Tydzień dłużył jej się w nieskończoność. Ciągłe leżenie w łóżku z krótkimi spacerami do lodówki i z powrotem. Fakt wszyscy odwiedzali ją jak tylko mogli ale ona i tak czekała na tego jednego specjalnego gościa. Satoru zjawiał się u niej co noc aby położyć się koło kobiety bez słowa i poczuć odrobinę jej bliskości. Rano kiedy się budziła już go nie było. Zastawała zimną połowę łóżka z dziwnym uczuciem pustości w środku.
Dzisiaj w końcu Masamichi Yaga pozwolił kobiecie wyjść z łóżka na trochę dłużej niż do tej pory. W wygodnym ubraniu wyszła przed budynek a jej ciało owiał delikatny powiew wiatru. Otuliła się rękoma ruszając przed siebie. Idąc chodnikiem już w oddali zauważyła ćwiczącą szóstkę. Pierwszy zauważył ją Itadori. Na widok jego entuzjastycznego machania zaśmiała się pod nosem. Białowłosy zauważając ją, przeprosił wszystkich obecnych i za chwilę stał już obok [y/n].
— Jak się czujesz? — zapytał dalej obserwując nastolatków.
— Znacznie lepiej. Co się stało, że druga klasa dołączyła? — spojrzała na niego z zaciekawieniem.
— Góra tak zarządziła, a ja niestety tego pilnuje.
— Nie wiedziałam, że jest aż tak źle. — zamilkła na chwilę. — Przecież to są jeszcze dzieci. Czy góra do tej pory nie rozumie, że wyszkolenie się nie zajmuje kilka miesięcy tylko kilka, a nawet kilkanaście lat? —wyrzuciła z pretensją, a on nawet się nie odezwał.
— Poza tym nie mogę przestać myśleć o tym co powiedziałeś. Ciągle zastanawiam się jakim cudem Suguru stał się tym złym. Nigdy za nim jakoś nie przepadałam ale to głównie dlatego, że to on nie lubił mnie ale nie sądziłam, że jest w stanie robić tak okropne rzeczy. Wiem, że był twoim przyjacielem ale zdajesz sobie sprawę z tego co będziemy musieli zrobić? — zapytała zerkając na niego.
— Może wyskoczymy dzisiaj na jakąś kolacje? —uśmiechnął się do niej kompletnie omijając pytanie. Zdawała sobie sprawę z tego, że tak może wyglądać jego reakcja. Zawsze emocje trzymał w ryzach ukrywając je pod maską noszącą na oczach. Wiedząc, że i tak nie ma sensu tego ciągnąć po prostu odpuściła. Westchnęła cicho i delikatnie się uśmiechnęła.
— W porządku. Jak będziesz gotowy przyjdź do mnie. — wyminęła go delikatnie klepiąc go po plecach aby dodać mu trochę otuchy i pokazać mu, że jest tuż obok, na wyciągnięcie jego ręki.
Kiedy znalazła się w swoim pokoju od razu rozebrała się i wskoczyła pod prysznic. Stała pod strumieniem gorącej wody myśląc jak mogłaby poradzić sobie z ich przeciwnikami. Wie, że jest silna ale czy wystarczająco silna? Skoro Satoru ma z nimi problem, a jest najsilniejszym czarownikiem jujutsu jak ona sobie z tym wszystkim poradzi? Właśnie to ją boli najmocniej. Nie boi się o własne życie, bo dla niej to najmniej ważne, boi się o życie tych dzieciaków. Nie posiada przeklętej energii ale już od najmłodszych lat swojego życia jest przeklęta, dosłownie zepsuta od środka. Spaczona przez życie i przeklęty los.
Naprawdę nie chcę aby komukolwiek z nich stała się krzywda dlatego właśnie przysięgła sobie, że będzie chronić ich za cenę swojego życia. Na samą myśl o tym zaśmiała się pod nosem. Jeszcze przed przyjazdem tutaj zarzekała się, że do nikogo się nie przywiąże a jednak to zrobiła. Nobara, Yuji, Megumi są dla niej jak dzieci, których mieć raczej nie będzie, no i jest Satoru. Nie ma zielonego pojęcia co w tym przypadku robić. Mężczyzna miesza jej w głowie, a nie powinien, nie to jest jej celem tutaj. Zamiast skupić się na wykonaniu misji to jej myśli sięgają do białowłosego. Z zamyślenia wyrywa ją pukanie do drzwi. Nie zastanawiając się po prostu wychodzi z prysznica owijając się białym ręcznikiem. Po chwili znajduję się pod drzwiami i otwiera je.
— Widzę, że nie jesteś jeszcze gotowa. — stwierdził Satoru mierząc wzrokiem każdy milimetr jej nie przykrytego ciała.
— Ubiorę się i możemy iść. — rzuciła odchodząc. Podeszła do szafy, a gość już rozgościł się siadając na łóżku. Stała do niego tyłem wyciągając z szafy wyprany mundurek. Białowłosy przyglądał się jej tyłowi i nie mogąc się już powstrzymać podszedł do niej. Dłonią przejechał po bliznach na jej plecach, a kobietę przeszły ciarki.
— Skąd te blizny? — zapytał cicho nachylając się.
— Pamiątka z przeszłości. — wydusiła z siebie. Nie chciała o tym rozmawiać. Nie chciała aby poznał jej mroczną stronę. Nie chciała aby dowiedział się przez co musiała przejść w dzieciństwie. Odwróciła się do niego przodem, sięgnęła ręką do opaski opuszczając ją na dół. Nie była w stanie oprzeć się tej pokusie. W pokoju było ciemno ale była w stanie zobaczyć ten błysk w jego oczach. Poprawiła kosmyk jego włosów zasłaniających oko. Satoru złapał jej dłoń kiedy chciała ją zabrać i położył na swoim policzku.
Ich twarze dzieliły milimetry, a atmosfera była coraz gęściejsza. Patrzyli sobie w oczy nie wypowiadając żadnego słowa ale rozumieli się. Pragnął jej, czuła to. Po wymianie spojrzeń sięgnął w końcu do jej ust składając na nich delikatny pocałunek. W końcu po tylu latach udało mu się zasmakować miękkich warg kobiety.
— Będę czekać na dworze. — wyszeptał puszczając jej dłoń i wyszedł z pokoju. Dłonią dotknęła ust delikatnie się uśmiechając. Czuła się jak zakochana nastolatka, a motylki w brzuchu nie chciały się uspokoić. Prychnęła pod nosem czując się zażenowana sama sobą. Nie była w stanie pojąć co ten mężczyzna z nią robił. Miała ochotę krzyknąć ze szczęścia w poduszkę ale musiała się opanować. Wzięła głęboki oddech powoli wypuszczając powietrze. Wyciągnęła mundurek z szafy i po ubraniu bielizny założyła go na siebie poprawiając jeszcze zagięcia przy lustrze. Zamknęła pokój i już po kilku minutach znajdowała się przed budynkiem.
— Gotowa?
— Oczywiście.
Ciekawa była co czuł mężczyzna. Czy również był podekscytowany jak ona czy nie nic do niej nie poczuł. Może chciał tylko przetestować jak naiwna potrafi być. Szli ramię w ramię nic do siebie nie mówiąc. Chciała go zapytać dlaczego to zrobił ale nie była w stanie. Nie chciała zrobić z siebie głupka.
— Wszystko w porządku? — zapytał ją gdy nerwowo poprawiała kołnierzyk od koszuli.
—Tak, tak wszystko jest w jak najlepszym porządku. — zakłopotana zaśmiała się nerwowo.
— Mam nadzieje, że dużo zjesz, bo marnie wyglądasz. Ja stawiam więc się nie krępuj. — spojrzał na nią z delikatnym uśmiechem. Odwzajemniła uśmiech kiwając twierdząco głową.
CZYTASZ
𝑻𝒉𝒐𝒔𝒆 𝒃𝒍𝒖𝒆 𝒆𝒚𝒆𝒔 ★ Gojo Satoru x f!reader
أدب الهواةTe błękitne tęczówki od zawsze płatały jej figle, ale nigdy nie sądziła, że w pewnym momencie zatraci się w nich aż tak bardzo. [zawiera spojlery do mangi!]