2

323 6 0
                                    

Jak wszyscy chyba wiemy 24 lutego wybuchła wojna za naszą wschodnią granicą. To było straszne, zwłaszcza pierwsze dni. Moi rodzice, jak też my bardzo to przeżywali. Bardzo się baliśmy, nie wiem czy jest Polak który przez moment nie bał się że to się zacznie w Polsce. Mój najmłodszy braciszek gdy się o tym dowiedział w szkole nie mógł spać przez kilka dni. Jego płacz, strach i krzyki w nocy gdy przebudził się z koszmaru powodowały u mnie smutek, lecz nikomu tego nie pokazywałam musiałam być silna by on się nie bał. Rodzice tego nie potrafili. Po dwóch tygodniach traumy zrozumiałam, że nasz kraj jest w sojuszu NATO i jest całkowicie bezpieczny. Uspokoiłam też przyjaciół, którzy tak jak ja starali się żyć normalnym życiem. Wtedy pojawił się Ivan który mimo trudności jakie przeszedł rozbawiał nas do łez. Zawsze chciałam znać kogoś z innego kraju niż Polska lub Hiszpania to było dla mnie coś nowego. Śmialiśmy się z jego języka, lub z tego jak mówi po Polsku wkońcu to 4 najtrudniejszy język świata więc nie szło mu za dobrze, ale potem sobie poradził. Uczyliśmy go przekleństw po Polsku i wszystko było super, on jak i my zapominaliśmy w jakich okolicznościach tu się znalazł. Jednak gdy po udanym spotkaniu wracałam do domu, znów widziałam rodziców oglądających z przerażeniem wiadomości, nie widzących że ich najmłodsze dziecko stoi w drzwiach i również na to wszystko patrzy. Nie rozumiałam ich, co ich obchodziło ile w danym dniu na Ukrainę spadło rosyjskich rakiet, ważne było to aby pomóc tym biednym ludziom i żyć dalej. Owszem to była tragiczna wiadomość, ale nie nas dotyczyła więc po co się nadmiernie zadręczać? Może moje nastawienie nie było dobre ale przynajmniej wyszłam z tego, a nie zadręczałam się tym wszystkim. Taka wola optymisty. Zawsze widząc to brałam Mikołaja na górze tłumacząc mu że w telewizji kłamią, żeby się nie przejmował i się z nim bawiłam.
Jednak paranoja rodziców narosła na tyle że pewnego Czerwcowego wieczoru zawołali nas wszystkich aby coś ogłosić. Wszyscy zebraliśmy się w Salonie. Siedziałam po turecku na kanapie pisząc z moimi przyjaciółmi o jutrzejszym  spotkaniu. Obok mnie siedział Mikuś, Karol i Mateo. Rodzice usiedli bardzo zestresowani na przeciwko nas wtedy już miałam wrażenie że coś jest nie tak. Mama zabrała głos i powiedziała :
-Dzieci, jak wiecie boimy się o was, boimy się o to co dzieje się w Ukrainie. Dlatego postanowiliśmy z tatą..
Bardzo przedłużała i miała łzy w oczach dlatego nie mogłam się powstrzymać i wykrzyczałam- no co postanowiliście?!
-Wyjeżdżacie do Hiszpanii...
Serce mi staneło.. Nie wiedziałam co powiedzieć.
Usłyszałam tylko Mateo:
- Serio?! Naprawdę?! To cudownie nigdy tam jeszcze nie byliśmy! Na ile tam jedziemy?
-Napewno spędzicie tam wakacje, a jeśli wojna się nie skończy Pójdziecie tam do szkoły. Powiedział Tata
Chyba ich pogrzało!
-Zwariowałeś?! To tu jest nasz dom i żadna wojna nam nie grozi dlaczego mamy to wszystko zostawić?! Przecież ta wojna się tak szybko nie skończy!Nigdzie nie jade! - odpowiedziałam.
-Córciu, posłuchaj to dla waszego bezpieczeństwa, a Wakacje w Hiszpanii dobrze wam zrobią, Zamieszkacie z Wujkiem. Powiedziała Mama
- Nie ma takiej opcji! Te wakacje mam zamiar spędzić z przyjaciółmi, już planujemy różne wyjazdy! - odpowiedziałam
- Niestety, już postanowione, za dwa tygodnie lecicie.
Wybiegłam że łzami w oczach do swojego pokoju, zabrałam słuchawki i telefon. Musiałam iść się przebiegnąć, dobrze mi to robiło gdy byłam zła. 
Biegłam i myślałam, że gdy wróce, nic nie będzie takie samo, nie chcę sobie schlebiać ale to ja scalam całą naszą ekipe. Gdy nie było mnie 5 dni ponieważ pojechalismy do Londynu, wszyscy się do siebie nie odzywali bo się pokłócili. Gdy wróciłam ogarnełam ich i wszystko znów było w porządku, ale tyle czasu na ile mamy wyjechać do Hiszpanii to za dużo i jeśli wszyscy się pokłócą i przestaną być przyjaciółmi nie wybaczę sobie tego. Nie wiem co będzie dalej ale muszę jakoś chyba się tym pogodzić.

Barcelona ~ GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz