Uciekając przez slamsy miasta, czuł jakby wrócił do starego siebie. Czuł jakby nic się nie zmieniło. Ten sam okropny widok poniszczonych budynków, ten sam monopolowy sklep na rogu, gdzie Jisung kupował alkohol dla swojego ojca. Wszystko to dalej było takie same.
To co się teraz zmieniło to fakt iż biegnąc, ktoś trzyma go za dłoń. Ktoś kto kocha go, dba o niego, troszczy i zrobi wszystko aby był bezpieczny. Tą osobą oczywiście jest Minho, który ściska jego dłoń mocno, aby być pewnym że ten nie upadnie.
Zaraz za nim biegł Changbin, który zdawał się na swojego brata. Wiedział że tylko on zna te miejsce. Tylko on będzie wiedział gdzie biec.
-Cholera jest ich coraz więcej!-krzyknął Hongjoong widząc kolejnego Szkieletora
Od godziny uciekają przed nimi. Gonią ich odkąd opuścili Havane. Byli naprawdę szybcy jak na same kości. Jisung dobrze wiedział że nie mogą z nimi znowu walczyć i muszą ich zgubić. Dlatego zaprowadził ich do środka budynku, gdzie popatrzył na Younghyun'a.
-Hyung zabierz ich do mieszkania, odetnę im drogę!-krzyknął Jisung próbując zabrać dłoń z uścisku Minho na co niebiesko włosy wzmocnił go
-Nawet o tym nie myśl!
-Tylko ja znam to miejsce, tylko ja wiem co zrobić żeby ich zgubić. Zaufaj mi, wrócę lada moment
-Ostatnio jak z nimi walczyliśmy byłeś martwy przez trzy dni!
-A teraz mam zamiar ich zgubić, nie walczyć z nimi. Chcą dopaść mnie a więc tak będzie bezpiecznie
-Chcą też dopaść mnie Han'ah, a więc biegniemy razem-odparł Changbin na co Felix stanął od razu przy nim
-Nie, nie możecie!
-Zaufajcie nam. Jesteśmy o wiele silniejsi niż wam się wydaje. Myślicie że pokazaliśmy wam nasza pełną moc?-spytał Changbin na co Chan westchnął patrząc na starszego chłopaka, który cały czas przypatrywał się sytuacji
-Okej, zróbmy tak-odparł na co wszyscy popatrzyli na niego - Zgubcie ich, a ja zaprowadzę resztę do mieszkania. Szkieletorzy mają zawsze jeden cel i idą za nim. Ich celem teraz jest wasza dwójka. Pójdą za wami, a nas zostawią
-Zwariowałeś?!-krzyknął Minho na co Jiunsg podszedł do niego
-Obiecuje że przybiegnę chwilkę po was, Min. Zaufaj mi, proszę-odparł na co starszy westchnął
-Ufam
-I to wystarczy. Pamiętaj że oboje z Changbin'em jesteśmy nieśmiertelni, a więc zawsze wrócimy
-Dokładnie! Wrócimy za chwilę, a teraz biegnijcie-odparł czarnowłosy na co Felix ucałował go szybko w usta i ruszył za reszta
-Pilnuj go Changbin- westchnął Minho całując szybko swojego chłopaka-Macie oboje wrócić bez żadnych obrażeń
-Jasna sprawa hyung
-Damy radę, biegnij Minho- niebieskowłosy westchnął po czym razem z Felix'em pobiegli za resztą, znikając za rogiem
-Gotowy?-spytał Jisung włączając swoją moc
-Zawsze-zaśmiał się czarnowłosy robiąc to samo
-Ruszamy
🏹🏛️🏹🏛️🏹🏛️🏹🏛️🏹🏛️🏹🏛️🏹🏛️🏹🏛️
Mimo całej tej ucieczki Changbin mógł przyznać iż miło było móc używać swojej mocy na sto procent. Teraz zamiast biegnąc chodnikiem robił to dachami budynków. Razem z Jisung'iem przeskakiwali z jednego budynku na drugi.
-Wiesz gdzie biegniesz prawda?-spytał gdy zauważył Szkieletorów po swojej prawej stronie
-Zaraz za tamtym wieżowcem jest opuszczony teatr. Przychodziłem tam gdy chciałem pobyć sam. To miejsce będzie idealne, żeby się ich pozbyć-przyznał skręcając w bok
Dobrze wiedział że muszą teraz zejść na dół. Cieszył się że nie miał żadnego lęku wysokości, który sprawiłby że to zadanie byłoby nie wykonalne. Widząc jak Jisung zeskakuje na ziemię robić salto, pokiwał na boki głową.
-Akrobata-prychnął zeskakując na dół z gracją
-Mówiłeś coś?-zaśmiał się po czym kiwnął głową na górę
Widzieli jak Szkieletorzy próbując sposobu na zejście. Wiedzieli że są tuż tuż ich więc muszą się pospieszyć. Zrywając się biegiem doprowadzili ich do dużego rozmiaru teatru, gdzie czekali na nich w dużej auli ze sceną.
-To co, hyung? Gotowy poniszczyć kilka kościotrupów?-spytał wytwarzając kule ze swoją mocą
-Oczywiście że tak-mruknął wypuszczając swój trujący dym
Widzieli jak szkieletorzy ustawiają się przed nimi. Wiedzieli, że czas na ich walkę. Musieli zniszczyć ich na nowo bez odsyłania do krainy Plutona, skąd mogą wrócić na nowo. Muszą ich zniszczyć raz na zawsze.
-Synu Hadesa i Synu Dionizosa , jako powiernik Plutona boga piekieł, nakazuje wam poddanie się i udanie z nami do krainy mego Pana-odezwał się jeden ze stworów na co oboje z nich prychnęło pod nosem
-Nie wydaje mi się żebyśmy się gdziekolwiek wybierali, prawda Ji?
-Nah, nie po drodze mi tam
-Cóż w takim razie nie pozastawiacie nam wyboru-odparł stwór a po chwili rzucił w ich stronę dużego rozmiaru kule
-Ale tak bez uprzedzenia! Nie feir!-krzyknął Jisung
-Trochę kultury, niczego nie uczą was w tej chorej krainie?-zaśmiał się Changbin- Uwaga będzie boleć-odparł po czym rzucił w jednego z nich kule dymu, która trafiła go na co ten upadł krzycząc z bólu-Ostrzegałem
-Koniec! Brać ich! Zanieść naszemu Panu!
CZYTASZ
Olimpea / minsung ✅
FanfictionOmipea miejsce gdzie wreszcie mogę być takim jakim chce Czyli gdzie Jisung dowiaduje się prawdy o swoim życiu Gdzie każdy ma specjalną moc Gdzie każdy może byc potomkiem greckiego boga Gdzie każdy może być potomkiem rzymskiego boga Stray Kids and A...