//Katsuki//
Podniosłem moją skuloną kruszynkę i wyniosłem z pokoju zszedłem na dół do samochodu obok, którego czekał mój beta i ojciec. Posadziłem Izusia na tylnym siedzeniu i okryłem go ciepłym kocem.- Poczekaj tu chwilę zaraz przyjdę.- Jego wzrok błagał bym go nie zostawiał.- Dosłownie za kilka minut będę. Wyjaśnię coś tylko pozostałym, będę cały czas w zasięgu twojego zwrotki obiecuję.- Zapewniałem go patrząc mu w oczy i głaszcząc go po poliku. Po krótszej chwili zamknąłem drzwi od samochodu.
- Wyjaśnisz nam synu o co tu chodzi i czemu uratowałeś jakiegoś kundla?
- To nie jakiś tam kundel ojcze.- Mówiłem srogo.- To mój mate, a te zbite na kwaśne jabłko psy go zaatakowały.
- Wybacz, w takim razie dlaczego nie wspomniałeś, że go odnalazłeś?
- Izuku bał się odtrącenia przez wiadome powody.
- Na przykład?- Włączył się Kirishima.
- Izuku bał się, że go od trącimy przez problemy z prawem i bycie kundlem. Między innymi.
- Czyli braku akceptacji. Tak w skrócie.- Uprościł moją wypowiedź beta.
- Tak, a to i tak nie wszystko i podejrzewam, że jest tego znacznie więcej.
- To nie zmienia faktu, że mogłeś mi powiedzieć. Moglibyśmy dać mu lepszą ochronę.
- I naruszyć jego zaufanie do mnie?
- Z całym szacunkiem Alfo, ale Katsuki ma rację
zaufanie omegi łatwo stracić lepiej nie ryzykować.- Wiem, sam miałem kilka problemów gdy poznałem Mitsuki. No dobrze wszystko rozumiem o tym jak się poznaliście później mi opowiesz, ale powiedz tak szczerze podejrzewasz chociaż czemu go zaatakowali.
- Sam nie jestem niczego pewien, jak się czegoś dowiem to wam powiem.
- Okej, przekaż mu, że nieważne jak wielkie są te kłopoty może liczyć na naszą pomoc w końcu dołączył do rodziny.
- Przekaże.
- Kirishima zawieź ich do domu głównego ja tu zostanę i spróbuję się czegoś dowiedzieć.
- Ojcze?
- Hm?
- Bądź ostrożny jak będziesz wracać.
- Zawsze jestem Synu.
//Izuku//
Siedząc skulony i opatulony kocem w aucie usłyszałem jak drzwi po lewej stronie się otwierają. Odwróciłem się w tamtą stronę widząc Katsukiego przysunąłem się bliżej niego, a on objął mnie ramieniem.
- Już dobrze, jestem tu. Jak się czujesz?
- Już lepiej, a ty jesteś cały?
- Tak, czemu pytasz?
- Dziś w tym mieszkaniu strasznie się bałem, że cię stracę.- Powiedziałem nawet na niego nie patrząc.
- Nie zniknę obiecuję. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo.- Powiedział poczym ujął mój podbródek i delikatnie uniósł zmuszając mnie do spojrzenia mu w oczy, piękne czerwone oczy. Uśmiechnął się i delikatnie pocałował w usta. Spaliłem buraka.
- Jak poszła rozmowa z twoim ojcem?
- Całkiem nieźle. Powiedział, że nieważne jakie byśmy kłopotów nie mieli pomoże.- Po tych słowach mi trochę ulżyło, a do samochodu wsiadł czerwonowłosy beta.
- No dobra już jestem. To co do domu głównego?
- Zaparkuj pod moim prywatnym domkiem. Nie chcę narażać Izuku na więcej stresu.- Bata Przytaknęła i odpaliła silnik, a ja zasnąłem czując ciepłą dłoń Alfy na moich włosach.
Obudziłem jakiś czas później przez wyboistą drogę.- Wyspany?- Spytał Beta.
- Można tak powiedzieć. Izuku jestem.
- Miło mi, Kirishima.
- Kacchana dawno zasnął?
- Kacchan?
- W sensie Katsuki. Myślisz, że będzie zły jak będę tak do niego mówić?
- Raczej nie, a co do twojego pytania to śpi już od dobrych trzech godzin.
- Gdzie jesteśmy?
- Zaraz wyjeżdżamy z Shizuoki.
- A dokąd zmierzamy?
- Do lasów na obrzeżach Toyohashi. Będziemy za około pół godziny. Too jak długo się znacie?
- Dzień..
- Tylko dzień? Rany szybko mu zaufałeś.
- Nie mam podstaw by mu nie ufać. Po za tym uratował mi życie.
- Rozumiem. Trochę mu nawet zazdroszczę.
- Kacchanowi?
- No, znalazł omegę choć jej nie szukał. Zawsze był zdania, że znajdzie omegę w swoim czasie, a ja szukam i nic.
- A może masz ją pod nosem i po prostu jej nie widzisz.
- Może. No i już jesteśmy. Stawaj śpiochu dojechaliśmy.- Alfa się ocknął jak za dotknięciem magicznej różdżki.
CZYTASZ
Jesteś Moim Światłem
LosoweCo tu robisz? To tylko kolejna książka z rodzaju BkDk pełna pasji, miłości mate, walki i braku zaufania, rodzinnych dramatów, a to wszystko jest przyprawione nutką omegaverse. Zanudzisz się na śmierć. Po za tym jestem pewna, że nie masz psychy by ją...