Rozdział 32. Lorena

7.6K 307 19
                                    

Wstawiłam się w siłowni, gdy na zewnątrz zaczynało świtać, wzięłam ze sobą strój do jogi i zaczęłam się rozciągać. Robiłam podstawowe ćwiczenia, bo przez wypadek miałam sporo przerwę od jakiegokolwiek ćwiczenia. Nie lubiłam się katować na siłowni ani dźwigać ciężarów, to nie było dla mnie. Dlatego joga była czymś dla mnie, coś lżejszego, czułam również, że robię to dla swojego samopoczucia i psychiki.

– Miły dla oka widok – usłyszałam za plecami głos Dimy. Uśmiechnęłam się i odwróciłam w jego stronę. Również miałam przed sobą piękny widok. Wyrzeźbione mięśnie i twarz wyrobiona dłutem Michała Anioła. Idealny z wyglądu, ale czy z charakteru? Wątpiłam.

– Co myślisz o tym, by ten poranek wykorzystać produktywnie? – odparł i podszedł w moją stronę. Położył rękę na moim pośladku i mocno ścisnął.

– Aż tak ci śpieszno? – zaśmiałam się.

– Ciebie nigdy nie będzie mi wystarczająco – wychrypiał. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej okrytej tylko koszulką.

Rękami badał każdy skrawek mojego ciała, delikatnie jakbym miała się zaraz rozpłynąć. Przy okazji masował moje mięśnie. Moja głowa bezwładnie opadła, całkowicie oddałam się mu.

– Twoi rodzice...– zaczęłam cicho.

– Śpią, najpewniej jeszcze długo będą spać po podróży – potrzebowałam jego całego. Ścisnął mocniej mój pośladek i uderzył. Zasyczałam lekko z niespodziewanego bólu.

– Jesteś piękna, Śnieżko – szeptał do mojego ucha, które po chwili pocałował.

– Mądra, zjawiskowa i urocza – powtarzał w kółko. Rumieniec wpełzł na mój policzek. Zazwyczaj komplementowano mnie tylko przez moją urodę, pozycje w rangi rodzin, a teraz czułam, że Dima zupełnie o tym nie myślał. Doceniał najbardziej mój charakter, a wygląd przy okazji.

Odpiął mój stanik sportowy, usłyszeliśmy szelest, gdy dotknął podłogi. Zaczął przyjemnie masować moje piersi, a następnie chwycił sutek w zęby i polizał. Zadrżałam, gdy zaczął ssać jeden sutek, a drugi lekko skręcił. Chwycił mnie i posadził na ławce do ćwiczeń. Nie była zbyt wygodna, ale najmniej się tym teraz przejmowałam. Dima zdjął mi spodnie, byłam naga.

– Nie założyłaś bielizny – zauważył i podniósł jedną brew. Zaśmiał się cicho.

– Przeszkadza ci to? – zapytałam.

– Nie.

Rozszerzył moje nogi, a następnie dotknął mnie między nimi palcem. Rozprowadził podniecenie, a potem przybliżył swój palec do moich ust. Nie byłam pewna czy chce próbować własnego podniecenia, ale po chwili zassałam jego palec wskazujący.

– Cudownie – skomentował. Jęknęłam, gdy nachylił się i polizał mnie. Zacisnęłam biodra na jego głowie, a ręką pociągnęłam za włosy. Lizał i ssał na przemian. Doprowadzał mnie na skraj, by po chwili przestać. Torturował mnie i sprawiało mu to przyjemność.

– Dima – powiedziałam głośniej w geście protestu, a wtedy zaczął mocno naciskać na mój punkt G i rozpadłam się na kawałki.

– Uwielbiam, gdy dochodzisz na moim języku – powiedział pewnie. Uwielbiał sprośne teksty, uwielbiał mnie zawstydzać.

– Kochasz mnie zawstydzać, co? – zaśmiałam się, a on uśmiechnął się i zobaczyłam w jego oku ten błysk.

– Masz rację, ale kocham też twój uśmiech, kocham całą ciebie i nie boje się tego mówić – otworzyłam szeroko oczy na to wyznanie. Nie wiedziałam jak zareagować, bo sama nie widziałam czy go kochałam i na pewno prędzej spodziewałam się, że ja poczuję coś do niego nić on do mnie.

– Ja...

– Nic nie mów. Nie oczekuje tego od ciebie, chce żebyś to wiedziała. Zrobię wszystko, byś była bezpieczna i szczęśliwa. Reszta przyjdzie albo i nie, ale to nie ważne – przęłknęłam głośno ślinę, nie pewna co zrobić. Byłam w takim szoku, że nie wiedziałam co będzie dalej. Myślałam, że on tak po prostu o mnie dba, bo musi.

– Jesteś pewny, że to jest miłość? – zapytałam.

– Wiem, co to miłość, Śnieżko. Nie uważam, by była ona słabością, raczej umiłowaniem.

Przybliżył się do mnie i mocno pocałował, z pasją i zaangażowaniem. Zdjął swoje spodnie dresowe, a ja ściągnęłam jego bokserki. Wszedł we mnie bez ostrzeżenia. Poczułam jak mnie wypełnia, a rozkosz rozchodzi się po całym ciele. Podniecenie rosło, a on zmienił siłę natarcia. Czułam jak się pod nim rozpadam.

– Dojdź do mnie, Śnieżko. Potrzebuję cię – jak na zawołanie, doszłam z jego imieniem na ustach. Oddychałam głęboko i próbowałam uspokoić oddech. Dima pocałował mnie krótko, by poprawić spadającą na czoło grzywkę.

– Chodź, umyje cię – wziął mnie na ręce i poszedł do małej łazienki przyłączonej do domowej siłowni.

Postawił mnie pod prysznicem i zamknął w kabinie nas razem. Odkręcił wodę i polał moje ciało swoim płynem pod prysznic. Masował całe moje ciało i dokładnie mył. Czułam, że ta sytuacja była bardziej intymna niż sam seks.

– Zabieram cię wieczorem na randkę –oznajmił. Spojrzałam się prosto w jego oczy i usmiechnęłam.

– Gdzie mnie pan zabierze, Panie Iwanow? – zapytałam ciekawa.

– To tajemnica, Pani Iwanow – puścił mi oczko i spłukał pianę.

– Mam zacząć się stresować ? – zapytałam, gdy opatulił całe moje ciało ręcznikiem.

– Nie, przyniosę twoje ubrania – powiedział i poszedł po moje ubrania. Wrócił po jakimś czasie, przyniósł mi zwykłą, białą koszulkę, jeansy i bieliznę.

Ubrałam się i razem wróciliśmy do swojego, prywatnego skrzydła. Rodzice Dimy jeszcze spali, więc mieliśmy czas dla siebie. Włączyliśmy sobie film, a mój mąż przyniósł miskę z owocami, by nie zapychać się przed śniadaniem. Po obejrzeniu zeszliśmy na dół, a zaraz po nas moi teściowie. Wraz z Dimą przygotowywaliśmy śniadanie. Zarówno na słodko i słono.

– Kochana, ja ci pomogę – odparła Daniela wyganiając Dimę z kuchni.

– Dziękuję, we dwie będzie szybciej – odparłam.

– Twój sernik jest naprawdę pyszny, najlepszy jaki jadłam – zrobiło mi się naprawdę miło. Moja teściowa była sympatyczną kobietą, nie była do mnie uprzedzona, jak większość kobiet w jej wieku w mojej rodzinie. Każda traktowała mnie gorzej, bo ja byłam młodsza i po prostu byłam tym kim byłam.

– Cieszę się, że ci smakował. Starałam się – odparłam wyjmując sery i wędliny na talerze. Moja teściowa w tym czasie przekrajała pieczywo.

Śniadanie zjedliśmy w miłej atmosferze, głównie komentując dziecięce wybryki mojego męża. Teściu pokazywał mi zdjęcia małego Dimy. Teściowa zaś pokazywała jego rysunki, które zabrała w teczce specjalnie, by mi je pokazać.

– Chcecie mnie ośmieszyć w oczach mojej żony – stwierdził.

– Aj tam od razu ośmieszyć – śmiali się.

– Jakie macie plany na dzisiejszy dzień ? – zapytałam.

– Mamy plan spędzić calutki dzień w centrum miasta. Dawno nas tu nie było. Chcemy spotkać się ze znajomymi – powiedziała Daniela, patrząc się na swojego męża, który potaknął.

– A wy dzieci?

– Zabieram Lorenę na randkę – powiedział uśmiechając się.

– Bardzo dobrze, synu – stwierdził jego tata.

____________________________________

Miesiąc nieobecności to zdecydowanie za dużo. 😕
Jednak ma to też swoje plusy, skupiłam się głównie na innych, ważniejszych rzeczach, które w praniu wyszły dobrze. Przydał też mi się taki totalny reset i przerwa od pisania.  Po tylu latach, naprawdę dało mi to odetchnąć. Wracam do Was, kochane z nowymi pomysłami. ❤️

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Jak myślicie to miłość czy na nią jeszcze za wcześnie?




Pokusa - Szatańska gra |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz