Rozdział 39. Lorena

6.4K 266 7
                                    

Wczorajszy dzień był cholernie męczący, jeśli można go nawet tak nazwać. Pierwszy raz otwarcie mogłam powiedzieć, że coś "zryło mi psychę". Z uwagi na język i kulturę wypowiedzi miałam dość twarde zasady, tata z mamą zwracali uwagę na to, jak się wypowiadałam. Gdy wymsknęło mi się jakieś przekleństwo miałam długą reprymendę o tym z jakiej rodziny pochodzę, co mogę mieć i kim jestem. Aczkolwiek dzięki temu wiedziałam jak się zachować i byłam niemal wzorową córką rodziców. Oni nigdy nie podnieśli na mnie ręki, gdyby nie to czym naszą rodzina zajmowała się od pokoleń można by powiedzieć, że byliśmy całkiem normalni, ale nie byliśmy, przynajmniej w stu procentach.

Jednak teraz miałam wszystko gdzieś, bo przez chwilę mogłam o tym nie myśleć. Chciałam poczuć się jak normalna dziewczyna, która właśnie jechała ze swoim mężem do kina.

– Nasze randki zawsze kończą się jakąś katastrofą – napomknęłam, gdy po całym samochodzie rozniosła się ABBA. Byłam pewna, że Dima żałował, że pozwolił mi podłączyć się do samochodu i puszczać swoje piosenki.

– Miejmy nadzieję, że ta się tak nie skończy, ale trafna uwaga – zaśmiał się. Chyba byliśmy nienormalni, że nas oboje to śmieszyło, ale cholera życie nie było po to, by cały czas nad nim płakać. Musieliśmy widzieć jakieś pozytywy np. Jeszcze żyliśmy.

– Oby, bo naprawdę chcę obejrzeć ten film w całości – randka w kinie to nie był mój pomysł. Dima sam wszystko zaproponował, zorganizował, wynajął całe kino dla nas i ustawił swoich ludzi, byśmy czuli się jak najbezpieczniej.

– Gdy wszystko się uspokoi zabiorę cię w romantyczną podróż do Paryża, co ty na to? – byłam bardziej niż chętna, a gdy zobaczyłam jak uśmiecha się na moją reakcję zrobiło mi się ciepło na sercu. Chyba naprawdę mogłam być z nim szczerze szczęśliwa, tylko musiałam dać temu szansę.

– Jestem bardziej niż chętna! – krzyknęłam i dałam mu szybkiego buziaka w policzek.

Gdy zaparkowaliśmy na podziemnym parkingu, Dima złapał mnie za rękę.

– Poczekaj mam coś dla ciebie – zmarszczyła brwi, nie umawialiśmy się na prezenty.

Dima sięgnął do tylnego siedzenia, na którym leżała prezentowa torebka, której wcześniej nie zauważyłam. Wybuchłam śmiechem, gdy na wierzchu zobaczyłam swoje ulubione słodycze od Kinder. Nawet tego musiał się dowiedzieć. Spod słodyczy wyciągnęłam dwa pudełka, owinięte w beżowy papier do pakowania. Rozdarłam jeden i gdy uchyliłam wieczko zadrżałam. Coś ścisnęło mnie w gardle i spojrzałam na niego niepewnie. Zupełnie jakby oszalał.

– Najadłeś się czegoś albo nawąchałeś? – odparłam nerwowo.

– Nie, od soboty wznowimy lekcje. To należy do ciebie, jest zrobiony na zamówienie – wyjęłam różowego Glocka z wygwarowanym moim imieniem. Ledwo go trzymałam chociaż, był mały i idealne mieścił mi się w dłoniach. Nigdy nie trzymałam broni.

– Jesteś tego pewny?

– Chcę, by moja żona była bardziej niezależna, by wrazie potrzeby umiała sama się obronić – miał rację, to nie było wcale takie głupie.

Odpięłam pasy i z całej siły przytuliłam się do niego. Spojrzałam mu w oczy i pocałowałam.

– Chyba mogę już powiedzieć, że cię kocham – powiedziałam niepewnie. On tylko leniwie się uśmiechnął, jakby wiedział to od dawna.

– Też cię kocham, Śnieżko. Teraz rozpakuj drugi prezent, bo spóźnimy się do kina.

Tak też zrobiłam. W drugim pudełeczku był naszyjnik, złoty z różowym diamentem. Później wyszliśmy z samochodu i trzymając się za ręce weszliśmy do kina bocznym wejściem. Gdy weszliśmy do sali VIP, z wygodnymi fotelami i całym barkiem z przekąskami dla nas poczułam się trochę jak w filmie albo amerykańskim serialu. Usiedliśmy na samym środku. Zdjęłam płaszcz, szal, a Dima wziął ze mnie przykład.

– Chcesz coś do picia i jedzenia? – zapytał.

– Wystarczy lemoniada i nachosy – Dima zostawił mnie przez moment samą, ale za to zostawił aż trzech swoich ludzi. Gdy wrócił, wyszli.
Mieliśmy swoją prywatność i to najbardziej mnie cieszyło. Czułam się swobodnie.

– Przecierpisz tą komedie romantyczną? – zapytałam ze śmiechem. Wiedziałam, że szczególnie nie przepadał za klimatem świąt, więc to naprawdę miło z jego strony, że zabrał mnie na świąteczny film.

– Dla ciebie wycierpię nawet katusze.

Zadrżałam, ale nie dlatego, że było zimno. Po prostu wyczułam, że w tym co powiedział był cholernie poważny. Byłam pewna, że gdyby ktoś go torturował i chciał wyciągnąć od niego informacje na mój temat, to on nigdy, by tego nie zdradził. Był cholernie twardy i honorowy, a ja wiedziałam do jakich mężczyzn należał. Lecz nigdy nie chciałam, by doszło do takiej sytuacji. Dima powoli zagnieździł się w moim umyślę, że nawet nie chciałam myśleć, że miałoby go przy mnie nie być. To nie miało prawa bytu. Gdyby ktoś zapytał mnie w tym momencie czy chciałabym cofnąć czas, do momentu, w którym żyłam z rodzicami odpowiedziałabym, że nie. Pomimo tego, że byliśmy ze sobą krótko, to przeszliśmy tyle, ile dziesięcioletnie małżeństwo. To czyniło nas silniejszymi.

– Miło, że to mówisz, ale lepiej, żebyś nie musiał cierpieć – skończyliśmy naszą pogawędkę, bo zaczął się film.

W połowie, gdy zajadałam się nachosami z salsą, popijałam lemoniadę i naprawdę się wkręciłam w film poczułam rękę Dimy na moim udzie, która sunęła powoli ku górze. Przęłknęłam głośno ślinę na rosnące podniecenie. Domyślałam się co kombinował, ale cholerka byliśmy w kinie, w miejscu, które miało kamery.

– Nie możemy – sapnęłam.

– Kochanie, tutaj jest ciemno i uwierz mi, nikt nawet nie zaryzykuję, by zobaczyć, to co dzieje się na kamerze – miał rację, ale pomimo tego seks w takim miejscu, to dla mnie zdecydowanie za dużo i wyjście z mojej strefy komfortu.

– Dima – ostrzegłam go. Zobaczyłam w jego oczach zrozumienie. Szanował moje zdanie, szanował mnie i to było dla mnie ważne, jak nie najważniejsze.

– Jeśli nie chcesz albo się boisz, to nie mam prawa cię do niczego zmuszać, Śnieżko. Mam tylko nadzieję, że z czasem zmienisz zdanie – puścił mi oczko i lekko się uśmiechnął. Złapał mnie za rękę i do końca seansu siedział już grzecznie.

Nawet, gdy uroniłam łzy w smutnym momencie nie wyśmiał mnie, tylko przybliżył do siebie i przytulił. Naprawdę coraz bardziej mnie dziwiło, że w naszym świecie tacy mężczyźni jak on jeszcze istnieli. Potrafił mnie pocieszyć, wesprzeć i zaopiekować się. Naprawdę to doceniałam.

Zostaliśmy na scenę po napisach końcowych, bo takowa miała się pojawić, ale to co zobaczyłam na dużym ekranie zmroziło mi krew w żyłach. Łza bezwiednie popłynęła po moim policzku. Dima od razu zareagował i zakrył mi oczy, ale to nic nie dało, bo obraz na nowo pojawiał się w mojej głowie. Chyba naprawdę nasze randki były przeklęte.

Albo mieliśmy pecha.

__________________________________
Zrobiło się tajemniczooo...
Macie jakieś podejrzenia co takiego pojawiło się na dużym ekranie? 🙈
Powoli zbliżamy się do końca....

Pokusa - Szatańska gra |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz