#4

589 40 18
                                    

//Katsuki//

Podniosłem moją skuloną kruszynkę i wyniosłem z pokoju zszedłem na dół do samochodu obok, którego czekał mój beta i ojciec. Posadziłem Izusia na tylnym siedzeniu i okryłem go ciepłym kocem.- Poczekaj tu chwilę zaraz przyjdę.- Jego wzrok błagał bym go nie zostawiał.- Dosłownie za kilka minut będę. Wyjaśnię coś tylko pozostałym, będę cały czas w zasięgu twojego zwrotki obiecuję.- Zapewniałem go patrząc mu w oczy i głaszcząc go po poliku. Po krótszej chwili zamknąłem drzwi od samochodu.

- Wyjaśnisz nam synu o co tu chodzi i czemu uratowałeś jakiegoś kundla?

- To nie jakiś tam kundel ojcze.- Mówiłem srogo.- To mój mate, a te zbite na kwaśne jabłko psy go zaatakowały.

- Wybacz, w takim razie dlaczego nie wspomniałeś, że go odnalazłeś?

- Izuku bał się odtrącenia przez wiadome powody.

- Na przykład?- Włączył się Kirishima.

- Izuku bał się, że go od trącimy przez problemy z prawem i bycie kundlem. Między innymi.

- Czyli braku akceptacji. Tak w skrócie.- Uprościł moją wypowiedź beta.

- Tak, a to i tak nie wszystko i podejrzewam, że jest tego znacznie więcej.

- To nie zmienia faktu, że mogłeś mi powiedzieć. Moglibyśmy dać mu lepszą ochronę.

- I naruszyć jego zaufanie do mnie?

- Z całym szacunkiem Alfo, ale Katsuki ma rację
zaufanie omegi łatwo stracić lepiej nie ryzykować.

- Wiem, sam miałem kilka problemów gdy poznałem Mitsuki. No dobrze wszystko rozumiem o tym jak się poznaliście później mi opowiesz, ale powiedz tak szczerze podejrzewasz chociaż czemu go zaatakowali.

- Sam nie jestem niczego pewien, jak się czegoś dowiem to wam powiem.

- Okej, przekaż mu, że nieważne jak wielkie są te kłopoty może liczyć na naszą pomoc w końcu dołączył do rodziny.

- Przekaże.

- Kirishima zawieź ich do domu głównego ja tu zostanę i spróbuję się czegoś dowiedzieć.

- Ojcze?

- Hm?

- Bądź ostrożny jak będziesz wracać.

- Zawsze jestem Synu.

//Izuku//

Siedząc skulony i opatulony kocem w aucie usłyszałem jak drzwi po lewej stronie się otwierają. Odwróciłem się w tamtą stronę widząc Katsukiego przysunąłem się bliżej niego, a on objął mnie ramieniem.

- Już dobrze, jestem tu. Jak się czujesz?

- Już lepiej, a ty jesteś cały?

- Tak, czemu pytasz?

- Dziś w tym mieszkaniu strasznie się bałem, że cię stracę.- Powiedziałem nawet na niego nie patrząc.

- Nie zniknę obiecuję. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo.- Powiedział poczym ujął mój podbródek i delikatnie uniósł zmuszając mnie do spojrzenia mu w oczy, piękne czerwone oczy. Uśmiechnął się i delikatnie pocałował w usta. Spaliłem buraka.

- Jak poszła rozmowa z twoim ojcem?

- Całkiem nieźle. Powiedział, że nieważne jakie byśmy kłopotów nie mieli pomoże.- Po tych słowach mi trochę ulżyło, a do samochodu wsiadł czerwonowłosy beta.

- No dobra już jestem. To co do domu głównego?

- Zaparkuj pod moim prywatnym domkiem. Nie chcę narażać Izuku na więcej stresu.- Bata Przytaknęła i odpaliła silnik, a ja zasnąłem czując ciepłą dłoń Alfy na moich włosach.
Obudziłem jakiś czas później przez wyboistą drogę.

- Wyspany?- Spytał Beta.

- Można tak powiedzieć. Izuku jestem.

- Miło mi, Kirishima.

- Kacchana dawno zasnął?

- Kacchan?

- W sensie Katsuki. Myślisz, że będzie zły jak będę tak do niego mówić?

- Raczej nie, a co do twojego pytania to śpi już od dobrych trzech godzin.

- Gdzie jesteśmy?

- Zaraz wyjeżdżamy z Shizuoki.

- A dokąd zmierzamy?

- Do lasów na obrzeżach Toyohashi. Będziemy za około pół godziny. Too jak długo się znacie?

- Dzień..

- Tylko dzień? Rany szybko mu zaufałeś.

- Nie mam podstaw by mu nie ufać. Po za tym uratował mi życie.

- Rozumiem. Trochę mu nawet zazdroszczę.

- Kacchanowi?

- No, znalazł omegę choć jej nie szukał. Zawsze był zdania, że znajdzie omegę w swoim czasie, a ja szukam i nic.

- A może masz ją pod nosem i po prostu jej nie widzisz.

- Może. No i już jesteśmy. Stawaj śpiochu dojechaliśmy.- Alfa się ocknął jak za dotknięciem magicznej różdżki.

Jesteś Moim Światłem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz