Sabina punkt szósta zjawiła się pod domem dziecka, nie czekała długo, już po chwili wyszedł Rafał z torbą cały w skowronkach i u jego boku pani dyrektor. Sabina uśmiechnęła się szeroko, gdy chłopak rzucił torbę na ziemię i mocno ją przytulił.
- Proszę na niego uważać – rzuciła z troską dyrektorka. Sabina ścisnęła zęby czując jak krew jej buzuje. Co to za teksty?
- Będę lepszą opiekunką niż wy wszyscy razem wzięci – machnęła ręką w stronę budynku a pani dyrektor spojrzała na nią karcąco.
- Pani Sabino…
- Dobra, nie mamy czasu – klasnęła w dłonie przerywając jej. – Będzie pod najlepszą opieką i wróci kurewnie zadowolony – poczochrała jego gęste włosy a Rafał uśmiechnął się do niej wesoło. Dyrektorka uchyliła usta, chyba chciała coś powiedzieć ale zrezygnowała. Pożegnali się z dyrektorką i wsiedli do auta, uprzednio chowając torbę Rafała do bagażnika.
- Sabi, mega się cieszę – powiedział, gdy włączyli się do ruchu.
- No ja myślę – uśmiechnęła się do niego. – To będzie najlepszy długi weekend w twoim życiu.
Rafał nie obawiał się, że będzie inaczej. Wiedział, że Sabina jest najlepszą osobą na świecie i zrobi wszystko, żeby był zadowolony z tego wyjazdu. Poprzednie ich wakacje, wtedy pierwsze, były najlepszymi jakie przeżył. Też jechali nad morze i nie mógł wymazać z pamięci tych świetnych chwil. Dla Sabiny to też był wspaniały urlop. Pamięta, jak Rafał długo z przejęciem podziwiał widoki i moczył stopy w zimnym Bałtyku, podczas gdy ona siedziała niedaleko na piasku i patrzyła na niego. Był taki szczęśliwy.
Sabina i Rafał byli tacy sami, z tą różnicą, że Sabinie się udało a jemu nie. Ze smutkiem stwierdziła, że gdyby mu się poszczęściło Rafał mógłby mieć wszystko. Tak jak ona. Przysięgła sobie wtedy, że zrobi wszystko, żeby miał najlepszy start w dorosłe życie.
Przez cały rok skrupulatnie odkładała pieniądze, żeby podarować mieszkanie Rafałowi, gdy tylko wybije mu osiemnastka. Nie mówiła mu o tym, był prawie dorosły, to już nie to dziecko, które znała. Chciała zrobić mu niespodziankę a raczej postawić przed faktem dokonanym, bo Rafał na pewno nie przyjmie od niej pieniędzy.
- Tylko najpierw muszę coś sprawdzić – jej głos nagle się załamał. Rafał usłyszał w nim niepewność więc spojrzał na swoją patronkę, która nerwowo zacisnęła palce na kierownicy. Nie odezwał się. Ze spokojem obserwował jak Sabina zjeżdża na przedmieścia.
Dopiero gdy znaleźli się poza główną drogą i wjechali na szosę, która prowadziła w nieskończoność, zmarszczył czoło. Wiedział, co jest na końcu tej drogi.
- Sabina, dlaczego tam jedziemy? – spytał cicho. Sabina spojrzała na niego a jej wzrok wręcz prosił, by nie zadawał pytań. Jednak Rafał nie był głupi. Doskonale wiedział, jak Sabina to przeżywała. Po tym pseudo porwaniu długo nic mu nie mówiła a raczej mówiła to, co uważała, że powinien wiedzieć. Ale Rafał miał oczy, potrafił dedukować i wyciągać wnioski. Dorósł, wydoroślał jak na siedemnastolatka przystało, znał Sabinę. Przecież była jego siostrą. Nie prawdziwą oczywiście, ale nadal siostrą. Widział, że się zmieniła, że jest inna, że często szuka jakiś informacji w internecie, rozgląda się na mieście, nawet jej wulgaryzmy zmalały. Próbowała to ukryć ale Rafał po cichu non stop ją obserwował. Przeżywała wszystko. Rafał wyciągał wnioski. A ten był jeden.
Nie pogodziła się ze zniknięciem Dawida.
- Sabina, to nie jest dobry pomysł – rzucił gdy na horyzoncie pojawił się dom.
- Rafał, cicho – burknęła, bała się, że stchórzy, że Rafał faktycznie odwiedzie ją od tego pomysłu.
Ale nic jej nie pozostało.
Tak jak mówił jej Dawid – nic o nich nie wiedziała. I w tej sytuacji to było straszne, bo mimo prób nie potrafiła znaleźć choćby cienia szansy.
Nie wiedziała dlaczego od razu nie pojechała pod ten dom. Może się bała? Może nie była gotowa?
Zatrzymała samochód przed niedomkniętą bramą. Widać było, że od dawna nikogo tu nie było. Trawa była niesamowicie wysoka, dom wyglądał na opustoszały. Sabina zgasiła silnik i odpięła pasy.
- Wiesz, że Bartek nie będzie zadowolony, gdy się dowie – powiedział cicho Rafał. Miał na myśli aktualnego partnera Sabiny. Co prawda spotykali się dopiero kilka tygodni ale to (nie licząc Dawida) pierwszy mężczyzna, któremu pozwoliła wejść do swojego życia. Był psychiatrą, poznali się w szpitalu i od pierwszych słów świetnie się dogadywali. Czas mijał a ich znajomość rozkwitała. Sabina jednak wciąż trzymała go na dystans co jakiś czas przypominając sobie o Dawidzie. Co rusz wpadała na nowy pomysł i szukała śladu chłopaka, kończyło się to jednak jak zwykle. Rafał często mówił jej, że ma dać spokój, że powinna dawno temu zamknąć ten temat i do niego nie wracać. Sabina zawsze przyznawała mu rację ale gdzieś w głębi duszy coś ciągnęło ją do tej sprawy. Przecież jej obiecał…
- Bartek o niczym się nie dowie, prawda? – spytała z naciskiem świdrując towarzysza wzrokiem. Rafał głośno westchnął przyglądając się patronce.
- Sabina, po co chcesz tam iść? – spytał gdy złapała za klamkę. Zwróciła wzrok ku niemu.
- Może coś tu znajdę.
- Łudzisz się – stwierdził twardo.
- Muszę spróbować. Potem dam spokój – dodała widząc jego niepewny wzrok. Rafał cicho mruknął coś niezrozumiałego i sam rozpiął pas, decydując się dotrzymać towarzystwa Sabinie. Wyszli z samochodu i niepewnym krokiem ruszyli w stronę domu. Sabina niepewnie złapała za klamkę i ku jej zdziwieniu drzwi ustąpiły. Gdy weszła do środka poczuła, jak serce jej zwalnia. Szła powoli, rozglądała się uważnie jakby szukając w każdym kącie podpowiedzi, wyjaśnień.
Chciała znaleźć coś, co pomoże jej odnaleźć Dawida.
Wolnym krokiem ruszyła do sypialni, w której urzędował Dawid. Niewiele się zmieniło poza tym, że na wszystkim było mnóstwo kurzu. Rozejrzała się uważnie i ze smutkiem zarejestrowała, że policja to co ważne zdążyła stąd wynieść. Zaczęła przeglądać dokumenty, szukać jakiejś wskazówki. Przetrzepała biurko, wszystkie szuflady, szafki.
Z każdym kolejnym brakiem wskazówek ulatywała z niej nadzieja. Zaczęła się denerwować. Opadła ciężko na krzesło i westchnęła głośno. Bezwiednie raz jeszcze rozejrzała się po pokoju i jej wzrok zatrzymał się na lampie. Nagle ją olśniło. Przypomniała sobie, jak Dawid mówił jej, że w całym domu są kamery. Ukryte.
Zrobiło jej się słabo na myśl, że policja mogła odnaleźć ów kamery, ale skoro minął już rok a ona nadal chodziła z czystą kartą to znaczy, że nasza policja nie była aż tak bystra.
Jednak co z tego, że były kamery? Skoro pewnie i tak już nie działały?
I jak miałaby niby znaleźć dostęp do ich plików?
Spalony trop. Jak wszystkie inne.
- Sabina! – usłyszała nagle. Zerwała się i wyszła z pokoju. Przystanęła.
- Gdzie jesteś? – zawołała.
- Tutaj – odkrzyknął Rafał a Sabina popędziła na piętro za jego głosem. Odnalazła go w jednym z pokoi „gościnnych”. Rafał za obrazem znalazł sejf i ku zaskoczeniu Sabiny, ten był otwarty. Chłopak stał i wgapiał się w niego podczas gdy Sabina zastygła w progu.
- Jak go otworzyłeś? – spytała zdumiona. Rafał spojrzał na nią.
- Normalnie. Drogą dedukcji.
Powiedział zupełnie tak, jakby otworzył słoik z ogórkami a nie sejf.
- Skąd znałeś hasło, do chuja? – podeszła bliżej.
- Cztery jedynki. To było proste. Nic wybitnego, widocznie właściciel sejfu był przekonany, że nikt nigdy nie znajdzie tego miejsca, skoro hasło było tak beznadziejne – uśmiechnął się do niej.
- Zaskakujesz mnie z każdym dniem, chłopaku – klepnęła go w ramię. Zerknęła nieśmiało do sejfu. – Co tam jest?
- Mnóstwo kasy, klamka, twoje zdjęcia, jakieś dokum…
- Moje, kurwa, co? – wtrąciła mu przerażona. Nawet ogrom pieniędzy i pistolet nie zrobił na niej takiego wrażenia jak fakt, że w ów sejfie były jej fotki. Rzuciła się w stronę skrytki ale Rafał w porę ją powstrzymał.
- Czekaj! Nie dotykaj!
- Dlaczego? – spojrzała na niego. – Przecież policja już przetrzepała dom. To ich problem, że źle szukają.
- Lepiej dmuchać na zimnie – odpowiedział i wyciągnął z kieszeni chusteczki. Sabina była pod wrażeniem jego przezorności i nie miała pojęcia w którym momencie tak szybko dorósł. Rafał przez chusteczkę wyciągnął wszystkie rzeczy z sejfu i położył na zakurzonym stole.
- W apteczce mam rękawiczki. Leć – rzuciła nie odrywając wzroku od zawartości, którą wyjął z sejfu Rafał. Chłopak bez słowa skinął głową i wybiegł z pokoju. Na stole znalazła się też dobrze znana już Sabinie teczka, z jej życiem. Widocznie Dawid uznał, że po odnalezieniu przez nią dokumentów dobrze będzie schować ją przed światem.
Rafał wrócił z parą rękawiczek lateksowych i podał Sabinie. Dziewczyna zgrabnie założyła rękawiczki i zaczęła wszystko przeglądać. Odłożyła na bok broń i teczkę, pieniądze również, było ich dość sporo, na oko sto dwadzieścia tysięcy, jak nie więcej. Wzięła do ręki plik fotografii i zaczęła je przeglądać. Dłonie zaczęły jej drżeć gdy zrozumiała, że zdjęcia były robione z ukrycia.
- Dlaczego po to nie wrócił? – szepnęła. – Przecież tu jest mnóstwo pieniędzy.
- Może nie mógł – Rafał nieznacznie uniósł ramiona.
- Nie rozumiem tego… - mruknęła.
- A może siedzi w pace? No co? – spytał bo Sabina obrzuciła go oskarżycielskim wzrokiem. – Skoro powiedział ci, że wróci i obiecał, że cię znajdzie a tego nie zrobił, to jaki może być tego powód? I jaki może być powód tego, że zostawił tu tyle kasy? Każdy mógł to znaleźć.
- Myślisz, że go dorwali? – szepnęła prawie niedosłyszalnie.
- Nie wiem – wzruszył znów ramionami. – Bardzo prawdopodobne tylko nie wiem skąd mogliby wiedzieć. Przecież Waldek powiesił się jakiś czas po tym, jak go złapali.
- No właśnie. Jedyna osoba, która sypała już nie żyje – Sabina bezwiednie przeglądała fotografie gdy nagle spośród nich wypadła kartka. Sabina podniosła się i rozwinęła złożony na cztery papier.
- Co to? – spytał Rafał wyciągając szyję.
- Jakiś adres… - mruknęła.
- W Warszawie?
- Nie. W Piasecznie – uniosła wzrok znad kartki i spojrzała na Rafała. Patrzyli tak na siebie przez chwilę nie mówiąc nic.
- Dawaj, jedziemy tam – zarządził nagle Rafał. Sabina spojrzała na niego zdziwiona ale uśmiechnęła się.
- Pieprzony detektyw się w tobie obudził? – zaśmiała się.
- Jestem zwyczajnie ciekawy – pokazał jej język. – Daj tą kartkę i schowaj to wszystko z powrotem.
Sabina posłusznie schowała wszystkie rzeczy do sejfu jednak gdy Rafał nie patrzył, schowała pistolet za pasek spodni i szczelnie przykryła bluzką licząc, że nie zauważy. Zamknęła sejf i zasłoniła obrazem. Pospiesznie wyszli z domu i wsiedli do samochodu. Sabina niepostrzeżenie przerzuciła broń do torebki, po czym usiadła za kółkiem, podczas gdy Rafał wbił w nawigację adres z kartki.
Sabina jechała szybko, zbyt szybko. Im bliżej celu tym serce biło jej szybciej. Nie wiedziała gdzie jadą i co zastaną na miejscu. Nie wiedziała co adres robił w sejfie i dlaczego trafił właśnie tam, skryty przed ludzkimi oczami. Dlaczego Dawid nie chciał, żeby ktokolwiek o nim wiedział?
Dojechali pod niewielki dom. Parterowy, stary.
Sabina zatrzymała samochód przed bramą.
- Nie wysiadamy? – spytał Rafał widząc, że Sabina się waha i wzrok utkwiony ma w jednym punkcie.
- Boję się.
- Możemy wrócić.
- Nie – pokręciła głową. – Za daleko to zaszło.
Wysiadła z samochodu, Rafał zaraz za nią. Rozejrzeli się najpierw po okolicy, nic nie budziło ich niepokoju. Okolica była spokojna, domki jednorodzinne, ruchliwa ulica.
Zbyt długo kręcili się pod bramą. Z domu w końcu wyszła kobieta. Blondynka, krótko ścięta, przy kości z twarzy wyglądała na miłą.
- W czymś państwu pomóc? – spytała podchodząc do bramy.
- Dzień dobry, nazywam się Sabina Wasilewska. Przychodzę w sprawie Dawida, chciałabym się z nim zobaczyć – Sabina postawiła wszystko na jedną kartę, nie wiedziała czego ma się spodziewać i kim jest w ogóle ta kobieta. Blondynka spojrzała na nią niedorzecznie.
- Pani chyba żartuje.. – powiedziała nagle. Sabinę chwilowo zatkało bo nie wiedziała co ma odpowiedzieć na te słowa.
- Pani zna Dawida? – inicjatywę przejął Rafał bo Sabina połknęła język.
- Znam. Oczywiście, że tak.
- Nie rozmawiają już państwo?
- Niestety nie. Choć wiele bym dała by zamienić z nim słowo – powiedziała z bladym uśmiechem.
- Wie pani gdzie go znajdziemy? – Sabina odzyskała rezon czując, że kobieta może rozwiązać jej problem i pomóc dojść do Dawida. W jej sercu znów zapaliła się nadzieja.
- Może wejdą państwo do środka – podeszła bliżej, otworzyła furtkę i wpuściła ich do środka. Spojrzeli po sobie niepewnie ale weszli na posesję.
Zaprosiła ich do domu i wskazała miejsce na kanapie. Usiedli wbijając wzrok w kobietę.
- Nie mam z Dawidem kontaktu już bardzo długo.
- Kim pani w ogóle dla niego jest? – spytała Sabina, chociaż to blondynka powinna zadać to pytanie. Pojawia się nagle dwójka ludzi, wypytuje o Dawida, to szybciej ona powinna dowiedzieć się kim są dla niego jej goście.
- Jestem jego siostrą.
Sabina otworzyła usta ze zdziwienia. Nie miała bladego pojęcia, że Dawid miał siostrę! Była w niewielkim potrzasku. Nie wiedziała na ile może sobie pozwolić, o co zapytać i jak bardzo dziewczyna była wtajemniczona w sprawy braci.
- Nie wiedziałam, że Dawid ma siostrę – mruknęła skołowana. Kobieta w końcu usiadła naprzeciw nich i uśmiechnęła się blado.
- Kiedyś często dzwonił, przyjeżdżał do mnie i do dzieci. Nagle kontakt się urwał, Dawid się nie odzywa. Myślałam, że może wy macie jakieś wieści ale skoro też go szukacie.. – wzruszyła ramionami. – Kim jesteście dla mojego brata? I jak do mnie trafiliście? – spytała w końcu a Sabina zaczęła gorączkowo się zastanawiać.
- Znalazłam pani adres w rzeczach Dawida. Myślałam, że może tutaj go znajdę bo również nie mamy z nim kontaktu długi czas. Jesteśmy dobrymi znajomymi.
- Rozumiem – skinęła powoli głową. – No ale niestety, ja wam nie pomogę. Też chętnie bym się dowiedziała gdzie zniknął. Takie rzeczy mu się zdarzały ale nigdy na tak długo.
- Jak długo nie ma pani z nim kontaktu? – spytał Rafał.
- Jakieś dwa miesiące.
- Że ile? – Sabina znów wpadła w zakłopotanie. Poczuła w sercu zawód, kiedy dowiedziała się, że Dawid odzywał się do siostry a ją miał w głębokim poważaniu. Łudziła się, że coś ich łączyło ale po tych informacjach jej przypuszczenia rozpłynęły się w powietrzu. Rafał kątem oka zauważył jak w Sabinie wzbiera się złość, nerwowo zaciskała dłonie w pięści.
- Rozmawiała z nim pani? – dopytał Rafał.
- Nie. Pisał mi tylko SMSy. Że wszystko u niego okej, że jest za granicą, że mam pozdrowić dzieciaki, takie tam – machnęła lekceważąco ręką.
- To skurwiel – syknęła Sabina kręcąc głową.
- Słucham? – kobieta uniosła brwi.
- My już chyba wiemy wszystko – Rafał podjął decyzję o zakończeniu rozmowy i pospiesznie stał. Szturchnął lekko Sabinę, która nadal siedziała jakby przyrośnięta do kanapy. W końcu wstała i bez słowa opuściła dom.
- Wszystko z nią okej? – blondynka odprowadziła ją wzrokiem po czym spojrzała na Rafała, który zrobił kwaśną minę.
- No właśnie nie bardzo. Ale dziękujemy za informację, do widzenia – pożegnał się grzecznie i opuścił dom. Szybko wyszedł na ulicę spostrzegając, że Sabina siedziała już za kółkiem z głową wbitą w kierownicę. Wsiadł do auta i chwilę obserwował jej nieruchomą sylwetkę.
Nie odzywał się. Nie chciał mówić „a nie mówiłem” bo to nie poprawiłoby sytuacji. Chociaż Sabina miała to, na co sobie zasłużyła. On jej powtarzał, że ma dać spokój i zająć się własnym życiem a nie szukać kolesia, który wyparował jak kamfora.
Sabina w końcu wyprostowała się, odgarnęła włosy z twarzy, zapaliła samochód i ruszyła przed siebie.
- Gdzie jedziemy? – spytał ostrożnie obserwując jej grobową minę.
- Nad morze – odpowiedziała spokojnie.
- Koniec śledztwa?
- Koniec – skinęła powoli głową i w końcu obdarzyła Rafała lekkim uśmiechem. Sabina pół drogi była myślami w innym miejscu. Nie potrafiła pojąć jak można zachować się tak obłudnie. Po co obiecywał? Po co sprzedawał piękne kłamstwa skoro koniec końców zabrał dupę w troki i zniknął? Jeszcze ten jego wymowny SMS „i tak cię znajdę”. Po co ta ściema? Teraz już nie miała żadnych złudzeń i nie czuła się w obowiązku do szukania ścierwa.
Tak jak powiedziała Rafałowi zakończyła śledztwo. Puściła w niepamięć ostatni rok i oddzieliła się od tego grubą kreską.
Choć sobą zaczęła być dopiero w drugi dzień ich urlopu. Wtedy dopiero wyluzowała i dało się z nią porozmawiać o pierdołach, tak jak kiedyś. Rafał był zadowolony, czuł przełom w tej całej sprawie i tym śmielej podjudzał Sabinę gdy dzwonił Bartek pytając, jak się bawią. Mówił jej, że dobrze się stało, że powinna skupić się na swoim związku bo Bartek był naprawdę wartościowym człowiekiem i na poważnie zależało mu na Sabinie.
- Chodź do wody – Rafał stanął nad opalającą się Sabiną zasłaniając tym samym słońce. Sabina podniosła się na przedramionach i spojrzała na niego krzywo.
- Suń dupę bo zasłaniasz mi słońce.
- Chodź do wody – powtórzył. – Jest boska.
- Nie wątpię, ale słońce też wymiata.
- Tchórz jesteś – burknął.
- Hola, hola. Hamuj, kurwa, bo się za bardzo rozpędziłeś – wyprostowała się. – Żaden ze mnie tchórz.
- No to mi to udowodnij – wziął się pod boki z czystym sercem prowokując Sabinę. Dziewczyna wstała jednak to jedyne, co zrobiła. bo zadzwonił jej telefon. – Ja pierdolę – warknęła zdenerwowana. Nie lubiła gdy ktoś przeszkadzał jej podczas urlopu. Nie znosiła telefonów i burzenia jej spokoju podczas wakacji. Tym bardziej, że to tylko kilka dni a ona chciała wykorzystać je jak najlepiej. Zerknęła jednak na wyświetlacz.
- Kto to? – Rafał zasiadł na ręczniku.
- Ojciec – odpowiedziała biorąc komórkę w dłoń. Zmarszczyła czoło zastanawiając się w jakim celu dzwoni. Doskonale wiedział, że odpoczywa i nie powinno się jej przeszkadzać.
- Odbierz – Rafał ją zachęcił. – Może to ważne.
Sabina nacisnęła zieloną słuchawkę i przyłożyła telefon do ucha.
- Czy ja nawet na urlopie nie mogę…
- Wybacz, Sabinko – ojciec od razu przerwał jej zirytowany ton. – Wiem, że odpoczywacie i nie dzwoniłbym, gdyby to nie było ważne.
- Więc co jest grane?
- Mam tu faceta, który domaga się widzenia z tobą.
- A co ja jakaś królowa angielska, że podczas urlopu mam się zgadzać na audiencję? – zirytowała się i usiadła z powrotem na ręczniku.
- Też mu to powiedziałem, że jesteś na urlopie. Ale facet przyjechał karetką, ma rany postrzałowe. Muszę go natychmiast operować a on twierdzi, że dopóki się z tobą nie zobaczy nie da się zoperować.
- Nie ma nic do gadania jeśli ratujesz jego życie – odpowiedziała ściągając brwi.
- Zdajesz sobie sprawę, jaki jest kłopotliwy? Wykrwawia mi się.
- Nigdzie, kurwa, nie jadę – zaprotestowała. Przez myśl przeszło jej, że to pewnie jakiś idiota majaczy, bo co innego.
- Nie mam pojęcia skąd cię zna ale wygląda to wszystko poważnie.
- Dobra, kurwa – Sabina nerwowo potarła czoło. – Daj mi go do telefonu.
- Dobrze – odpowiedział ojciec i zapadła chwilowa cisza. Sabina już zbierała w głowie myśli, jak dobrze wygarnąć kolesiowi, który ma odwagę przerywać jej urlop jakimiś zachciankami.
- Wiem, gdzie jest Dawid – wysapał nagle ktoś po drugiej stronie. Sabina wstrzymała powietrze i spięła się natychmiast czując nieprzyjemny dreszcz na plecach.
- Słucham..? – mruknęła.
- Przyjedź, wszystko ci wyjaśnię. To nie może czekać.
- To są jakieś żarty?
- Przyjedź – to ostatnie co usłyszała. Połączenie się urwało. Sabina odsunęła telefon od ucha i tępo obserwowała ekran. Nie wiedziała jak podejść do tej dziwnej wymiany zdań. Na dźwięk tego imienia jednak jej serce niebezpiecznie przyspieszyło. Wystraszyła się, nie wiedziała z kim rozmawiała i skąd ten ktoś wiedział, kim ona jest. Rafał od razu spostrzegł, że Sabina pobladła i ogólnie wyglądała jakby zobaczyła ducha.
- Sabina, kto to był? – spytał w końcu.
- Jakiś facet mówi, że wie gdzie jest Dawid i prosi, żebym przyjechała do szpitala, teraz – powoli przeniosła wzrok na Rafała. Gdy chłopak zobaczył jej wyraz twarzy pokręcił szybko głową.
- O nie. Sabina, miałaś dać spokój – zagrzmiał.
- Miałam dać spokój ze śledztwem. Ale ten koleś wie, gdzie jest Dawid.
- Nie masz pewności. Może robi sobie żarty.
- Ale, kurwa, po co? – zdenerwowała się nie na żarty pospiesznie myśląc, jaki cel miałby w tym ten ktoś. Rafał nie odpowiedział Sabinie. Nie wiedział, dlaczego ktoś miałby żartować w taki sposób. Tym bardziej, że skądś wiedział o zażyłości, jaka miała miejsce między Sabiną i Dawidem.
- Ta sprawa mnie już męczy – mlasnął Rafał okazując swoje niezadowolenie. Sabina nie mogła mieć mu tego za złe. Od prawie roku co jakiś czas wpada na ślepe tropy i prosi go, żeby nie mówił o niczym Bartkowi.
- Dobra, załóżmy, że koleś wie gdzie jest Dawid – Rafał patrzył na nią przenikliwie. – Co zrobisz?
- Znajdę go i mu wpierdolę – odpowiedziała bez namysłu. Rafał uniósł jedną brew.
- Serio?
- Serio.
- Chciałbym to zobaczyć – prychnął jednorazowym śmiechem.
- Nie ma problemu. Jedziemy?
- Od razu? – wytrzeszczył oczy.
- Od razu.
- Boże, kobieto – Rafał pokręcił głową. – Jesteś niereformowalna – powiedział obserwując jak Sabina wstaje i zwija swój ręcznik.
- Za to mnie kochasz – uśmiechnęła się do niego serdecznie a on westchnął odwzajemniając jej gest.
- To fakt.
CZYTASZ
Znajdę cię.
RomanceSabina jest bezczelną i pyskatą dziewczyną, której od początku wszystko podstawiano pod nos. Jest świetnie aspirującą panią chirurg, jej życie jest proste i łatwe, dopóki nie zostaje porwana i wciągnięta w szemrane interesy przemytnicze. Czy przy cz...