Atmosfera zarówno w domu jak i między Georgem i Clayem zdecydowanie się rozluźniła. Brunet przestał się stresować i czuł, że w końcu może odetchnąć. Ten wyjazd zdecydowanie dobrze na niego wpłynął.
Dzisiejszego ranka Georga obudził budzik. Była dopiero 6, ale brunet bardzo chciał wziąć swojego chłopaka na wschód, którego razem oglądali kilka lat temu. Był bardzo podekscytowany tym dniem, który chciał spędzić oprowadzając Claya po mieście, w którym się wychował
Wstał więc z łóżka i ubrał się w dresy po czym chciał obudzić blondyna. Ten jednak schował się pod kołdrę i nie chciał wstawać.
-No Clay! Wstawaj, zaraz się przez ciebie spóźnimy!- zaczął marudzić George, próbując ściągnąć kołdrę ze swojego chłopaka.
-Ale ja chcę jeszcze spać!- protestował blondyn.
-Jak nie wstaniesz do 5 minut, to się obrażę i pójdę sam- odparł brunet zostawiając chłopaka i udając sie do łazienki.
Oczywiście wiedział, że Clay wstanie, ale chciał się z nim trochę podrażnić. Co prawda wcale by się na niego nie obraził, a Clay z chęcią pójdzie z nim na ten wschód. Rano obaj bywali nieznośni. Chyba jeszcze nigdy nie udało im się wstać na wschód tak, by jeden nie musiał budzić drugiego.
George przemył twarz i ubrał bluzę, po czym wrócił do pokoju, gdzie Clay siedział na łóżku i ubierał swoje dresy.
-Dzień Dobry panie marudo- zaśmiał sie brunet, na co Clay się uśmiechnął.
-Dzień Dobry panie obrażalski- odgryzł mu się blondyn, po czym podszedł i pocałował go w usta. Lubili to, że w ich relacji jest i miejsce na czułość, jak i małe złośliwości, o które żaden sie nigdy nie obrażał.
Wyszli z domu i George prowadził ich na wzgórze, na którym była ławeczka i jedno wysokie drzewo. Dreamowi skojarzyło się ono z starszymi wersjami Minecrafta i legendą, że jak się zetnie jedyne drzewo no wzgórzu to nadejdzie jakaś klątwa na rozgrywkę. Zawsze chciał to przetestować, widząc wiele filmików na youtubie z tego, ale nie udało mu się znaleźć pojedynczo rosnącego drzewa w żadnej z jego rozgrywek.
Usiedli na ławce i George od razu położył głowę na jego ramieniu, patrząc się na wschodzące słońce. Pojedyncza łza poleciała mu z oka, lecz szybko ją wytarł. Tak bardzo cieszył się, że jest tu obok niego Clay. Nie był na tym wzgórzu od 6 lat, bo wydawało mu się zbyt smutne, teraz jednak było to najszczęśliwsze miejsce na ziemi, które na nowo było ich wspólnym.
-Pamiętasz jak spytałeś mnie, skąd się wziął pseudonim "Dream"?-przerwał przyjemną ciszę blondyn.
-Tak, odpowiedziałeś, że tak po prostu, chociaż ja w to nie wierzę! Zawsze w twoich słowach i czynach jest jakiś podtekst- odparł brunet, a Clay na słowo podtekst sie zaśmiał. Faktycznie zawsze mówił w ten sposób do Georga.
- Wtedy jak ostatni raz rozmawialiśmy, to spytałem się ciebie jakie jest twoje marzenie. Byłeś strasznie rozespany, przez to że nie spaliśmy prawie całą dobę i powiedziałeś "You are my Dream Clay". Jakoś zapadało mi to w pamięci i ustanowiłem to później swoim pseudonimem artystycznym. - odparł lekko się śmiejąc, a George zrobił się lekko czerwony na policzkach, mimo że również śmiał się ze swoich dawnych słów.
-Nie pamiętam tego! Chyba faktycznie byłem bardzo rozespany. Ale to prawda, jesteś moim marzeniem- zaśmiał się brunet całując Blondyna. - Czemu zawsze ukrywasz przede mną rzeczy, które zrobiłeś podczas naszej przerwy, które są tak cholernie urocze?
-Bo nie jestem uroczy- zaczął sie śmiać swoim czajnikowym śmiechem, co również udzieliło się brunetowi, i obaj śmiali sie głośno, chociaż juz sami nie wiedzieli z czego. Śmiech jednego śmieszył drugiego, przez co nie było temu końca,
Gdy w końcu się uspokoili, słońce było juz wysoko. Postanowili wracać już do domu, by nikt się nie martwił ich zniknięciem z rana. Zostało im jeszcze kilka dni pobytu w Londynie, które chcieli wykorzystać na spędzaniu czasu z siostrami Georga i jego rodziną. W końcu nie wiadomo kiedy po raz kolejny się spotkają.
-Jak wrócimy na Florydę, to przedstawisz nie swoim rodzicom?- spytał George zanim weszli do domu. Clayowi na chwile zszedł uśmiech z twarzy. Nie sądził, że będzie musiał na tym wyjeździe mówić Georgowi o jego rodzicach. Nie chciał jednak by brunet zauważył, że coś nie gra, więc się lekko uśmiechnął.
- Możemy pojechać do mojej mamy, na pewno ona i Drista chętnie cię poznają- odparł, na George popatrzył na niego pytająco. Przypomniała mu się stara rozmowa o jego rodzicach. Dream strasznie się wtedy pokłócił z ojcem, George go uspokajał i żartował, że może uciec do Anglii do niego. Przez to kilka lat całkiem zapomniał o tym i teraz gdy Clay wspomniał tylko o matce i siostrze, Georgowi zrobiło się głupio, że zapomniał.
-Mogę o coś spytać? Bo mam wrażenie, że byłem totalnym ignorantem i egoistą, że nigdy nie spytałem.
-Chcesz spytać o ojca, tak?- westchnął blondyn.
-Jak nie chcesz nie musisz mówić, rozumiem jeśli to trudne czy coś. Ale czuję się okropnie, ż cały czas ci opowiadałem o mojej rodzinie i nawet nie pomyślałem, że możesz się czuć z tym źle, bo u ciebie jest coś nie w porządku. Szczególnie, że kiedyś mi mówiłeś, a ja zapomniałem.
-Nic się nie dzieje Gogy, unikałem tego tematu, bo nie chciałem psuć atmosfery. Po prostu mój ojciec nie jest najlepszą osobą, nie mamy ze sobą kontaktu od 3 lat. Chociaż tak naprawdę nigdy się nie angażował w moje życie tak jak powinien. Umiał jedynie stwarzać u mnie poczucie winy. Teraz tak naprawdę nikt nie wie co się nim dzieje. - opowiedział Dream, na co George nic nie odpowiedział, tylko mocno przytulił swojego chłopaka. Współczuł bardzo blondynowi, bo sam nie wyobrażał sobie życia bez ojca. Przypomniały mu się w tym momencie słowa o tulipanie, więc postanowił również być liściem dla Claya i tym razem by to on był dla niego wsparciem nie na odwrót.
-Kocham cię Clay- wyszeptał nadal wtulając się w jego tors.
-Ja ciebie też George, i to nie wiesz jak mocno...- odpowiedział, po czym się od siebie oderwali.
Nie było miedzy nimi niezręcznie, jak na taką rozmowę, było tak jak zawsze. To miedzy nimi było wspaniałe, że mogli rozmawiać ze sobą o wszystkim i nic to między nimi nie zmieniało. Byli ze sobą na dobre i na złe.
Wchodząc do domu cała rodzinka siedziała już w jadalni, stale o czymś dyskutując. Podeszli wiec do nich i witając się, dosiedli się do stołu. Ojczym Georga przyniósł typowo Brytyjskie śniadanie, które ze smakiem wszyscy zjedli.
-George, tata prosił bym ci przypomniała, że jutro o 15 mieliście z Clayem do niego iść.- powiedziała mama bruneta, na ten kiwnął głową. Jutro miał poznać chłopaka ojca, trochę się tego obawiał.
-Byłaś u niego?
-Pojechaliśmy z dziewczynami pomóc mu się spakować, w końcu dziś wychodzi ze szpitala. - odparła- nie przejmuj się tak tym George, wszystko będzie w porządku. Asher na pewno się nim zajmie, a twój ojciec radzi sobie ze wszystkim.
-Asher?- spytał brunet, na co matka popatrzyła na niego wzrokiem "wiesz o kogo chodzi", przez co uświadomił sobie, że to imię narzeczonego ojca, a matka nie chciała mówić w ten sposób, bo jego siostry nadal nic nie wiedzą.
-Współlokator waszego ojca. Kończąc ten temat, weźcie w końcu wyjdźcie z tego domu i oprowadźcie Claya po Londynie, skoro tu przyjechał.
-Taki właśnie jest plan na dziś- odparł blondyn z uśmiechem po czym czwórka odeszła od stołu, udając się do wyjścia z mieszkania
CZYTASZ
Remember me? - DreamNotFound / DNF
Storie d'amoreTo nasze pierwsze spotkanie, ale czy na pewno? Fryzje są piękne, ale to niezapominajki nas określały bardziej...