27. Powrót

1.1K 48 5
                                    

Noc minęła mi lepiej niż poprzednia, z samego rana Bartek był już przy moim łóżku, przyniósł mi wszystkie rzeczy których będę potrzebowała do wyjścia.

- Jak się czujesz? Spałaś coś?- zapytał czule

- Nawet nieźle, cieszę się że mogę już wyjść, nie wytrzymała bym tu dłużej

- Lekarz powiedział, że musimy tylko poczekać na wypis i możemy jechać,

Przebrałam się i czekałam z niecierpliwością aż będę mogła w końcu wyjść, po godzinie przyszedł w końcu lekarz z wszystkimi dokumentami

- Pani Eleno proszę na siebie uważać i za tydzień widzimy się na kontroli- powiedział

- Dziękujemy za wszystko doktorze- odezwał się Bartek

Po piętnastu minutach byliśmy już w drodze do domu, byłam w szpitalu zaledwie trzy dni ale czułam się jak bym spędziła tam wieczność. Gdy podjechaliśmy pod dom Genzie poczułam się dziwnie, ostatni raz gdy tutaj byłam było jeszcze wszystko ok, zastanawiałam się jak będą się zachowywać domownicy

-O czym myślisz?- Bartek wyrwał mnie z zadumy

- Co? Nie o niczym, ale proszę cię nie chce być niańczona jak małe dziecko, chce żeby wszystko było jak wcześniej dobrze?

- Kochanie ale....

- Bartuś proszę Cię- przerwałam mu bo wiedziałam co będzie chciał powiedzieć

-Ok- powiedział wysiadając z samochodu, otwarł mi drzwi i chciał pomóc wyjść

-Wlasnie o to mi chodziło, dam sobie radę nic mi nie jest- trochę się uniosłam

-Dobrze przepraszam, wezmę torbę z rzeczami, czy może sama chcesz ją nieść?-zapytał lekko urażony

- Możesz wziąć- uśmiechnęłam się żeby troszkę załagodzić sytuację

W domu czekała na mnie, niespodzianka,już w korytarzu unosił się zapach mojego ulubionego spaghetti. Hania że Świeżym krzątali się po kuchni a Wika z Patrykiem nakrywali do stołu.

- W końcu jesteście- Wika podeszła do mnie i mocno uściskała- Tak się cieszę że jesteś

-Jak też -odpowiedzialam, a cała reszta domowników podeszła żeby również mnie przytulić, byli kochani, aż łzy szczęścia popłyneły mi po policzkach

-Zrobilismy powitalny obiad- powiedział Świeży

-Dziekuje naprawdę nie musieliście

-Ale chcieliśmy- odezwała się Hania -siadajcie już prawie wszystko gotowe

Poczułam się naprawdę kochana, nigdy nie spodziewała bym się że kilka osób które poznałam raptem pół roku temu staną się praktycznie moją rodziną, nie wyobrażałam już sobie że mogło by ich nie być w moim życiu.

-Elena jesteście wreszcie- usłyszałam głos Fausti która schodziła wlasnie po schodach, krok za nią była Natalka, dziewczyny również przywitały się ze mną radośnie

Wszyscy razem usiedliśmy do stołu, bardzo rzadko się to zdarzało bo w normalnych okolicznościach każdy był zabiegany i ciężko było zebrać wszystkich na wspólny posiłek.

- Dobrze mieć tu w końcu Was wszystkich razem - Natalka zaczęła się rozklejać - w ostatnim czasie bardzo dużo przeszliśmy a zwłaszcza Wy- skierowała wzrok na mnie i siedzącego obok Bartka który chwycił mnie za rękę którą trzymałam na kolanie - chciała bym bardzo żeby te złe rzeczy były już za nami i żeby teraz było już tylko lepiej.

- Też mam taką nadzieję- Bartek poparł dziewczynę

Wszyscy byli bardzo ostrożni w słowach, miałam wrażenie że nie chcą mnie urazić nikt nie pytał o mój stan, byłam im za to wdzięczna.

W pewnej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi

-Otworze-Bartek pierwszy podniósł się z krzesła

Drzwi wejściowe były niedaleko więc wszystko słyszeliśmy

-Dzien dobry czy zastałam Elenę?-Usłyszałam znajomy głos i smaghetti w jednej chwili cofneło się do gardła

-Kim Pani jest?-Bartek nie wiedział z kim rozmawia

-Jestem mamą Piotra, chciałam porozmawiać z Eleną, dowiedziałam się że już wyszła ze szpitala -Mowila dość spokojnie, a wszyscy siedzący przy stole słuchali z niedowierzaniem

-Jak Pani śmie tu wogole przychodzić, on napadł i pobił moją dziewczynę, czego Pani oczekuje

-A to ty jesteś tym słynnym Bartkiem przez którego Elena zostawiła mojego syna?-zaczynało być gorąco czułam że Bartek zaraz wybuchnie postanowiłam więc że jednak do niej wyjdę

-Po pierwsze to nie rozstałam się z nim dla Bartka, tylko dlatego że był rozpieszczonym  nierobem, alkoholikiem i ćpunem a mój obecny chłopak jest najlepszym co mnie w życiu spotkało a po drugie proszę nas nie nachodzić bo następnym razem wezwę policję , nie mam Ci nic do powiedzenia tylko tyle że Twój synek zapłaci za to co zrobił, a teraz żegnam- nie czekałam na jej odpowiedź z całej siły trzasnęłam drzwiami tuż przed jej nosem.

Bartek w jednej chwili objął mnie i mocno przytulił

-Czy to się kiedyś skończy?zapytałam przez łzy

-Juz tu nie wróci, dałaś jej popalić-chłopak patrzył teraz na mnie i delikatnie ścierał łzy płynące po policzkach 

-Kocham Cię Bartuś -

-Elena powinnaś zadzwonić do tego policjanta który prowadzi sprawę i powiedzieć mu o tym co tu się właśnie wydarzyło, przecież tak nie może być że teraz będą Cię nachodzi,-Natalka odezwał się wychodząc na korytarz

-Wiem, zaraz zadzwonię, ale nie spodziewałam się że to babsko tutaj przyjdzie, przepraszam was

-Hej no przestań, za co, jesteś dla nas jak siostra, nie pozwolimy już żeby ktokolwiek Cię skrzywdził -odezwał się Patryk gdy wróciliśmy do stołu

-Jestescie kochani dziękuję wam, ale pójdę się położyć mam dość na dzisiaj, pocałowałam Bartka i udałam się w stronę naszego pokoju

Marzyłam o kąpieli, zabrałam więc czyste ubrania i poszłam do łazienki, leżałam w wannie chyba z godzinę chciałam zmyć z siebie cały ten syf ostatnich dni, gdy w końcu wyszłam odrazu udałam się do pokoju, jakoś nie miałam jeszcze ochoty na wspólne spędzanie czasu, chociaż zamierzałam szybko wrócić do pracy, położyłam głowę na poduszkę i poczułam zapach mojego chłopaka, uwielbiałam jak pościel pachniała nim, brakowało mi tego, po chwili usłyszałam pukanie

-Prosze

-Moge wejść?-zapytał własnie on

-zartujesz sobie przecież to twój pokój dlaczego pukasz?

-Jesli już to nasz, i jak chcesz być sama to nie chce przeszkadzać

-Nie chce być sama, nigdy tak nie myśl, zawsze będę Cię potrzebowała, chodź tu do mnie - odkryłam kołdre dając mu znak że może się położyć obok, bez wachania wsunął się pod pościel i wyciagnął ręce żebym mogła obszeć głowę o jego pierś

- Wszystko ok?- zapytał

-Tak, już jest dobrze, w tym łóżku z tąbą obok czuję się najbezpieczniej na świecie

-Skarbie, nie umiem wyrazić Ci tego jak bardzo Cię kocham-powiedział

-Wiem, bo mam tak samo -

Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej i zasnełam w końcu w tym miejscu w którym najbardziej chciałam być.

Cdn...

Zakazana miłość ( Bartek Kubicki)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz