7. randka?

42 5 1
                                    

Od opisywanych sytuacji minął miesiąc. 

Clay codziennie przychodził do Georga do kwiaciarni. Przychodził albo rano, po wspólnym wschodzie słońca i śniadaniu, albo w środku jego zmiany i czekał do końca by późnej spędzić z brunetem czas. Często przynosił mu też coś do zjedzenia, bo jak stwierdził siedzenie przez 9 godzin na samym śniadaniu było nie zdrowe. Przychodząc, więc w porze obiadowej przynosił mu różne rzeczy albo zrobione przez siebie albo kupione w jakimś barze. Brunet oczywiście początkowo protestował, mówiąc, że nie lubi jeść w pracy, ale widząc, że blondyn nie dopuszcza zaczął z chęcią przyjmować posiłki. Clay natomiast bardzo lubił spędzać czas w kwiaciarni, gdzie często pomagał brunetowi, a on w zamian uczył go robić bukiety. George cieszył się z towarzystwa blondyna, czuł sie mniej samotnie i wiedział, że troska chłopaka dobrze na niego wpływa, a jego tryb życia zrobił się zdrowszy. 

Dziś był bardzo podobny dzień do ostatnich, Georg miał jeszcze godzinę pracy, gdy usłyszał charakterystyczny dzwonek oznaczający. że ktoś wszedł do kwiaciarni. Wyszedł z zaplecza i ujrzał Claya z napojem w ręku i dwoma pudełkami z jedzeniem. Na twarzy Bruneta od razu pojawił sie uśmiech i wpuścił blondyn za ladę, przytulając go na przywitanie. 

-Przyniosłem ci kawę i Maka- uśmiechnął się Clay kładąc rzeczy na stół.

-Dziękuję to miłe- stwierdził George- Ale niestety z kawy musze zrezygnować. Od samego zapachu źle się czuje.

-Gdybym wiedział przyniósłbym herbatę lub pitną czekoladę- stwierdził smutny blondyn.

-Nie przejmuj sie, samo jedzenie tez jest świetne- uśmiechnął sie pocieszająco, zaczynając jeść swoje frytki.

-Coś ciekawego się dziś działo?- jak zawsze spytał blondyn. Był kolejną osobą, która słuchała tych według Georga "nudnych historii z jego dnia". Mimo to chłopak uwielbiał to pytanie  i chętnie zawsze opowiadał chłopakowi o sowim dniu. 

-Wyjątkowo mało ludzi dziś, jakaś dziewczyna przyszła po kwiaty dla ojca, gdy spytałem jakie odpowiedziała, że chryzantemy na grób. Poczułem sie tak niezręcznie bo myślałem, że chce na dzień ojca- powiedział brunet na co Clay zaczął sie śmiać. 

Rozmawiali i jedli swój posiłek gdy do kwiaciarni weszła starsza kobieta, a obaj chłopcy szybko schowali wszystko pod ladę a George stanął przy kasie. 

-Chyba powinnam dzielić pensje na waszą dwójkę, bo co raz częściej cię tu widuje- stwierdziła Sophie uśmiechając sie do blondyna.

-Po prostu za nim tęskniłem- odparł blondyn kładąc brodę na głowie bruneta, wykorzystując ich różnice wzrostu. George natomiast lekko sie zawstydził a jego policzki zrobił sie lekko czerwone.

-Przecież cię znam Clay, przez równy rok zawsze raz w tygodniu tu przychodziłeś i kupowałeś po 1 niezapominajce. - zaśmiała sie kobieta a George popatrzył na zawstydzonego blondyna. Blondyn go znów oszukał mówiąc, że w kwiaciarni był tylko dwa razy. Jednak George rozumiał dlaczego. Clay czasem nie przyznawał sie do według nie "wstydliwych" a według Georga uroczych rzeczy, które robił jak żyli osobno. Tak jakby się bał, że chłopak go wyśmieje mimo, że znali się tak dobrze, że obaj wiedzieli, że nic takiego by nie nastąpiło.

-Wasza przyjaźń jest piękna chłopcy, dbajcie o nią. Przypomina mi trochę moją relacje z moim świętej pamięci mężem. Wrócił po 7 latach z wojska, mimo że wszyscy mówił mi, że juz nie wróci. Pamiętam jak potem siedzieliśmy całe dnie razem, by się nie rozstawać znów.- zamarzyła się we wspomnieniach, na co dwójka chłopaków spojrzała na siebie i uśmiechnęła.- No dobrze chłopcy, ja juz się zajmę zamknięciem skoro już tu jestem, a ty Clay weź Georga na jakąś randkę, bo chłopak zaraz sie przemęczy- stwierdziła, a George, po raz kolejny zalał sie czerwienią na policzkach. 

Chłopcy szybko wzięli torbę z resztkami z pod lady oraz swoje rzeczy, po czym wybiegli z budynku żegnając się z kobietą. 

-Czy ona powiedziała randkę?- spytał George, po uświadomieniu sobie typu wyjścia, na co Dream tylko się zaśmiał

-To jak Gogy idziemy na randkę?- spytał chwytając bruneta za rękę i mimo sprzeciwu, bo brunet od razu chciał ja wyrwać, to Clay na tyle mocno ją trzymał, że George nie dał rady i odpuścił.

-Po pierwsze za dużo sobie pozwalasz Clay! Po drugie miałeś do mnie tak nie mówić!

-Powiedziałeś, że mam tak nie mówić "bo on tak do mnie mówił". A skoro "on" to ja, to mogę tak mówić- stwierdził a George tylko się zaśmiał z tego jakże nie składnego zdania. 

-To gdzie idziemy?- spytał brunet, no co blondyn od razu go zaczął gdzieś prowadzić, równocześnie opowiadając mu o "kociej bibliotece", o której ludzie w tym mieście trochę zapomnieli, a on często tam przychodzi by pomagać opiekować się kotami i trochę sie wyciszyć przy książce. Brunetowi bardzo spodobał sie pomysł pójścia tam, bo od zawsze kochał koty i gdyby nie fakt, że właściciel mieszkania w którym mieszkali z Willem, zabronił im zwierząt w domu(chyba ze rybki) to juz dawno by miał małego kotka u siebie.

Wędrówka do miejsca nie zeszła im długo bo juz po 15 minutach stali przy wejściu, nadal nie świadomie trzymając się za ręce. Blondyn oprowadzał bruneta pokazując mu wszystkie swoje ulubione zakamarki i witając się z wolontariuszami, którzy akurat byli w bibliotece. Na koniec oprowadzania, nakarmili kotki, po czym poszli usiąść gdzieś w odosobnieniu, by nikomu nie przeszkadzać. Leżeli obok siebie a Dream nadal opowiadał mu jak trafił w to miejsce i różne historie z nim związane. George lubił go słuchać. uważał jego głos za relaksujący, a samego blondyna za ciekawego i mądrego. W ich spotkaniach więcej słuchał niż mówił, ale żadnemu z chłopaków to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie! 

- O cześć mały! Przyszedłeś do mnie- ucieszył się George, biorąc młodego kotka na ręce, by go pogłaskać

-To Patches, dziewczyny się już śmieją, że jest moja. Trafiła tu bo jej mamę potrącił samochód, a nie miała innego domu. To był mój pierwszy dzień tutaj. Od razu do mnie przyszedła i nie ustępowała kroku ode mnie. Teraz ma juz prawie rok, i nadal często za mną chodzi. Polubiła cię, normlanie unika ludzi- wytłumaczył blondyn, biorąc kotkę od bruneta, na co Patches od razu zaczęła mruczeć.

-Nie chciałeś jej zaadoptować?- spytał brunet patrząc z jaką miłości blondyn przytula się do kota.

-Myślałem nad tym, ale bałem się, że nie będę miał czasu dla Patches, bo często nie było mnie w domu. - stwierdził na co brunet, kiwnął głową pokazując, że rozumie.

-Podoba mi się ta randka- stwierdził brunet kładąc głowę na ramieniu blondyna i głaszcząc Patches za uchem. Tym razem to blondyn sie zawstydził, ale na szczęście brunet nie zdołał tego zobaczyć, więc jedynie wyszeptał "mi też", i nadal kontynuował opowieści tym razem o historii innych kotów.

Remember me? - DreamNotFound / DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz