczęście, że ma taką omegę, ale co tu robisz?
- Później powiem teraz musimy uciekać.- Pomogłem mu wstać, a on oparł się o mnie i w ostatniej chwili opuściliśmy pokój. Idąc dalej słyszałem krzyki z pokoju. Po dłuższej chwili doszliśmy do końca korytarza.- Niech pan oprze się o ścianę.- Wyciągnąłem kamień z ściany ukazując skrytkę w, której wciąż po trzech latach leży broń z trzema nabojami. Pomogłem panu Masaru iść dalej gdy wyszliśmy usiadł pod murem, a ja usłyszałem trzask drzwi od samochodu. Odbezpieczyłem broń.- Dawno się nie widzieliśmy. Ile to już? Trzy lata?
- Trzy i pół. Tak dokładniej.- Powiedział biało włosy mężczyzna przykładajacy spluwę do głowy Kirishimy.
- Nie sądziłem, że znasz się na czasie.
- A ja, że żyjesz. Synu.
CZYTASZ
Jesteś Moim Światłem
RandomCo tu robisz? To tylko kolejna książka z rodzaju BkDk pełna pasji, miłości mate, walki i braku zaufania, rodzinnych dramatów, a to wszystko jest przyprawione nutką omegaverse. Zanudzisz się na śmierć. Po za tym jestem pewna, że nie masz psychy by ją...