Rozdział I.

2.1K 77 5
                                    

Wciągnęła głęboko powietrze zanim pociągnęła za klamkę od jej dawnego pokoju. W myślach policzyła do trzech i weszła do środka. Do nosa dostał się lekko nieprzyjemny zapach. Odstawiła walizkę przy niewielkiej brązowej szafie z przyklejonym starym lustrem lekko uszczerbionym w prawym dolnym rogu. Przesunęła opuszkami palców po komodzie.

— Trzeba będzie tu porządnie posprzątać.

Powiedziała do siebie patrząc na brudne od kurzu opuszki palców. Pokój nie był duży. Komoda z czterema szufladami stojąca zaraz obok jednoosobowego łóżka. Naprzeciwko stała szafa, a wchodząc troszeczkę głębiej stał stolik z dwoma plastikowymi krzesłami. Uśmiechnęła się lekko do siebie na samą myśl o rozmowach, które toczyły się przy tak malutkim stoliku. Odsłoniła zasłony i otworzyła okno aby do środka dostało się chociaż odrobinę promieni słonecznych oraz trochę wywiało ten cały smród. Najpierw zabrała się za walizkę, w której nie było aż tak dużo rzeczy. Od zawsze była minimalistką. Powiesiła kilka sukienek i koszul na wieszakach w szafie. Poukładała bieliznę w szufladach, aż w końcu zabrała się za resztę pokoju. Po dwóch godzinach męczenia się w końcu ułożyła się wygodnie w świeżej pościeli mocno zaciągając się jej zapachem. Słysząc dźwięk komórki wyciągnęła ją z kieszeni i spojrzała na wyświetlacz. "Za 15 minut w moim gabinecie."

Masamichi Yaga zawsze był dla niej surowym nauczycielem. Nigdy nie dostała od niego żadnej taryfy ulgowej. Nie żeby potrzebowała ale z pewnością była w tyle niż reszta jej rówieśników. Zarzucając na siebie czarną marynarkę wyszła z pokoju. Idąc długimi korytarzami zastanawiała się na jakich ludzi tutaj trafi. Czy będą to rozpieszczone przez klany dzieci czy może w domu nauczyli ich już kultury i nie będzie musiała użerać się z bezczelnymi bachorami. Zapukała do drzwi i weszła za pozwoleniem. Ukłoniła się nisko senseiowi po czym usiadła za jego pozwoleniem.

— [y/n], mam nadzieje, że już się rozgościłaś w swoim dawnym pokoju. — rzucił miło w dalszym ciągu patrząc w kartki papieru.

— Może przejdźmy od razu do konkretów. — tym razem spojrzał na nią spod ciemnych okularów.

— Sprawa jest trochę poważna, jak mówiłem przez telefon trafił do nas chłopak, który dziwnym trafem został naczyniem Sukuny. Myślę, że domyślasz się jakie może mieć to konsekwencje. — ucichł dalej na nią patrząc.

— Oczywiście. Proszę pamiętać, że zgodziłam się tylko ze względu na tego chłopaka i po zakończonej sprawie wracam do Osaki. — wstała z krzesła i spojrzała na Masamichiego. — Resztę informacji proszę napisać mi smsem. — ukłoniła się nisko i wyszła z gabinetu.

Nie chcąc zwlekać wyszła przed budynek rozglądając się. No tak tutaj też się niewiele zmieniło, jedynie wszystko jakoś bardziej się zestarzało. Jednak musiała przyznać ktoś tu porządnie dba o kwiaty i inne rośliny. Gdyby nie to, że nienawidziła tej szkoły może zostałaby tu dłużej. Ruszyła przed siebie oglądając każdy zakamarek tego obszaru. Jej celem był ukochany ogródek z małym oczkiem na środku. Szła spokojnie stukając obcasami o betonowy chodnik.

— [y/n]? — w tym momencie jej serce przestało pracować, a świat się zatrzymał. Znała ten głos. Nie słyszała go przez tyle lat ale nigdy z innym by go nie pomyliła. W ułamku sekundy zalał ją zimny pot i powoli odwróciła głowę, a potem całe ciało. Stał przed nią we własnej osobie. Widząc go od razu opanowała ją wściekłość. Obiecał jej. Obiecał jej, że będzie dzwonić i pisać jak tylko to będzie możliwe. Nie zrobił tego. Nie zrobił tego ani jeden pieprzony raz.

— Satoru? — zapytała unosząc do góry lewą brew nie chcąc dać po sobie poznać co tak naprawdę czuje.

𝑻𝒉𝒐𝒔𝒆 𝒃𝒍𝒖𝒆 𝒆𝒚𝒆𝒔 ★ Gojo Satoru x f!readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz