- Dima Iwanow na mojej łasce. Niesamowity widok - uniosłem brew do góry i parsknąłem. Pierwszy raz dałem zrobić się w chuja i wylądowałem w jakiejś obskurnej dziurze, dwa metry pod ziemią. Aczkolwiek wolałem, że byłem tu ja, a nie moja żona. Obudziłem się w jakiejś piwnicy z jedną, gołą lampką zwisającą z sufitu, po którym ciągnął się biały kabel. Siedziałem przywiązany do ujebanego w benzynie krzesła, bo czułem tę woń na kilometr.
- Zrób sobie zdjęcie na pamiątkę - odparłem. Tchórz chodził kominiarce, nawet nie chciał pokazać mi swojej obrzydliwej mordy.
- Najpierw ty, później twoja seksowna żonka - puścił mi oczko, a we mnie aż się zagotowało. Jeśli ją mieli w swoich łapskach, nie daruję, zapierdole każdego po kolei.
- Pokażesz mi ją wreszcie czy będziemy się tak bawić w kotka i myszkę? - dobrze wiedział o kogo mi chodziło.
- Jesteś strasznie niecierpliwy, Iwanow - zaśmiał się poczym wstał, wyszedł i zamknął drzwi. Rozejrzałem się czym prędzej, by szybko przyswoić miejsce, w którym byłem. Musiałem oszacować swoje szanse na wydostanie się z tej piwnicy. Nie było żadnego okna, więc zostały mi drzwi, a tam zapewne było ich więcej. Wiedziałem jak działali, tacy jak on. Nie mogłem wyprowadzić go z równowagi, bo wtedy wszystko mogłoby mu strzelić do łba. Wyprostowałem się od razu, gdy drewniane drzwi otworzyły się i wysoka blondynka została wrzucona do środka pomieszczenia. Miała na sobie podarte dresy i patrzyła na mnie dużymi oczami jak przestraszona sarna.
- Chociaż mam towarzystwo, które chciałem - mruknąłem cicho sam do siebie.
- Nic ci nie zrobię, jestem po to, by pomóc ci się stąd wydostać i przy okazji zajebać tego gnoja - specjalnie dałem się złapać, zrobiłem to dla mojej żony. Czy mogłem zrobić dla niej coś ważniejszego w tym momencie? Wydaje mi się, że nie, ale byłem wstanie zrobić dla niej wszystko.
- Jak masz na imię? - zapytałem, gdy dziewczyna usiadła na brudnej podłodze i oparła się o cegły.
- Y - podniosłem brew. Jednak ona mówiła poważnie.
- Dima - odparłem cicho, a ona kiwnęła głową. Spojrzałem na węzły, a ona zatrzymała brązowe oczy na tym samym miejscu.
- Nie mogę ci pomóc, bo mnie zabije - powiedziała przerażona. Zrobili z jej mózgu papkę. Wiedziałem, że jakoś muszę zdobyć jej zaufanie, bo bez potrzebnych informacji byłoby mi trudno wydostać stąd siebie i dziewczynę.
Oczywiste było to, że moi ludzie już mnie szukali razem na czele z Antonem, ale gdy byłem wstanie wydostać się stąd sam, dlaczego miałbym nie zaryzykować ?Dlatego więcej już na nią nie naciskałem.
- Czemu chcesz mi pomóc? - zapytała po jakimś czasie.
- Jesteś siostrą mojej żony - odparłem krótko.
- Ja nie mam rodziny - powiedziała pewnie. Unikała mojego wzroku jak tylko mogła.
- Właśnie rzecz w tym, że masz.
- Ja nic nie pamiętam. Czemu nikt mnie nie szukał? Nawet nie wiem ile mam lat - powiedziała płaczliwie. Nie dziwiła mnie jej reakcja. Wychodziło na to, że ktoś ukradł ją Travato od razu po urodzeniu i dziecko zapadło się pod ziemię. Nigdy nie uwierzyłby w to, że ta włoska rodzinka nie szukała swojej córki.
- Masz trzydzieści lat. Jesteś jedną z bliźniaczek - spojrzała na mnie jakbym był pijany albo conajmniej naćpany.
- Moi rodzice, jacy oni są? - parsknąłem. Miałem jej powiedzieć, że była córką mafioza, a jej matka od lat leczyła się na depresję?
- Są dość charakterystyczni i nietuzinkowi - kiwnęła powoli głową. Odnosiłem wrażenie, że nie mogła w to uwierzyć.
- A twoja żona?
- Lorena, jest najlepszym co mnie w życiu spotkało. Jest empatyczna, piękna i cholernie mądra.
- Moja siostra bliźniaczka?
- Leona niestety nie żyje - zagryzła wargę i zobaczyłem jej przerażenie, gdy zamek w drzwiach przekręcił się.
- Spokojnie nic ci nie zrobi - szepnąłem cicho.
Wszedł tu znowu z kominarką na głowie. Zatrzymał wzrok na mnie, by po chwili zwiesić go na dziewczynie. Nie mogłem teraz uwolnić się z więzów, do cholery.
To było za szybko, by działać chociaż z łatwością wydostałbym z tego marnego wiązania. Ktoś kto próbował przywiązać mnie do tego krzesła robił to pierwszy raz albo naprawdę nie miał w tym wprawy.- Ona nic ci nie zrobiła - warknąłem, gdy niebezpiecznie się do niej przybliżał. Jednak dało się być bardziej spierdolonym niż ja lub Anton.
- Nikt nie pytał cię o zdanie.
- Pierwszy raz żałuję, że kogoś matka nie wyskrobała - jebnąłem, to co mi ślina na język przyniosła, ale na szczęście udało mi się odwrócić jego uwagę od dziewczyny.
Odwrócił się w moją stronę i krzywo się uśmiechnął ukazując jeden, złoty ząb.
- Chyba nie wiesz kiedy zamknąć mordę - krzyknął, a na samym końcu histerycznie się zaśmiał.
- Też mi jest przykro, że musimy przebywać w swoim towarzystwie - mruknąłem, bo smród czosnku jaki poczułem z jego ust aż cofał mnie do tyłu.
- Pierdolona rodzina Iwanow. Myślicie, że jesteście najlepsi.
I byliśmy.
- Że wszystko wam wolno. Świat jeszcze nie widział prawdziwej władzy - zdziwiłem się, gdy wyciągnął z kieszeni składaną pałkę.
Wymachiwał nią w powietrzu, uderzając w krzywy sufit. Miałem doczynienia z niezrównoważonym psychopatą albo sadystą. Mógł zabić przypadkiem siebie a przy tym i nas.
- Jeszcze zatańcze na twoim grobie.
- Śmiałe stwierdzenie - odparłem spokojnie, patrząc w jego oczy. A później zamachnął się z całej siły i uderzył mnie pałką w brzuch. Słyszałem krzycz i płacz dziewczyny. Uderzał mnie nią jakbym był workiem treningowym, cały czas celując w nogi i brzuch. Ból rozlewał się po całym moim ciele, a ja tylko zacisnąłem pieści. Nie pierwszy raz przechodziłem przez tortury.
- Coś jeszcze masz do powiedzenia? - zapytał. Nie mogłem pogarszać swojej sytuacji i jeszcze bardziej go podjudzać. Za każdym razem mógł być w innym humorze. Dlatego milczałem, a on tylko się uśmiechnął.
Gdy wyszedł dziewczyna od razu do mnie podeszła, co prawda ostrożnie, jakbym był tykającą bombą, ale lepszy rydz niż nic.
- Nie musiałeś brać tych ataków na siebie. One były na mnie - powiedziała cicho.
- Zrobiłbym to za każdym razem, gdyby ktoś groził kobiecie w mojej obecności. To co, spadamy stąd?
- On nas znajdzie, zawsze mnie znajdywał.
- Uwierz mi, nie jestem księgowym.
___________________________________
Prawdziwy psychol
Co myślicie o tym wszystkim?
CZYTASZ
Pokusa - Szatańska gra |ZAKOŃCZONE|
RomantizmPRZESZLIŚMY PRZEZ PIEKŁO, BY TRAFIĆ DO NIEBA Lorena Travato to włoska księżniczka. Wychowywana przez lata na idealną żonę. Jest do tego przygotowana i podchodzi do tego na spokojnie. Cóż, jak sama twierdzi nigdy nie pokaże swojej prawdziwej twarzy...