Nie wytrzymałem jedyne co mogłem zrobić w tej całej sytuacji to rozpłakać się.Gdy z moich oczu poleciała pierwsza łza to Junko tak jakby na zawołanie przytuliła mnie,po długim uścisku Junko powiedziała:
-Hirashi,kochany ja wiem , że nie chcesz z nim rozmawiać ale musisz tylko on jest ci w stanie wszytko wytłumaczyć.
-A zostaniesz ze mną przy tej rozmowie??? Proszę..
-Oczywiście, że tak.
-A możesz ty zadzwonić podam ci telefon i powiesz mu żeby przyjechał???
-No dobrze.
Jak powiedziałem tak i zrobiłem.Chwyciłem telefon w ręce ,wybrałem numer i zadzwoniłem usłyszałem przerażony głos Keiichiego:
-Hirashi??? Wszystko dobrze jak się czujesz??? Gdzie teraz jesteś???
Nie odpowiedziałem za to Junko tak, zimnym i oschłym tonem:
-Hirashi jest ze mną idioto.Przyjedź pod jego mieszkanie musimy pogadać.
-Chcę rozmawiać z Hirashim!
-Ale on nie chce albo moje warunki albo pa pa!
-No dobra spotkamy się przy parku, wyjdźcie z bloku jakimś wyjściem ewakuacyjnym.I oczy do o koła głowy.
-Tak tak.Dowidzenia Szmaciarzu!
I się rozłączyła po czym powiedziała:
-Hirashi jeśli nie chcesz nie musimy.
-Miałaś rację tylko on mi powie prawdę muszę się więc z nim spotkać.
-No to ubieraj się i chodźmy.
-Okej.
Wziąłem szybko kurtkę ubrałem buty i wyszedłem z mieszkania razem z Junko.Wyszliśmy wyjściem ewakuacyjnym tak jak powiedział nam Keiichi.Powolnym i bezpiecznym krokiem udaliśmy się do parku.
Nie wiem jak Junko ale mi się zdawało, że cały czas nas ktoś obserwował ale możliwe, że to przez sytuację z wczoraj.15 min później
Widziałem już bramę parku w oddali a przyniej samego Keiichiego który przywitał się:
-Cześć Hirashi i cześć tobie jak masz na imię???
-Chuj ci do tego ty mi lepiej powiedz co ty mu zrobiłeś!
-Słuchaj mnie nie masz prawa wtrącania się w nie swoje sprawy gówniaro!!!
-Gówniaro?!Ty ja ci dam!....
I tak się kłócili nie wiem ile ale miałem już dosyć:
-Przestańcie!!! Natychmiast!!!
I ucichli teraz ja wydaje rozkazy:
-Junko idź do domu proszę! Później pogadamy.
-Dobrze
Przytuliła mnie na pożegnanie i powiedziała na ucho coś w stylu ,,Jak cię wkurzy głupi chuj daj mu z liścia".
Na koniec z arogancją pożegnała się nie wiem już z kim:
-Do widzenia Proszę Pana!
-A do widzenia!
I Junko poszła zostawiając mnie z tym wszystkim ale ja sam przecież tego chciałem no dobra czas na wyjaśnienia:
-Gadaj Keiichi!
-Pierwsze co chciałem cię bardzo przeprosić za...
Nie dałem mu dokończyć co mi po przeprosinach???:
-Mam gdzieś twoje przeprosiny! Ośmieszyłeś mnie przed całą,szkołą,rodziną przepraszam jest jeszcze lepiej!Przed całym światem!
Gadaj więc i idę muszę na prostować swoje życie.
-Może zadasz mi jakieś pytania nie wiem od czego zacząć.
-Po prostu zacznij!
-No Dobrze.Tak naprawdę mam na imię Keiichi Satō jestem synem wpływowego milionera.Od dawna wiedziałem, że wolę chłopaków mój ojciec z resztą też tylko ukrywał to przed całym światem.Ludzie wiązali się ze mną tylko dla chajsu nie z miłości,tylko pieniądze! Postanowiłem więc udawać biednego studenta,pracownika Starbucksa.I poznałem ciebie moją miłość.Stąd tą biżuteria i restauracja.Wybacz mi błagam!
-Pierwsze co myśli się mogłem chodzić tylko na spacery dostawać sztuczną biżuterie ba! Nawet nie musiałem jej dostawać chciałem tylko ciebie nie biżuteri!Nie restauracji!I na pewno nie chciałem tej całej szopki!
-Wybaczysz mi kiedyś???
-Nie wiem Keiichi... Zakochałem się w kimś ale ta osoba powstała na kłamstwie i oszustwie.Nie wiem czy jestem w stanie ci wybaczyć...
Po moich słowach ten stał jak słup soli ja natomiast poszłem do domu chciałem po prostu odpocząć.Czyżby to już koniec ich
związku???
Ja powiem jedno ludzi jest dużo na świecie jeśli nie ten to inny albo powiem nie ma takiego samego.Ja ,że tak powiem mam inne podejście.
A i nie wiem czy nie będę musiał sobie zrobić małej przerwy mój stan a z resztą moja sprawa.Kogo co tam to obchodzi.
CZYTASZ
Chłopak z Starbucks {KOREKTA}
Teen FictionHirashi jest młodym szesnastoletnim chłopakiem, uczęszcza do jednego z japońskich liceów. Dobrze się uczy,jest lubiany. Jego życie jednak można określić jednym słowem ,nudne. Gdy poznaje więc swoją przyszłą miłość,tam gdzie się jej nie spodziewał nu...