^6^

381 27 18
                                    

Pov.Karl

Następnego dnia poszedłem w raz z Alex'em na trening. Dziś był w dobrym humorze i nie chcę tego spierdolić. Ubrałem łyżwy i poszedłem do hali. Alex stał już przy barierce. Otworzył wejście po czym wjechałem na lodowisko. Zacząłem od razu ćwiczyć moją choreografię. Dziś nie widziałem Nick'a na trybunach. Trochę dziwne ale to tylko ,trochę bo rozumiem ,że on nie ma treningów codziennie. Dziś szło mi bardzo dobrze. Pomyliłem się tylko raz. Może to dlatego ,że wiedziałem o tym ,że Alex jest w dobrym humorze i nic nie odwali. Pod koniec treningu zrobiłem mój słynny obrót w powietrzu. To było jedyne z czego Alex jest ze mnie dumny. Dzięki temu ostatnio wygrałem.

-No brawo kochany super się dziś spisałeś należy ci się nagroda- powiedział mój trener

Ja podjechałem do bandy do wyjścia. Wyszedłem z lodowiska. Napiłem się szybko wody i poszedłem przebrać łyżwy. Podczas przebierania do szatni wszedł Alex. Przytulił mnie. Kurwa jak ja mam mu powiedzieć ,że go nie kocham? (Naprawdę przepraszam ,że znów robię Quackity'ego na szmatę obiecuje ,że to już ostatnia taka książka~ autorka) Jak zrobi awanturę to dziś mu to powiem na 100%.

-Świetnie sobie poradziłeś wiec to koniec treningu nie musisz iść na trening dodatkowy dobrze skarbie? Dziś chce mieć ciebie tylko dla siebie-powiedział "mój chłopak"

-Dobrze-odpowiedziałem

On odsunął się ode mnie bo usłyszał głosy ja też je usłyszałem. Znałem trzy głosy. George ,Cley ,Nick. Nagle cała drużyna od hokeja weszła. Razem z nimi oczywiście był George. Chłopacy się do mnie uśmiechnęli co ja odwzajemniłem. Alex wszystko obserwował. Cley poszedł się przebrać wiec Gogy przyszedł do mnie. Usiadł obok mnie na ławce.

-Karlossss co tam?-powiedział z uśmiechem

-Gogy nie mów tak na mnie-odpowiedziałem-Ale no wszystko okej właśnie skończyłem trening-dodałem

-A on to kto?-zapytał patrząc na Alex'a

-Em.. to mój trener-powiedziałem

-I chłopak nie zapominaj- wtrącił się Alex

Chyba Nick to słyszał. Bo spojrzał się na mnie i Alex'a. Znaczy na mnie spojrzał a Alex'a zeskanował wzrokiem w zdłóż i w szerz. To nie umknęło "mojemu chłopakowi" on też zeskanował wzrokiem mojego przyjaciela.

-To nie zostajesz popatrzeć jak oni ćwiczą?-zapytał George

Alex patrzył na mnie oczekując na odpowiedz.

-Dziś niestety nie mogę jestem umówiony-odpowiedziałem

-Oj szkoda bo będę musiał siedzieć sam-powiedział George

-No ale może jutro będę-powiedziałem

Wstałem i schowałem łyżwy do torby. Poszedłem do wyjścia z za mną szedł Alex. Pojechaliśmy jego samochodem do domu.

Pov.Nick

Po przebraniu się poszliśmy na halę. Zaczęliśmy trening. George ma wolne od treningów przez następne dwa tygodnie bo jego trener zachorował. On usiadł na trybunach. My zaczęliśmy trening. Lecz dziś coś mi nie pasowało. W sumie to nie cos tylko ktoś. Clay. Tak on. Dziś jeszcze wogóle się do mnie nie odezwał. Trochę dziwne. Dziś był dzień w którym ćwiczymy trzy godzina a nie jedną więc po godzinie trener zwołał przerwę. Zeszliśmy z lodowiska i usiedliśmy na trybunach.

-Hej Clay wszystko okej?-zapytałem

-Tak a co?-powiedział

-Nie no bo wydajesz się dziś bez energii?-odpowiedziałem

-Poprostu mam nie przespaną noc za sobą-odpowiedział i napił się wody

-Okej rozumiem-powiedziałem i też się napiłem wody-A czemu zarwałeś nockę?-dopytałem

-Szukałem przez całą noc prezentu do George'a- powiedział trochę ciszej

-Okej okej nie wiem czemu ale okej-powiedziałem

-Za niedługo wigilia-odparł blondyn

-A no takkk zapomniałem-

Po 10 minutach rozmowy trener zakończył naszą przerwę wiec wróciliśmy do treningu.

~~~

No kolejny dzień maratonu. 6/19

~525 słów

|| Nie spuszczaj wzroku ze mnie || Karlnap ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz