Kastiel wiedzie spokojne życie koncertując co jakis czas ze swoim zespołem disco polo (O nazwie Death Next To The Birth) w Łodzi. Jezgo życie zdaje się być wręcz idealne, jednak w pewnym momencie kariery popada w narkomanie. Cały skandal może wyjść...
— Kastiel, ja już tak nie mogę — Nataniel zaczął poważna rozmowe, przeszkadzał mu jednak znajdujący się w pomieszczeniu Robert Lewandowski.
— Każdy kierowca potrzebuje swojego pilota?
— Czerwony próbował rozluźnić atmosferę starym japońskim przysłowiem ale niestety tylko ją pogorszył. Robert wyczuł napięcie sytuacji i szybciej niż zdążył wyremontować pokój opuścił go.
— Wybaczysz mi — Kasteil okazał gest skruchy ale Nataniel go nie słuchał.
— Wyjeżdżam do Ameryki, nie mogę tak dłużej żyć, w ogólne mnie nie rozumiesz.
— To dobrze się składa — Rudy był zaskakująco zaskoczony — bo akurat mam trasę koncertowa w Ameryce. Możemy pojechać razem.
— Kūrwa znowu z tym pasztetem.
Robert tylko przysłuchiwał się konwersacji dwóch kochan.....kolegów obdarzając ich przy tym przeszywającym dusze wzrokiem:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
— To ja chyba stad wyjde. — Powiedział nagle piłkarz czując że przerywa im moment. Wyszedł z pokoju 666, trzapiąc drzwiami.
Nataniel westchnął. Miał takie ciężkie życie, a teraz miał jescze nq główie siedzenie z rudym ćpunem. Pomyslal że musi się odstresować, dlatego wyjął z kieszeni krzyżówki o nazwie „1000 krzyżówek Janiny Mostowiak" i zaczął je namiętnie rozwiązywać. Nie mógł się skupić na tym co robi, łeb go nakurwiał przez co w pole „Przyjaciel Harrego Pottera" wpisał hasło „Cum".
— Natanielu, musimy lecieć. — Powiedział Kumstiel machając zestresowanemu Natanielowi biletami samolotowymi przed oczami. Latynos nie wiedział skąd Kastiel tak szybko wytrzasnął bilety. Prawdopodobnie wyjął je z dupy, wiecie...Przezorny zawsze ubezpieczony, dlatego Kastiel miał w dupie różne rzeczy.
Tak czy inaczej owa dwójka wsiadła w pierwszy lepszy samolot na pobliskim szczecińskim lotnisku. Oczywiście był to samolot pierwszej klasy więc na pokładzie było maksymalnie 4 osoby. Jedną z nich był jakiś azjata z włosami, płaszczem czarnym oraz butami mokasynami. W jednej ręce trzymał tygodnik Starachowicki a w drugiej papierosa. Gdy Kastiel wsiadał do samolotu nagle skrzyżował wzrok z nieznajomym mężczyzną który wydawał mu się mimo wszystko dziwnie znajomy.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.