— Nie jesteś i nigdy więcej tego nie mów. — wyszeptał odsuwając się na kilka milimetrów. Kiwnęła twierdząco głową podnosząc się do siadu.
— Dlaczego uważasz, że nie jestem? Sama widzę, że odstaje od naszej starej grupy. — wytarła łzę z policzka patrząc na niego. Potrzebowała poznać jego opinie, jeżeli miałaby kogoś zapytać to byłby to właśnie on. Nie znała bardziej szczerego człowieka niż Satoru.
— Dlaczego tak uważam? Dlatego, że jesteś w stanie zawsze postawić czyjeś życie ponad swoim. Uważasz, że jesteś słaba, ale wiesz dlaczego tak jest? Zazwyczaj wszystkie nasze misje kończyły się na tym, że tobie coś się stało ale to tylko dlatego, że zawsze wybiegałaś przed szereg aby chronić tych najbliższych. — ułożył dłoń na jej policzku. — Nie możesz myśleć w ten sposób. To normalne, że czasami trafisz na przeciwnika silniejszego od siebie i możesz nie dać sobie rady ale powinnaś wiedzieć co masz w takich chwilach robić. — uśmiechnął się do niej.
— Co takiego? — zapytała z zaciekawieniem słuchając przed tym jego wypowiedzi.
— Krzyczeć moje imię jak najgłośniej potrafisz. —zaśmiał się, a ta uderzyła go pięścią w ramię.
— Bardzo zabawne, wolałabym umrzeć niż wykrzyczeć twoje imię. — również się zaśmiała.
— Myślę, że niedługo się przekonamy. — klasnął w dłonie. — No dobrze, musisz mi wybaczyć ale pora wziąć gorący prysznic. — pocałował [y/n] szybko w czoło i wstał z łóżka.
— Możesz wziąć prysznic u mnie, wątpię żeby przeszkadzały ci damskie szampony. — wzruszyła ramionami patrząc na niego z dołu.
— Skoro tak bardzo na to nalegasz. — uśmiechnął się zalotnie idąc w stronę łazienki.
— Nie nalegam! — krzyknęła próbując trafić w niego małą poduszką, oczywiście nie trafiła. Położyła się z powrotem na łóżko przytulając się przy tym do białej mruczącej kulki. Leżała przez chwilę myśląc co z tym wszystkim robić. Czy Satoru traktował ją na poważnie? Wydawało jej się, że tak ale głos gdzieś z głębi serca powtarzał jej, że to tylko złudne nadzieje i niedługo zostanie znowu sama.
Z zamyślenia wyrwał ją odgłos puszczonej wody, długo się nie zastanawiając podniosła się z łóżka i już po drodze do łazienki zaczęła gubić ubrania. Uchyliła cichutko drzwi. Stał do niej tyłem tak, że mogła teraz podziwiać każdy milimetr jego ciała. Zdjęła z siebie ostatnie części garderoby i weszła pod prysznic.
Objęła rękoma jego brzuch przysuwając swoje ciało do jego. Białowłosy nie był nawet zaskoczony. Szczerze mówiąc nawet się tego spodziewał jednak stawiał na to, że przyjdzie trochę później. Powoli obrócił się twarzą do niej, spojrzał na nią z góry jednak ona na niego nie patrzyła. Dziwne, nie znał jej z tej strony. Delikatnie chwycił za jej podbródek unosząc go do góry. Szybko odwróciła wzrok z palącego ją wstydu.
— Zarumieniłaś się. — schylił się szepcząc jej do ucha.
— To od tej gorącej wody. — wymamrotała lekko się jąkając. Skomentował to tylko cichym parsknięciem. Kobieta dłużej nie przeciągając zarzuciła lewą dłoń na jego kark i złączyła ich usta w szczelnie zamkniętym pocałunku. Gdy Satoru odsunął się po chwili o mało nie zapadła się pod ziemię myśląc, że źle zrobiła. Jednak mężczyzna uniósł lewy kącik ust do góry kiwając przecząco głową.
— Jesteś niemożliwa. — powiedział cicho ponownie łącząc wargi w pocałunku. Tym razem nie był to zwykły pocałunek. Z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny a im ciągle było mało. Złapał ją dłońmi pod pośladkami i podniósł do góry. [y/n] owinęła białowłosego nogami i po chwili znajdowali się już w sypialni. Delikatnie położył kobietę na pościeli zganiając przy tym kota. Zawisł nad nią bezczelnie się uśmiechając. Mimo wszystko właśnie to jej się podobało. To jak jego białe jak śnieg włosy opadały mokrymi kosmykami na czoło. To jak patrzył na nią już nie tak błękitnymi oczami od pożądania.
Przepadła.
Zawsze była upartym człowiekiem ale w tym momencie była gotowa oddać mu się sama, a on tylko na to czekał. Czekał aż wreszcie będzie mógł posmakować zakazanego od tylu lat owocu.
Rano wybudził ją miałczący kot dający znać, że musi wyjść za potrzebą. Sięgnęła ręką do klamki od okna uchylając je aby zwierzę mogło wyjść. Odwróciła głowę w stronę pokoju i dopiero teraz gdy zauważyła leżącego nagiego mężczyznę obok przypomniała sobie co zdarzyło się dzisiejszej nocy. Uśmiechnęła się pod nosem czując jak na polikach pojawia się odcień czerwieni.
— Nie gap się na mnie.
— Już nie śpisz? — zapytała sięgając dłonią do jego torsu.
— Śpię ale zapominasz, że widzę wszystko. —wymamrotał zaspanym głosem i mrużąc od promieni słońca oczy.
— Postaram się zapamiętać na przyszłość. — zgarnęła kosmyk włosów za ucho aby lepiej go widzieć.
Leżał teraz na boku gładząc dłonią jej plecy. Na samą myśl, że dotykał ją po obrzydliwych bliznach zrobiło jej się nie dobrze. Zawsze ich nienawidziła, głupia pamiątka z przeszłości, która na zawsze zostawiła obrzydzenie do jej własnego ciała. — Chciałeś wiedzieć skąd je mam. — zaczęła cicho, trochę z niepewnością czy aby na pewno chce mu powiedzieć.
— Pochodzę z ubogiej dzielnicy Tokyo. Mój ojciec był alkoholikiem a mama nie potrafiła go zostawić. Bili mnie za dosłownie wszystko. Ulubioną bronią mamy był skórzany pasek, którym dostawałam po plecach. — przerwała na chwile przełykając gulę w gardle.
— Pewnie ciekawi cię co się z nimi stało. Powiem ci. Ojciec zabił matkę, a ja zabiłam jego. Na szczęście pierwszy znalazł mnie Yaga sensei, a nie policja. Gdyby nie on prawdopodobnie dalej gniłabym w więzieniu. — odetchnęła z ulgą gdy wyrzuciła z siebie całą prawdę. Teraz pozostało jej czekać aż białowłosy uzna, że nie chcę jej znać i po prostu wyjdzie nie chcąc widzieć jej już na oczy. Jednak tak się nie stało. Mężczyzna podniósł się i zamiast coś powiedzieć po prostu złożył na jej poliku pocałunek w dalszym ciągu gładząc jej szorstkie od blizn plecy.
— Nie obchodzi mnie co mu zrobiłaś. Zabiłaś go tylko dlatego, bo próbowałaś przetrwać. To nie jest twoja wina. — uśmiechnął się delikatnie, a z jej serca spadł kamień. Łzy w oczach mówiły za siebie, a jedyne co była w stanie powiedzieć to jego imię. Przytulił drobne ciało do swojego kładąc brodę na czubku jej głowy. — No już, już. Mamy dzisiaj wiele do zrobienia.
CZYTASZ
𝑻𝒉𝒐𝒔𝒆 𝒃𝒍𝒖𝒆 𝒆𝒚𝒆𝒔 ★ Gojo Satoru x f!reader
FanficTe błękitne tęczówki od zawsze płatały jej figle, ale nigdy nie sądziła, że w pewnym momencie zatraci się w nich aż tak bardzo. [zawiera spojlery do mangi!]