4

224 7 0
                                    

Chwilę tak czekaliśmy gdy nagle... drzwi się nagle otworzyły i gdy już miałam krzyczeć "Cześć wujek!! " Naszym oczom ukazał się bardzo przystojny brunet. Znałam skądś jego twarz ale nie miałam pojęcia skąd. Początkowo pomyślałam że pomyliliśmy domy, ale znowu sprawdziłam numer domu i się zgadzał. Chłopak miał bardzo przeszywający wzrok, wpatrywał się we mnie z cwaniackim uśmieszkiem. Popatrzyłam na braci ale wszyscy patrzyli w telefony. A więc teraz musiałam włączyć w mojej głowie tryb Hiszpański.
-Kim jesteście? -zapytał.
-Powinnam zadać to samo pytanie. Kim TY jesteś? My przyjechaliśmy do wujka.-odpowiedziałam.
Chłopak parsknął pod nosem.
-widzę że nie interesujesz się piłką nożną... -powiedział bardzo cicho
-co?
- pff...Już wiem. Rodzina Hernándeza..-chłopak przyłożył ręke do czoła na znak przypomnienia.
-Słucham? Masz na myśli mojego wujka? -zapytałam.
-Aktualnie go nie ma, wybył, ale możecie wejść. -powiedział
-no ja myśle... - szepnełam pod nosem.
-Sofia.... TY WIESZ KTO TO JEST?! -ocknął się Mateo.
-nie ale mnie denerwuje.
-To Pablo Gavira, najmłodszy piłkarz Barcelony, jest bardzo znany i dobry!!
-widocznie nie aż tak skoro go nie znam.
Gavira uśmiechnął się do nas słysząc że go rozpoznali. Mateo i Karol podeszli do niego i na szczęście nie prosząc mnie o rozmowę z tym chłopakiem włączyli tłumacza google i w taki sposób się porozumiewali.
Usiadłam przy stole z nadzieją, że zaraz wróci wujek i wytłumaczy co ten piłkarzyk tu robi. Ale wsumie mogłam go zapytać.
-Ej ty! Nie powiedziałeś co tak wogule tu robisz. -powiedziałam.
Patrząc mi w oczy z pewnym siebie uśmiechem podszedł do stołu nachylając się nad nim i nademną powiedziedział:
-tak się składa, że tu mieszkam
-z jakiej paki?- zapytałam.
-długo by opowiadać piękna, lepiej się przedstaw, bo twoich braci już znam.-powiedział, aby mnie wnerwić.
-piękna? Żartujesz sobie? A noi siostrzenica Hernándeza. Miło mi. -posłałam mu sztuczny uśmiech i podałam ręke.
-Okej a więc w ten sposób. -powiedział. -Najlepszy piłkarz Barcelony -najlepszego klubu w Europie (gdybyś nie wiedziała) -również podał ręke i nie przestawał się uśmiechać.
Tak bardzo mnie irytował, ale był naprawdę bardzo przystojny, dlaczego??! Boże napraw go, proszę.
-Nie schlebiaj sobie dobrze? -powiedziałam.
- Tak wogule skąd jesteście? - zapytał.
-A jak myślisz?
- Nie wiem, powiedzcie coś w swoim języku.
Wiedziałam że to dobry moment, aby go zagiąć naszym językiem.
-dobrze. - uśmiechnełam się.
-słuchajcie, ten palant kazał mi coś powiedzieć w naszym języku, bo chce zgadnąć skąd jesteśmy. Więc chce go zagiąć. Chrząszcz brzmi w trzcinie, w Szczebrzeszynie, a Szczebrzeszyn z tego słynie. Stół z Powyłamywanymi nogami. Otworzyć drzwi, wejść do dźwigu, wcisnąć i trzymać przyciśnięty przycisk. - powiedziałam dumnie po Polsku.
-wymyśliłaś sobie to, prawda? -zapytał.
-nie, to jest nasz język.- odpowiedziałam.
-dobra, szczerze nie wiem, ale patrząc na twoją urodę i charakter, Rosja? Nie mów, że Ukraina...-zapytał przejęty.
-wypluj te słowa, Polska.- powiedziałam.
-to takie miasto w Rosji co nie? - zapytał.
Nieee naprawdę wyjdę z siebie i stanę obok, rzucę nim o ściane albo nie wiem co mu zrobię. Wstałam z siedzenia, czując że jestem czerwona że złości, patrząc na niego zabójczym wzrokiem mając ochotę go zadźgać.
-dobra ,dobra..  Żartowałem tylko, znam Polske, i to bardzo dobrze. Przyjaźnie się z Lewandowskim, chciałem cię zdenerować- zaśmiał się bezczelnie.
-Tak się składa, że mamy tak samo na nazwisko, jak twój Przyjaciel. - Powiedziałam.
- Lewandowscy?-zapytał.
-Tak, brawo Gavira. Lewandowscy. - odpowiedziałam z udawanym zachwyceniem.
-To zostało mi rozszyfrować tylko twoje imię... - powiedział.
- powodzenia życzę. - uśmiechnełam się sztucznie.Widziałam, że on też.
W tym momencie do domu wszedł Wujek. Odrazu się z nim przywitaliśmy, a on pokazał nam nasze pokoje. Co za przypadek że jestem sama na jednym piętrze z Gavirą. To będzie ciekawy wyjazd....



Barcelona ~ GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz