Sabina nie potrafiła zasnąć ale nie tylko ona miała bezsenną noc, słyszała telewizor więc Waldek musiał coś oglądać. Było już grubo po pierwszej a Sabina nie zmrużyła oka nawet na chwilę. Chodziła po pokoju nie potrafiąc znaleźć sobie miejsca. Jak usiadła na łóżku to było niewygodnie, jak się położyła to nagle chciała wstać i tak w kółko.
Za oknem nagle zauważyła jakieś światełka. Czerwone.
Zamrugała szybko myśląc, że ma już zwidy, może ze zmęczenia?
Wyszła z sypialni, chcąc sprawdzić co dzieje się na podwórku i czy to na pewno tylko jej wyobraźnia, jednak gdy tylko znalazła się w salonie usłyszała huk wyważanych drzwi.
Sabina podskoczyła wystraszona jak Waldemar, gdy do salonu wpadli policjanci, zamaskowani i w kuloodpornych kamizelkach, z bronią w ręku. Zaczęli wykrzykiwać „policja!”, „na glebę”, „nie ruszać się”. Było ich z dziesięciu, rozeszli się po domu jak mrówki, z czego trójka z nich rzuciła się na Waldemara. Ten zaczął coś wrzeszczeć, oni też. W domu był jeden wielki wrzask. Sabinie serce waliło jak oszalałe gdy obserwowała scenę jak z filmu.
- Jest pani cała? – jeden z policjantów zagadał do niej. Pokiwała jedynie głową bo w gardle miała ogromną kluchę, której nie potrafiła nawet przełknąć.
Nie umiała myśleć logicznie.
Skąd policja? Jak ją znaleźli?
Sabina nerwowo przeczesała palcami włosy patrząc jak policjanci skuwają w kajdanki miotającego się Waldemara, wykrzykując co mu grozi.
- Czysto! – zawołał policjant z jakiegoś pokoju.
- Pani Sabino, wezwać lekarza? – facet, który już ją dziś o coś pytał znów się odezwał. Sabina tym razem pokręciła przecząco głową.
Nagle jej oczom ukazał się Rafał, wbiegający do domu, jak wystrzelony z armaty. Tuż za nim tata, mama i Dorota.
Sabina w jednej sekundzie zrozumiała skąd nadszedł ratunek.
W oczach zebrały jej się łzy. Padła na kolana, rozłożyła ręce na boki i pozwoliła, żeby Rafał wpadł w jej ramiona prawie ją przewracając. Sabina zamknęła go w mocnym uścisku a on nie pozostawał jej dłużny. Tulił ją najmocniej jak umiał. Sabina zaciskała mocno wargi i powieki, żeby nie rozpłakać się na oczach tych wszystkich ludzi. Tuliła do siebie Rafała, jakby był conajmniej jej dzieckiem. Długo niewidzianym dzieckiem. Kątem oka spojrzała w lewo. Jej rodzice i siostra stali, obejmowali się i patrzyli na nią z ulgą.
- Raf, jesteś moim bohaterem – wyszeptała. Rafał odsunął się od niej i dopiero wtedy mogła zobaczyć jego łzy. – Nie becz! – zawołała śmiejąc się ale to tylko wywołało większe łzy, nawet u niej. Jednak łzy szczęścia.
Sabina miała tak wiele pytań, było tyle niedopowiedzeń.
- Zostawcie mnie! – usłyszała nagle Waldka, którego policjanci próbowali wyprowadzić z domu. – To nie ja! To wszystko mój brat! Ja jestem niewinny!
Sabinę nagle coś tknęło. Wstała z kolan i nadal tuląc Rafała spojrzała na policjantów.
- Nie słuchajcie go. To wariat. Nie ma żadnego brata. Sam mnie porwał i więził tutaj – bez zastanowienia skłamała. Waldemar otworzył szeroko usta na jej kłamstwo.
- Kobieto, co ty pierdolisz?! Przecież…
- On ma coś z głową, panowie. Nie jest normalny – powiedziała siląc się na strach w głosie. Policjanci nie mieli co do tego wątpliwości. Z jeszcze większą brutalnością wyprowadzili go z domu a on tylko krzyczał, że nie wytrzyma w więzieniu i jest niewinny. Sabina mocno przyciskała głowę Rafała do siebie, jakby chcąc go uchronić przez złem.
Nagle spostrzegła, jak z kieszeni Waldka spodni upada telefon. W zamieszaniu i hałasie nikt tego nie zauważył. Puściła Rafała, zrobiła kilka kroków i podniosła telefon. Nagle ją olśniło. Weszła na ostatnie wybierane kontakty i znalazła numer do Dawida.
- Rafał – mruknęła a chłopak zaraz znalazł się przy niej. – Osiem, osiem, dwa, pięć. Zapamiętasz? – spytała.
- Osiem, osiem, dwa, pięć – powtórzył kiwając głową. – Zapamiętam. A po co?
- Później ci wyjaśnię – mruknęła zapamiętując resztę cyfr i przez chwilę powtarzając je jak mantrę. Potem usunęła jeden z kontaktów trwale z telefonu.
- Pani Sabino – policjant znów podszedł do niej. – Musi pani złożyć zeznania.
- Jutro przyjadę na komisariat, dobrze? – spytała patrząc na niego z nadzieją. Policjant spojrzał na Rafała i znów na nią.
- W porządku.
- Znalazłam komórkę tego psychopaty – podała policjantowi komórkę Waldemara.
- Dziękuję.
- Sabina… - do dziewczyny w końcu podeszła matka z oczami pełnymi łez. Przytuliła mocno córkę, po czym zrobiła miejsce panu Pawłowi i Dorocie.
- Jak się czujesz? Zrobił ci krzywdę? – pytał troskliwie pan Paweł oglądając Sabinę od stóp do głów.
- On mi nie, ale ja wam owszem – powiedziała twardym tonem mierząc ich morderczym spojrzeniem. Popatrzyli po sobie zdziwieni.
- O co chodzi, córeczko?
- Wyjaśnimy to w domu – odpowiedziała zerkając na Rafała. Przykucnęła przed nim i uśmiechnęła się. – Musisz mi opowiedzieć jak to wszystko zrobiłeś. Jesteś wielki Raf, wiesz o tym?
- Sabi, jak mógłbym cię nie uratować – uśmiechnął się do niej szeroko i znów mocno ją przytulił. Sabina czuła, że Rafał stał się częścią jej rodziny, że jest cenniejszy niż zwykły przyjaciel.
Dziewczyna nawet na krok nie opuszczała Rafała, w samochodzie całą drogę do ich domu trzymała go za rękę, co chwila posyłając serdeczny uśmiech. Rafał był trochę zdziwiony nagłą czułością Sabiny ale wcale mu to nie przeszkadzało. Kochał ją jak siostrę i cieszył się, że ona jego również traktuje jak brata. Po drodze Rafał zdążył opowiedzieć Sabinie jak trafił do rezydencji Wasilewskich i jak było mu ciężko znaleźć ten dom. Przyznał, że wykradł adres z dokumentów. Ku uciesze Sabiny oznajmił też, że zostanie u Wasilewskich na noc, pani dyrektor zgodziła się gdy pan Paweł zainterweniował. Bo normalnie takie rzeczy się nie dzieją, jednak ordynator miał dużą władzę.
Gdy znaleźli się w domu Sabina zabrała Rafała do swojego pokoju. Rodzice chcieli z nią porozmawiać ale oznajmiła, że jest późno i chłopak na pewno jest zmęczony. Ona z resztą też, przynajmniej taki kit wcisnęła starszym. Obiecała, że porozmawiają rano.
Rozłożyła pościel i dała mu swoją starą koszulkę, żeby miał w czym spać. Usiedli w końcu na łóżku naprzeciw siebie.
- Sabina, na pewno nie zrobił ci krzywdy? – zapytał pełen obaw.
- Nie Raf, jestem cała i zdrowa – uśmiechnęła się do niego.
- Mam nadzieję, że zdechnie w pierdlu za to co zrobił. A dlaczego w sumie cię porwali?
- Nie wiem czy nie jesteś za młody na takie rewelacje.
- No przestań – mruknął niezadowolony a ona wyszczerzyła się. Co jak co ale Rafał był bardzo dojrzały i rozumny. Nawet jakby był za młody ona i tak by mu powiedziała.
- Przemycali narkotyki w ludziach. Ja musiałam te narkotyki wyciągać – powiedziała szeptem. Oczy Rafała zamieniły się w dwa wielkie talerze.
- Co ty mówisz… - mruknął równie cicho jak ona. – Ale.. ale jak?
- Normalnie. Przyjeżdżał koleś, ja go rozcinałam i wyciągałam narkotyki.
- Matko Boska – Rafał złapał się za policzki i obserwował ją przerażony. – Nie bałaś się?
- No co ty – uśmiechnęła się. – Ja się niczego nie boję.
- Sabi. Powiedziałaś „przemycali”, a policjantom mówiłaś, że był jeden – Rafał był niezwykle spostrzegawczy a Sabina akurat tego nie chciała zdradzać podopiecznemu. Westchnęła ciężko zła na siebie, że dała się złapać w tak dziecinny sposób. Spuściła głowę bo nie wiedziała jak ma chłopakowi to powiedzieć i jak on zareaguje na to, że serce podpowiedziało jej, żeby nie zdradzała Dawida. Teraz gdy zaczęła się nad tym zastanawiać uznała, że było to głupie. Po co to zrobiła? Chociaż… może nie wcale takie głupie. Waldka uznają za wariata, Dawid wyjechał. Też nie jest głupi i chyba zorientuje się, że coś jest nie tak. Miała taką nadzieję choć bała się tego.
Nagle coś jej się przypomniało.
- Rafał masz przy sobie telefon? – spytała.
- Nie odpowiedziałaś…
- Raf, to ważne – ponagliła. Rafał przyjrzał się jej i wyciągnął swój smartfon. Sabina szybko przeszła w okno wiadomości i znów uniosła wzrok na chłopaka. – Cyfry. Pamiętasz?
- Osiem, osiem, dwa, pięć – oznajmił. Sabina szybko wpisała cztery cyfry i resztę, które ona zapamiętała. Chwilę myślała nad treścią wiadomości. – Sabina o co chodzi?
- Zaraz ci wyjaśnię – mruknęła wciąż patrząc na mrugającą spację. W końcu napisała: „To koniec. S.”. Wiedziała, że nie może napisać tego otwarcie, nie wiadomo czy ktoś kiedyś nie dojdzie do tego SMSa a skoro podjęła decyzję o ratowaniu Dawida musiała się tego trzymać. Gdy SMS się wysłał od razu go usunęła i podała telefon Rafałowi. Rafał odebrał komórkę od Sabiny przyglądając jej się uważnie.
- Obiecaj, że to co teraz usłyszysz zostanie między nami – powiedziała składając dłonie jak do modlitwy i obserwując każdą reakcję Rafała.
- Znasz mnie – wzruszył ramionami. – Twoje sekrety są u mnie bezpieczne.
Sabina chwilę go obserwowała, jakby próbowała znaleźć odpowiedź czy może aż tak wiele przekazać Rafałowi. Przecież to tylko dziecko. No dobra, miał prawie szesnaście lat, był jak na swój wiek bardzo dojrzały i kumaty, odstawał od kolegów wiedzą i rozumem ale to jednak nadal dziecko. Zaś z drugiej strony Sabina nie miała nikogo z kim mogłaby się podzielić tą informacją. A może to i lepiej? Może powinna zachować to dla siebie?
- Było ich dwóch – zaczęła szeptem.
- Czyli tamten nie kłamał – odpowiedział równie cicho Rafał. – Ma brata…
- Tak. Ma.
- Dlaczego więc… dlaczego powiedziałaś… - Rafał jąkał się nie potrafiąc dobrze sformułować pytania. W jego głowie szalała burza, nie wiedział dlaczego jego patronka skłamała.
- Ten drugi był dla mnie bardzo dobry – wyjaśniła powoli.
- Co nie znaczy, że nie powinien ponieść konsekwencji – oburzył się Rafał podnosząc głos ale Sabina w porę go zganiła, przykładając palec do ust. – Sabina, dlaczego? – spytał już ciszej.
I co miała mu powiedzieć? „Wiesz, Rafał, zakochałam się w tym przemytniku i nie chcę, żeby poszedł do więzienia, mimo że już pewnie nigdy się nie spotkamy”. Ta odpowiedź była tragiczna nawet dla niej.
- Musisz mi zaufać. Po prostu – odpowiedziała, jednak Rafał nie był usatysfakcjonowany tą odpowiedzią więc skrzywił się nieznacznie i pokręcił głową.
- Nie rozumiem cię. Powinien odpowiedzieć za to co ci zrobił. To do niego pisałaś?
- Tak.
- Ostrzegłaś go? - wydedukował.
- Owszem – Sabina była pod wrażeniem jego logicznego myślenia, jednak w tej sytuacji to było przekleństwo.
- Sabina, to głupie – stwierdził po chwili. Sabina uśmiechnęła się do niego blado i położyła mu dłoń na ramieniu.
- Jak będziesz starszy to zrozumiesz.
Rafał marszczył czoło i głęboko się namyślał, próbując poukładać sobie wszystkie fakty, którymi Sabina się z nim podzieliła.
- Zakochałaś się – stwierdził nagle nie patrząc na nią. Sabina otworzyła szerzej oczy a jej brwi wystrzeliły w górę.
- S-słucham? – mruknęła z niedowierzaniem w głosie.
- Zakochałaś się w nim? – tym razem spytał wracając do niej wzrokiem. Sabina mocno ugryzła się w język. Była zła na siebie bo mogła nic nie mówić Rafałowi a przynajmniej nie naprowadzać go na oczywiste fakty.
- Posłuchaj, Raf – Sabina nerwowo poprawiła się na łóżku. – Przez cały mój pobyt był dla mnie cudowny i traktował mnie wspaniale w porównaniu do jego pojebanego brata, który przetrzymywał mnie w piwnicy. Przysługa za przysługę, po prostu – Sabina była dumna z tego wybrnięcia i obserwowała jak Rafał ciężko trawi jej wypowiedź. Sama jednak nie potrafiła stwierdzić czy jej uwierzył czy nie. Nic już nie odpowiedział ale cały czas miała wrażenie, że przetwarza jej słowa.
- Przestań już się tym zadręczać – machnęła ręką chcąc jak najszybciej odwieść Rafała od tej sprawy, już wystarczy. – Powiedz lepiej czy zastanawiałeś się już gdzie pojedziemy na wakacje? – uśmiechnęła się do niego.
- Zastanawiałem się – odpowiedział lekko się rozchmurzając. – Nigdy nie byłem nad morzem.
- No to będzie morze – klasnęła w dłonie. – Skończy się szkoła i pojedziemy, jasne?
- Jasne – uśmiechnął się.
- A teraz spać – wstała z łóżka i podniosła kołdrę czekając aż Rafał pod nią wpełźnie.
- Poczekasz aż zasnę? – spytał gdy przykryła go szczelnie kołdrą. Sabina spojrzała na niego pytająco bo jakoś nie przypominała sobie, żeby Rafał miał jakieś problemy z zasypianiem.
- Poczekam – odpowiedziała i usiadła na brzegu. Nie trwało to długo bo po kilku minutach Rafał zasnął. Przez ten czas Sabina zastanawiała się gdzie teraz jest Dawid. Co robi, czy dostał wiadomość, czy czasem nie jest już w drodze do domu i przede wszystkim czy policja zacznie go szukać? Zaczęła też mieć wątpliwości co do swojego kłamstwa. Pojawiła się lekka obawa przed składaniem fałszywych zeznań bo co jeśli policja go znajdzie i on się przyzna? Wyjdzie przecież, że Sabina kłamała. Gdy tylko odzywało się poczucie winy od razu gasiła je po swojemu. Policja jest skorumpowana. Wyciągnie odpowiednią sumkę i każdy zapomni o tym, że Sabina składała fałszywe zeznania.
Dziewczyna upewniła się, że Rafał śpi, zgasiła lampkę przy łóżku i ruszyła do wyjścia gdy nagle rozbłysnął telefon Rafała. Sabina chwilę patrzyła na komórkę i coś ją tknęło, żeby wrócić i po nią sięgnąć.
Wzięła telefon i odczytała wiadomość. Serce na chwilę stanęło a w gardło zamieniło się w Saharę gdy przeczytała krótkie „I tak cię znajdę”.
CZYTASZ
Znajdę cię.
RomanceSabina jest bezczelną i pyskatą dziewczyną, której od początku wszystko podstawiano pod nos. Jest świetnie aspirującą panią chirurg, jej życie jest proste i łatwe, dopóki nie zostaje porwana i wciągnięta w szemrane interesy przemytnicze. Czy przy cz...