Rozdział 22 - Jestem pewna

142 21 3
                                    

Zaczął się wrzesień. Sabina rozstała się z Bartkiem, bo sytuacja z Dawidem dała jej tylko do myślenia, że to faktycznie nie był facet dla niej. Sabina normalnie chodziła do pracy, zachowywała się zwyczajnie, skupiała na robocie, choć myślami była wciąż w innych miejscach. Pod koniec tygodnia wzięła dwa dni urlopu. Czuła się tak zmęczona psychicznie, że potrzebowała odetchnąć.
Wybrała się któregoś popołudnia do parku z Rafałem. Chłopakowi do matury pozostało jeszcze sporo czasu ale nie próżnował, uczył się non stop. Dodatkowo często wertował medyczne książki lub takie przeznaczone dla studentów medycyny. Sabina była dumna ze swojego podopiecznego. Nie dość, że najlepszy w klasie to jeszcze wybierał się na medycynę. Lubiła się z nim uczyć. Bo zdarzały się dni w których razem wałkowali materiał na studia, tak dla własnej uciechy. Sabina widziała jak Rafał chłonie wiedzę, przekonała się, że naprawdę interesuje go ten kierunek, choć na początku była przeciwna. Myślała, że robi to dla niej. Po części może i tak było. Jednak Sabina była tylko motorkiem zapalnym całego pomysłu, dała Rafałowi przysłowiowego kopniaka w tyłek na początek, potem poszło samo.
Wrzesień cieszył się jeszcze ciepłymi dniami. Taki właśnie spędzali w parku, który ostatnio stał się ich ulubionym miejscem. Lubili się tam uczyć. Ten dzień również należał do takich.
- Co to jest stopa końsko-szpotawa? – Sabina zamknęła książkę i spojrzała na Rafała, który wygodnie rozkładał się na ławce.
- Deformacja wrodzona.
- Czego?
- No stopy, jak sama nazwa wskazuje – zaśmiał się.
- Dobra mądralo – mruknęła. – Czym się objawia?
- Trwałym zgięciem podeszwowym. Stopy skierowane są do środka i mają kształt sierpa.
- Okej – skinęła głową. – Jak można to leczyć?
- Zachowawczo. Masaże, opatrunek gipsowy. Jak to nie pomoże konieczna jest operacja.
- Co to jest HiB?
- Bakteria.
- Pełna nazwa?
- Haemophilus influenzae typu b, występuje u dzieci.
- Możemy się przeciw temu zaszczepić?
- Oczywiście, wręcz powinniśmy.
- Dobra, poddaję się – Sabina ostentacyjnie rzuciła książkę na ławkę. Rafał uśmiechnął się ale spojrzał na nią pytająco.
- Dlaczego?
- Bo jesteś zajebisty. Nie wiem po co to wałkujesz. Ucz się tego, czego uczą w szkole a na te rzeczy – skinęła głową w stronę książki – przyjdzie czas na studiach.
- Kiedy mnie to interesuje – powiedział z zapałem.
- I bardzo dobrze. Oby tak zostało – uśmiechnęła się do niego. – Coś czuję, że ktoś mnie pobije na egzaminie końcowym – żartobliwie pogroziła mu palcem a on z udawaną skruszoną miną wzruszył ramionami.
Sabina rozłożyła się na ławce kładąc nogi na kolanach siedzącego Rafała. Chłopak uniósł brew i spojrzał na nią.
- Nie za wygodnie? – zapytał z ironią.
- W sam raz, dziękuję – wyszczerzyła zęby. – Schowaj już to, cieszmy się pięknym dniem – uniosła ręce do góry. Rafał zamknął książkę i odłożył ją na bok. Zerknął na Sabinę, która skierowała twarz ku niebu i łapała promienie słoneczne z zamkniętymi oczami.
- Moi rodzice znów zapraszają cię na obiad – powiedziała nie otwierając oczu.
- A ty będziesz?
- Wyżerka za darmo? Oczywiście, że będę.
- To też przyjdę.
- Polubili cię – spojrzała na niego i uśmiechnęła się łagodnie. Od czasu pamiętnej nocy w której ją znaleźli, pani Olga wręcz zakochała się w Rafale. Był częstym gościem w domu Wasilewskich. Gdy Sabina się wyprowadziła było to już rzadsze, jednak często pojawiali się tam razem.
Rafał nie odpowiedział, jedynie uśmiechał się do niej wesoło. Nagle Sabina zauważyła, że spoważniał.
- Sabina, mogę zadać pytanie? – spytał pospiesznie.
- Jasne, co jest? – wyprostowała się jednak nie zdejmując wyprostowanych nóg z jego kolan.
- Jak sytuacja z Dawidem?
- Nijak. Skąd nagle przyszedł ci on do głowy? – Sabina zmarszczyła czoło. Teraz to ona nie lubiła gdy poruszali jego temat. Rafał skinął znacząco głową i spojrzał gdzieś za nią. Sabina odwróciła się, zrobiła daszek z dłoni bo słońce ją raziło i spostrzegła Dawida. Szedł w ich kierunku, wyglądał jak zawsze świetnie.
- Co on tu robi? – warknęła jakby do siebie nie odrywając od niego wzroku.
- Zapomniałem cię uprzedzić… - mruknął Rafał.
- Że co, kurwa? – Sabina zdjęła nogi z jego kolan i obrzuciła go złowrogim spojrzeniem. – Jesteś ze mną czy przeciwko mnie?
Skołowany Rafał na swoje szczęście nie zdążył odpowiedzieć bo Dawid stanął przed nimi.
- Cześć – przywitał się.
- Czego chcesz? – spytała bez ogródek Sabina unosząc lekko głowę by na niego spojrzeć. – Pomijając fakt, że ustalacie spotkanka za moimi plecami – rzuciła oskarżycielsko. Rafał odwrócił wzrok. Wiedział doskonale, że Sabina będzie wściekła. Dlatego jej o tym nie powiedział. Jednak kiedy Dawid poprosił go o to czuł, że powinien to zrobić. Znał Sabinę, wiedział jaka była. Wiedział jak zachowywała się wcześniej a jak zachowywała się teraz. Nie była sobą, błądziła myślami czasem w innym wymiarze.
- Możemy porozmawiać? – spytał Dawid.
- Powiedziałam ci już, że masz…
- Daj mi dwie minuty i już mnie nie ma – wtrącił. Sabina zacisnęła usta w wąską kreskę, zastanowiła się chwilę. Miała ochotę posłać go w diabły ale ciekawiło ją to, co Dawid ma jej do powiedzenia. Sabina spojrzała na Rafała.
- Idź zobacz czy cię nie ma przed wejściem do parku – rzuciła oschle. Rafał bez słowa wstał, rzucił porozumiewawcze spojrzenie Dawidowi, wziął ksiażkę i oddalił się. Sabina wstała z miejsca i skrzyżowała ręce na piersiach. – Słucham. Co jest tak ważne, że marnujesz mój cenny czas?
- Dostałem pracę – oznajmił obserwując ją bez cienia emocji.
- Gratulacje. Co ja mam z tym wspólnego?
- Bo to praca na Kubie.
- O proszę – Sabina zaśmiała się kpiarsko bo doskonale wiedziała, co to za praca za granicą. – Stara miłość nie rdzewieje. Wracamy na stare śmieci?
- Sabina – zniżył głos. – Proszę cię, zastanów się. Nie przyjmę tej propozycji jeśli powiesz choć słowo.
To była ostatnia deska ratunku. Dawid liczył, że Sabina przespała się z tym wszystkim. Minęło trochę czasu od ich ostatniego spotkania. Miał nadzieję, że dziewczyna chciała dać mu tylko nauczkę. No i dała, udało jej się. Doskonale zagrała urażoną i kazała mu spadać. Ale koniec już tej farsy, bądźmy poważni. Chciał ją taką, jak kiedyś. Sabinę, której zależało, która ponoć go kochała. Do ostatniego momentu wierzył, że go nie skreśli.
- Nie mam zamiaru stawać na ścieżce do twojej kariery narkotykowej – bąknęła z udawanym przejęciem.
- Jestem w stanie z tego zrezygnować. Od zaraz. Jeśli ty…
- Spierdalaj na tą swoją Kubę i zajmij się tym, w czym jesteś dobry – przerwała mu gniewnie. Czuła satysfakcję widząc jego niepewne spojrzenie. Chciała zemścić się za ten cały czas poszukiwań. Chciała, żeby cierpiał tak jak ona. Poświęciła wiele. Wiele czasu, siły, wszystkiego. Po to, żeby dostać głupi list, a co w tym najlepsze? Że list był żartem. Dla jej dobra, oczywiście. Pierdolenie.
- Jesteś tego pewna, Sabina?
Gdy zadał to pytanie nagle zrozumiała, że nie zna na nie odpowiedzi. Spuściła wzrok na swoje baleriny i głośno westchnęła. Tysiące myśli przemknęło przez jej głowę ale żadna nie była pomocna.
- Tak – odpowiedziała.
- Spójrz na mnie – zażądał. Sabina podniosła wzrok i spojrzała mu w oczy.
- Jestem pewna – powiedziała, po czym poczuła nieznośny ból w okolicy klatki piersiowej. Dawid zbliżył się do niej nagle i delikatnie musnął jej usta, podczas gdy Sabina nawet nie drgnęła. Po czym odsunął się, rzucił jej ostatnie spojrzenie i odszedł. Kiedy zniknął z pola jej widzenia opadła ciężko na ławkę i ze świstem wypuściła powietrze z płuc. W jej głowie zawirowało a w organizmie poczuła uderzenie gorąca. Serce waliło jak oszalałe a ona sama nie potrafiła się uspokoić. Minęło kilka, może kilkanaście minut. Rafał przybiegł do niej po tym czasie.
- Sabina! – zawołał.
- Hm? – mruknęła tępo patrząc w punkt przed sobą.
- Co się stało? – pochylił się nad nią próbując wyłapać jej wzrok.
- Nic.
- Sabina, musimy porozmawiać.
- Następny… - mruknęła znużona. - O czym?
- Nie będę udawał, że z nim nie gadałem przed chwilą. Czemu znów go zbyłaś? – machnął ręką w stronę wejścia do parku.
- Bo ma to, na co zasłużył. Poza tym wraca do przemytu – wzruszyła ramionami.
- Sabina, ale on był gotów dla ciebie to rzucić! – podniósł lekko głos.
- Ale zjebał całą sprawę, co mam ci powiedzieć? – Sabina była nad wyraz spokojna, jak nie ona. Nadal wgapiona w jeden punkt przed sobą.
- Chciał to naprawić. Zależy mu, nie widzisz tego?
- Rafał, doceniam to, że się o mnie martwisz – odezwała się przenosząc na niego spojrzenie. – Jestem ci za to wdzięczna, że dbasz o moje dobro. Ale bardzo cię proszę nie wpierdalaj się w moje życie aż tak bardzo. Nie życzę sobie, żebyś wybierał mi męża lub kiedyś tapetę do pokoju mojego dziecka. Nie życzyłam sobie rozmów o tym człowieku a ty mu wygadałeś gdzie jesteśmy. Żeby chociaż tylko to.. – pokręciła głową. Rafał wyprostował się i spojrzał na nią przerażony. Nie poznawał jej. To nie była ta Sabina, którą znał. Dotknęło go to, co powiedziała. Było to równoznaczne z zarobieniem ciosu w gębę. Nie miał pojęcia kiedy Sabina stała się innym człowiekiem i w którym momencie tak źle na nią wpłynęła sytuacja.
- Myślałem…
- To źle myślałeś – wtrąciła podniesionym głosem.
- Przepraszam – rzucił po chwili ciszy. – Przepraszam, że chcę, żebyś była szczęśliwa.
Po tych słowach przycisnął do piersi książkę i bez słowa ją opuścił. Sabina jeszcze chwilę siedziała sama. Zastanawiała się jaką drogą powinna pójść, żeby wszystko wróciło do normy? Pojawiły się w jej sercu wątpliwości, nie wiedziała czy dobrze zrobiła spławiając Dawida. Czy właśnie tego chciała? Czy zwyczajnie za bardzo dała się ponieść urażonej dumie i chęci zemsty?
Po raz pierwszy w życiu nie wiedziała czy dobrze zrobiła i co za tym idzie, co dalej robić ze swoim życiem. Była rozbita.
Po godzinie samotnych kontemplacji wróciła do domu. Zrobiła sobie długą kąpiel, ta jednak nie ukoiła jej zszarganych nerwów i szalejącego serca. Po wyjściu z łazienki włączyła czwarty sezon Chyłki, jednak nawet jej ulubiony serial nie pozwolił jej na ucieczkę od podjętych decyzji.
Była na siebie zła.
Za wszystko.

Znajdę cię. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz