6. Stolarz

110 11 1
                                    

— Ale Kastiel..... — blondyn przerwał na chwilę. aby popatrzeć na czerwonowłosego trzymającego czarną farbę do włosów — ja chyba nie chce.

Znajdowali się własne właśnie w pobliskim Pewexie na dziale z farbami do włosów. Nataniel dał się zaciągnąć siłą, nie wiedział, że Kastiel posunie się do tak radykalnych środków, żeby farbować mu włosy. Na czarno.

— Jak nie chcesz to ci się zachce. — Kumstiel nie miał zamiaru rezygnować ze swojego misternego planu. W końcu siedzieli tam już 4 godziny 20 minut żeby dostać sama karteczkę na farbe do wlosow. rezygnacja teraz oznaczałaby przegrana, a jak stare japońskie przysłowie mówi "trzeba być twardym nie miękkim", a jak wiadomo kastiel był prawdziwym japoncem który zawsze trzyma się tradycyjnych wartości.

— żyjemy w wolnym kraju, jest komunizm, a tak poza tym jestem milicjantem i zawsze mogę cię aresztować.

— nie strasz nie strasz bo się zesrasz. — skwitował kumstiel, wiedział ze Nataniel zbyt bardzo go Koch....to znaczy lubi, ze nie byłby w stanie znowu go wrzucić do aresztu.....no chyba ze ten areszt skończyłby się tak samo jak te pare dni temu to wtedy inna sprawa.

stali w kolejce tak przez kolejne 30 minut, kastiel zaczął się już powoli niecierpliwić. nie pragnął w tamtym momencie nic innego jak piwo w lewej ręce i strzykawka z opium w prawej. Nataniel zauważył to jak kastiel się zaczyna nudzić, dlatego wpadł nagle na cudowny pomysł. podniósł z podłogi randomowego kasztana i zwrócił się do kastiela.

— hej mały, to może twój kasztan? — zapytał milicjant patrząc na kastiela zalotnym wzrokiem.

— mała to jest twoja pała, a tak poza tym to nie wiem co próbujesz osiągnąć ale ci się to nie uda. — kastiel wiedział ze zgrywanie niedostępnego to najlepsza opcja.

— Ej cumstiel, powiedzieć ci historie z życia?
— Ok.
— Mój stary to fanatyk krzeseł. Pół mieszkania zajebane różnymi rodzajami krzeseł, najgorzej. Średnio raz w miesiącu ktoś wdepnie w jakiś randomowy fragment krzesła czy inna drzazgę i trzeba to wyciągać w szpitalu. W swoim dwudziestotrzyletnim życiu już z 34 razy byłem na takim zabiegu. Tydzień temu poszedłem na jakieś randomowe badanie milicyjne, to baba jak mnie zobaczyła, to od razu się pytała gdzie mam tym razem drzazgę, bo myślała, że znowu jakiś kawałek drewna czy innego chuj wie czego trzeba wyciągać.
Drugie pół mieszkania zajebane gazetami z artykułami z Ikei, wszystkie o jebanych krzesłach. Co tydzień ojciec robi objazd po wszystkich kioskach, Ikeach, jyskach w mieście, żeby skompletować wszystkie gazety o krzesłach. Byłem na tyle głupi, że nauczyłem go w internety na telefonie stacjonarnym, bo myślałem, że trochę pieniędzy zaoszczędzimy na tych czasopismach, ale teraz nie dość, że je kupuje, to jeszcze siedzi na jakiś forach dla miłośników krzeseł i kręci gównoburze ze stolarzami o najlepsze drewno na krzesła itp. Potrafi drzeć morde do monitora albo wyjebać klawiaturę przez okno. Kiedyś ojciec mnie wkurwił, to założyłem tam konto i go trollowałem, pisząc w jego tematach jakieś losowe głupoty typu „na taboretach siedzą pedały" czy „jedyne prawilne krzesło to fotle diablo". Matka nie nadążała z gotowaniem gulaszu wieprzowego z grzybami. Aha ma już na forum rangę AGATAMEBLE za najebanie 420t tysięcy postów.
Żadna pogoda nie jest mu straszna na co weekendowa wyprawę po wszystkich sklepach meblowych w okolicy. Od jakiś pięciu lat w każdą niedziele jemy gulasz wieprzowy z grzybami na nowych krzesłach, a ojciec pierdoli, że on to nie może cały czas na tym samym krześle bo w go w krzyżu łupie. Jak się dostałem do szkoły milicyjnej, to stary dobre dwa tygodnie pierdolił, że zdałem testy sprawnościowe przez to, że co tydzień siedzę na innym krześle, bo plecy się tak nie psują.
Przy każdym posiłku zawsze pierdoli o krzesłach i jego ukochanym Związku PRL-owskich Stolarzy, ojciec sam się nakręca i dostaje strasznego bólu dupy, strasznie się przy tym nakręca i idzie czytać gazetę z Agata Meble, żeby się uspokoić.
W tym roku sam sobie kupił na święta nowy zestaw taboretów, oczywiście nie wytrzymał do wigilli, tylko wczoraj to odpakował i zbudował sobie fortece w taboretów w salonie. Ubrał się w roboczy strój stolarza i siedział cały dzień w tej kupie taboretów na środku mieszkania. Nawet obiad ( gularz wieprzowy z grzybami) w nim zjadł.
Jak któregoś razu w podbazie czy gimbazie, miałem urodziny, to stary jako prezent zabrał mnie ze sobą do Ikei. Super prezent kurwo. Nawet klopsików nie pozwolił mi zjeść, tylko wyciągnął zapakowany z domu termos z gulaszem wieprzowym z grzybami, powoli zaczynałem się modlić, żeby mama dodała tam muchomorów.
Pojechaliśmy gdzieś w pizdu za miasto, dochodzimy do sklepu, a ojcu już się oczy świecą i oblizuje warki, podniecony. Wziął trzy wózki sklepowe i łazimy po tym sklepie. Po pięciu minutach mi się znudziło, więc włączyłem Luhan Lu, to mnie ojciec pierdolnął krzesłem po głowie, że zwracam uwagę innych łowców krzeseł na naszą lokalizacje. Jak się chciałem po dupie podrapać, to zaraz krzyczał szeptem, że zaraz inni zobaczą, że coś planujemy i zabiorą wszystkie najładniejsze okazy. Sześć godzin musiałem łazić za nim po sklepie i patrzeć na krzesła jak w jakimś jebanym muzeum. Urodziny mam w lutym więc jeszcze do tego było zimno jak sam skurwysyn. W pewnym momencie ojciec odszedł kilkanaście alejek dalej od krzeseł i się spierdział. Wytłumaczył mi, że trzeba pierdzieć kilka alejek dalej bo inaczej krzesła się płoszą i uciekają.
Ojciec ma kolege Bace, nikt tak naprawdę nie wie jak ma na imie, z którym jeździ po sklepach. Kiedyś towarzyszem wypraw był hehe Kendi. Człowiek o łysinie większej niż sahara i 365 dni w roku w tym samym dresie z abibasa. Byli z moim ojcem prawie jak bracia, przychodził z żoną Bożeną na Wigilie do nas itp. Raz ojciec miał imieniny, Kendi przyszedł hehe na kielicha. Najebali się i oczywiście cały czas gadali o krzesłach. Ja siedziałem u siebie w pokoju. W pewnym momencie zaczeli drzeć na siebie mordę, czy generalnie lepsze są tapicerowane czy metalowe krzesła.
WEŻ MNIE NIE WKURWIAJ KENDI, WIDZIAŁEŚ KIEDYŚ METALOWE KRZESŁO W KUCHNI? SIADASZ I W DUPE ZIMNO!
KURWA FRANCIS TAKIE KRZESŁA W POLSCE TO TYLKO NAJBOGATSI MOGĄ SOBIE POZWOLIC, TWOJE TAPICEROWANE MI MOGĄ NASKOCZYĆ.
CO TY MI O TAPICEROWANYCH PIERDOLISZ JAK WIDZIAŁEM, ŻE W TELEFONIE STACJONARNYM SPRAWDZASZ CO TO JEST. TAPICEROWANE TO KROL KRZESEŁ JAK LEW KRÓL DŻUNGIL.
No i zaczeli się nakurwiać, zapasy na dywanie w dużym pokoju, a ja z matką musieliśmy ich rozdzielać. Od tego czasu zupełnie zerwali kontakt, Kendi wyszedł z tego z dziurą w głowie, w zeszłym roku zadzwoniła jego żona, że Kendiemu dalej się nie zagoiła rana i żąda odszkodowana. Odebrała akurat matka, odkłada słuchawkę i mówi o tym ojcu, a ojciec
I BARDZO KURWA DOBRZE, ZADNEGO ODSZKODOWANIA
Tak go za te metalowe krzesła znienawidził.
Wspominałem też o arcywrogu starego czyli Związku PRL-owskich Stolarzy. Stał się on kompletną obsesją ojca i jak na przykład w telewizji mówią, że gdzieś było trzęsienie ziemi, to stary zawsze mamrocze pod nosem, że powinni w końcu coś o tych skurwysynach z ZPS powiedzieć. Gazety niestolarskie też przestał czytać, bo miał ból dupy, że nie piszą w nich o krzesłach.
Szefem koła ZPS w mojej okolicy był niejaki pan Szczepan. Jest on usposobieniem całego zła wyrządzonego polskim akwentom przez związek i ojciec wiele lat toczył z nim wojnę. Raz poszedł na jakieś spotkanie naczelnych stolarzy, na którym występował Szczepan, i stary wrócił do domu z podartą koszulą, bo siła go usuwali z Sali, takie tam inby odpierdalał.
Po klęsce w starciu fizycznym ze zbrojowym ramieniem ZPS ojciec rozpoczął partyzantkę internetową, polegającą na szkalowaniu ZPS i Szczepana na forach lokalnych gazet. Napierdalał na niego jakieś głupoty, typu że Szczepan szuka pól maków wysokomorfinowych po jakiś zadupiach a potem gotuje z nich obiad w lokalnym McDonaldzie, albo że widział go na ulicy jak komuś gwoździem samochód rysował itp. Nie nauczyłem ojca into TOR, więc skończyło się wizytą milicji za szkalowanie i stary musiał zapłacić Szczepanowi dwa tysiące polskich złotych. Milicjanci bardzo mi wtedy zaimponowali, dlatego zdecydowałem się w przyszłości zostać jednym z nich.
Jak płacił, to przez tydzień w domu się nie dało żyć, ojciec kurwił na przekupne sądy i milicje, ZPS, Szczepana i ogólnie cały świat. Z jego pierdolenia wynikało, że ZPS jak jakiś masoni rządzi całym krajem, pociąga za sznurki i ma wszędzie układy. Przeliczał też te dwa tysiące na krzesła, płyny do czyszczenia drewnianych powierzchni, specjalne ściereczki do tapicerowanych krzeseł itp.
Stary jakoś w zeszłym roku stwierdził, że koniecznie musi mieć przyczepę do trzymania tam krzeseł, których aktualnie nie używa, bo wypożyczalnia wychodzi za drogo i niby wszyscy chcą go oszukać.
Ale ani nie było go stać, ani nie było jej gdzie trzymać, a hehe frajerem to on nie jest, żeby komuś płacić za przechowywanie, więc zgadał się z jakimś Januszem, który ma dom, a nie mieszkanie w bloku jak my, na podjeździe, na przyczepę którą ten Janusz ma, i będą się tym dzielili albą będą jeździć na zakupy razem.
Na początku ta kooperacja szła nawet nieźle, ale w któryś weekend ojciec się rozchorowała i nie mógł z nim jechać, i miał o to olbrzymi ból dupy. Jeszcze ci jego koledzy dzwonili, że takie piękne krzesła na wystawach i to za pół ceny, więc mój ojciec tylko leżał zniebieściały ze złości i sapał z wkurwienia. Sytuację jeszcze pogarszało to, że nie miał na kogo zwalić winy, co zawsze robi. W końcu doszedł do wnisoku, że to niesprawiedliwe, że oni robią zakupy bez niego, bo przecież się po równo na przyczepę składali i w niedziele wieczorem, jak te Janusze wróciły z wyprawy, wyszedł nagle z domu.
Po godzinie wraca i mówi do mnie, że musze mu pomóc z czymś przed domem. Wychodzę na zewnątrz, a tam nasz samochód z przyczepą i tymi wszystkimi krzesłami. Pytam, skąd on ją wziął, a on mówi, że Januszowi zajebał z podjazdu przed domem, bo oni go oszukali, i żebym łapał z nim krzesła i wnosimy do mieszkania. Na nic się nie zdało tłumaczenie, że zajmą cały duży pokój. Na szczęście krzeseł było za dużo, żeby je wszystkie wnieść, więc stary stwierdził, że je przed domem zostawi.
Z pomocą jakiś łańcuchów chuj wie skąd i mojej kłódki od roweru przypiął je do latarni i zadowolony chce wracać do mieszkania, a tu nagle przyjeżdżają dwa samochody opel punto w cabrio z Januszem i współwłaścicelami, którzy domyślili się, gdzie ich własność może się znajdować. Zaczęła się niezła inba, bo Janusze drą mordy, dlaczego przyczepę z krzesłami ukradł i że ma oddawać, a ojciec się drze, że oni go oszukali i on się 500 zł składał, a nie był na zakupach w ten weekend. Ja się starałem załagodzić sytację, żeby ojciec od nich nie dostał wpierdolu, bo było blisko.
Po kilkunastu minutach sytuacja wyglądała tak:
– Mój ojciec leży na ziemi, kurczowo trzyma się przyczepy i krzyczy, że nie odda.
– Janusze krzyczą, że ma oddawać.
– Jeden Janusz ma rozjebany nos, bo próbował leżącego ojca odciągnąć od krzeseł za nogę i dostał drugą nogą z kopa.
– Dwóch milicjantów ciągnie ojca za nogi i mówi, że jedzie z nimi na komisariat, bo pobił człowieka.
– We wszystkich oknach dookoła stoją sąsiedzi.
– Moja stara płacze i błaga ojca, żeby zostawił przyczepę, a milicjantów, żeby go nie aresztowali.
– Ja: smutnazaba.psd.
W końcu milicjanci oderwali starego od przyczepy. Ja podałem Januszom kod do kłódki rowerowej i zabrali przyczepę i krzesła, rzucając wcześniej staremu 500 zł i mówiąc, że nie ma do tych krzeseł żadnego prawa i lepiej dla niego, żeby się w żadnej Ikei nie spotkali.
Stary do tej pory robi z Januszami gównoburzę na forach dla stolarzy, bo założyli tam specjalny temat, gdzie przestrzegali przed robieniem jakichkolwiek interesów z moim ojcem. Obserwowałem ten temat i widziałem, jak mój ojciec nieudolnie robił multikonta.
SzybkaKinga69
Liczba postów: 0,5
Ten temat założyli jacyś idioci! Znam tego użytkownika i wiele razy pomagał mi dobrać odpowiednie meble pasujące do wystroju wnętrza. Chcą go oczernić, bo znajduje lepsze promocje od nich!
Potem jeszcze używał tych multikont do prześladywania niedawnych kolegów od przyczepy. Jak któryś z nich zakładał jakiś tamat, to ojciec się tam wpierdalał i pisał, że chujowe krzesła znajduje w Ikei.

Eins zwei milizeiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz