Gdy usłyszałem to zdanie z ust Loreny miałem wielką ochotę wrócić do baru i rozpierdolić wszystko na strzępy. Co miałem jej powiedzieć, gdy nawet nie wiedziałem ile pamięta?
Postanowiłem ograniczyć się do minimum, nie miałem zamiaru zasypywać ją nowinkami, że została wkręcona w małżeństwo dla interesów, ale była z tym pogodzona.– Jestem twoim mężem, Loreno – odpowiedziałem spokojnie starając się nie wybuchnąć. Przecież wkrótce i tak wszystko sobie przypomni.
Widziałem jej niepewny wzrok, który powoli mnie oceniał. Starałem się nie zwracać na to uwagi.
– Masz wygwarowaną taką samą datę na swojej obrączce jak ja. Zobacz – odparłem, zdjąłem ją i podałem jej. Musiałem po prostu przekonać ją, że to co mówiłem było prawdą. Kiwnęła powoli głową, gdy zobaczyła, że mówiłem jej prawdę. Oddała mi obrączkę.
– Czemu nic nie pamiętam? Co się stało, że wylądowałam w szpitalu? – zapytała. Nie wiedziałem ile prawdy mogę jej powiedzieć, by nie uciekła ode mnie w popłochu.
– Byliśmy w barze, ktoś cię popchnął i upadłaś mocno rozbijając sobie głowę. Stracenie pamięci to skutek uboczny – zmarszczyła brwi.
– Może to głupio zabrzmi, bo jesteśmy małżeństwem, ale tego też nie pamiętam. Jak masz na imię? – zaśmiałem się nerwowo. To przecież była jakaś katastrofa. Przecież nie powiem jej, że ona nie kocha mnie ani ja jej. Wyjdę na gorszego palanta niż jestem. Musiałem zrobić wszystko, by jak najszybciej sobie wszystko przypomniała.
– Dima.
– Jesteś Rosjaninem? – zapytała. Japierdole.
– Tak, a ty jesteś Włoszką, ale twoja rodzina lata temu wyemigrowała do Ameryki.
– A więc czemu nie ma tu moich rodziców? – no i tu zaczynał się problem. To zdecydowanie byłby za duży szok, gdybym od razu powiedział jej, że należy do rodziny mafijnej.
– Nie mogą przylecieć, bo jesteśmy w Australii.
Lorena kiwnęła głową. Musiałem jej to wszystko dawkować i pomyśleć co zrobić, by bała się mnie jak najmniej. Widziałem, że Anton wysłał do mnie delegacje w osobie Saszy, który miał dowiedzieć się ode mnie co tak właściwie się stało, bo moja żona została zaatakowana. To nie była byle jaka sprawa. Musiałem jak najszybciej dowiedzieć się kto stał za tym wszystkim. Gdy już tego "kogoś" znajdę, będzie w swoich ostatnich dniach cierpiał jak najwięcej.
Nie mam zamiaru odpuścić.Odwróciłem się, gdy ktoś zapukał do drzwi. Otworzyły się niemal natychmiast i wszedł przez nie Sasza. Lorena spojrzała na niego jak na zagadkę, którą powinna rozwiązać. Postanowiłem jej to ułatwić.
– To mój przyjaciel, wspólnik w interesach – powiedziałem, omijając największą prawdę.
Sasza spojrzał się do mnie pytająco. Chyba nie do końca wiedział do czego tak właściwie jedzie.– Cześć Loreno, życzę zdrowia, a teraz zabieram twojego męża na moment – wstałem ze szpitalnego krzesła. Zamknąłem za nami drzwi, by Lorena nie słyszała rozmowy.
– Stary, czy ty chcesz mi kurwa powiedzieć, że twoja żona straciła pamięć? – powiedział z niedowierzaniem. Parsknąłem.
– Tak – odparłem krótko. Musiała jak najszybciej odzyskać pamięć, bo nie pochodziła z normalnej rodziny. Nie pamiętała nic, co było ważne. Mogłoby to zostać wykorzystane przeciwko nam.
– W tak chujowej sytuacji chyba jeszcze nie byliśmy – podniosłem brwi. Jakbym tego kurwa nie wiedział.
– Musisz zająć się znalezieniem tego chuja. Muszę być tu z nią, bo jeśli ktoś postanowi ją okłamać, to dopiero będzie problem – skinął głową.
– Dobra, znajdę go.
– Wysłałem ci już wszystkie wiadomości, adresy, nazwiska ludzi, którzy byli w pubie i na wyścigach. Nagrania z kamer, wszystko co może ci się przydać.
– Ile pamięta? – zapytał. Sam byłem ciekaw, nie rozmawiałem o tym z nią jeszcze ani z lekarzem. Musiałem się dowiedzieć na jakim etapie stoimy, bo może być za późno.
– Nie wiem, ale dowiem się.
Kiwnął głową. Pożegnałem go i znikął gdzieś w korytarzach szpitalu. Wróciłem do sali, w której leżała Lorena. Spojrzała nie mnie, gdy otworzyłem drzwi.
– Do jakiego momentu pamiętasz swoje życie?
Westchnęła głośno. Widziałem, że próbuje się skupić. Nawet w takim stanie wyglądała pięknie, jak anioł, jak Śnieżka, którą musiałem odzyskać.
– Pamiętam dzieciństwo, swoje siostry i brata. Pamiętam święta i rodziców.
– Pamiętasz czym się zajmowali?
– Nie, ale w domu było często dużo ludzi w garniturach, szczególnie mężczyzn. Zawsze wyganiano mnie do pokoju, bym nie słyszała rozmów dorosłych. Czy to coś złego? – zapytała niewinnie. Uśmiechnąłem się krótko.
– Skup się, Śnieżko – odparłem cicho. Nagle jakby coś ją olśniło. Skupiła na mnie cały swój wzrok.
– Pamiętam coś! – ucieszyła się. Wyglądała jakby wygrała w totka.
– Co takiego?
– Gdy powiedziałeś tak do mnie byliśmy przed jakąś restauracją, byliśmy w strojach galowych – widziałem jak cieszy się na to, że przypomina sobie sceny z życia. Na szczęście nie przypomniała sobie momentu z balu, w którym jakiś chuj zaproponował mi, że da mi pieniądze, gdy oddam mu ją na jedną noc. Nie zrobiłbym tego, nigdy. Ona była tylko moja.
– Zabrałem cię na zapiekanki. Zrobię ją i przyniosę ci jutro albo zaserwuję ci ją, gdy już wyjdziesz ze szpitala – odparłem szczerze. To nie stanowiło dla mnie żadnego problemu. Gotowanie było dla mnie wyrzuceniem z głowy zbędnych emocji, tak samo jak mechanika. W zapiekance nie było nic trudnego, więc nie powinienem tego spieprzyć.
– Obiecujesz? – dopytywała.
– Obiecuję, Śnieżko. Zawsze dotrzymuje słowa.
Jeśli zgodziłem się na to małżenstwo, chociaż wcale nie musiałem to będę o nią dbał. W zdrowiu i w chorobie. Była moją żoną, a ja nie byłem aż takim chujem, by zostawić ją na pastwę losu. W dodatku coraz bardziej ją lubiłem, a to było ważne.
– Jaki mamy miesiąc? – zapytała.
– Grudzień.
– Co ze świętami? – zaśmiałem się, że w tym momencie myślała właśnie o tym.
– Wrócimy do Moskwy i spędziemy je z moim kuzynem i moimi rodzicami – skinęła głową.
– Twoi rodzice oni...
– Mieszkają w Australii. Poznasz ich pierwszy raz. Niestety nie byli na naszym ślubie, a wcześniej nie było okazji.
– Chociaż tego nie muszę sobie przypominać – zaśmiała się nerwowo. Była najbardziej optymistyczną osobą jaką znałem.
W sytuacji, w której wielu załamałoby się, ona walczyła i się śmiała. Moim celem było to, by powróciła do pełni sił, nawet jeśli przypomni sobie w końcu, że nasze małżeństwo było tylko dla korzyści.– Dobra, idź spać Śnieżko, przyjadę jutro – uśmiechnęła się.
– Dobranoc, Dima.
___________________________________
Jak ktoś jest na naszej grupie na Facebooku i jest ciekawy jak się czuję po szpitalu, to mówię w domu zawsze lepiej. 🤣
Kto nie wie to zapraszam na grupę na Facebooku.
Z.K. Caruso Team – czytelniczki ZuzyJuż wracam! Przeżyłam szpital, także jest dobrze!
CZYTASZ
Pokusa - Szatańska gra |ZAKOŃCZONE|
RomancePRZESZLIŚMY PRZEZ PIEKŁO, BY TRAFIĆ DO NIEBA Lorena Travato to włoska księżniczka. Wychowywana przez lata na idealną żonę. Jest do tego przygotowana i podchodzi do tego na spokojnie. Cóż, jak sama twierdzi nigdy nie pokaże swojej prawdziwej twarzy...