14

203 3 2
                                    

Nastał ranek a ja obudziłam się o dziwo bez kaca. Gdy przypomniałam sobie fragmenty z wczoraj odrazu wstałam na nogi i poczułam ten ból. Znowu sobie usiadłam. W tym momencie do pokoju wszedł Gavira.
-i jak? Boli? -zapytał.
-nie. Łaskocze. -odpowiedziałam ironicznie i wywróciłam oczami na głupie pytanie.
-Możesz ustać chociaż?
-no tak średnio.
-to do szpitala?
-do szpitala.

Wujka nie było wtedy w domu więc pojechaliśmy, a wizyta wyglądała podobnie jak wtedy gdy byliśmy tam z kostką Pabla. Oczywiście pomijając pytania o zdjęcia i autografy. Dowiedziałam się że też mam skręconą kostke. Lekarz obamdażował mi ją i mogliśmy wracać do domu.

-Widzisz jaki zbieg okoliczności... A ze mnie się śmiałaś.. - powiedział szyderczo Pablo gdy wracaliśmy do domu.

Do wieczora gdy nie było wujka nie działo się nic szczególnego oprócz odwiedzin moich przyjaciół. Siedzieliśmy sobie spokojnie gdy nagle wrócił wujek. Odrazu zauważył moją nogę i po długim tłumaczeniu że spadłam ze schodów... Uwierzył i dał nam spokój.

Do wyjazdu moich przyjaciół zostało już tylko półtorej tygodnia, ale nie myślałam o tym. Chciałam wykorzystać każdą chwilę z nimi.

Jak zwykle bardzo dobrze się bawiliśmy i wspominaliśmy wczorajszą noc.  Po chwili temat  zszedł na Ivana. Wtedy uświadomiłam sobie, że dalej nie dawał znaku życia. Totalnie nic.
-myślcie że on.. -zaczął Karol.
-przestań. -przerwał mu Igor. -napewno nie.
-tam jest wojna, ciężko to sobie wyobrazić ale nie mają pewnie prądu.-powiedział Kamil.
-zmiana tematu. - powiedziałam gdy było już zbyt smętnie i odrazu podeszłam do głośnika i włączyłam muzykę. Cisza sprawiała, że za dużo myślałam.

W pewnym momencie zadzwonił mój telefon i trochę się zdziwiłam gdy zobaczyłam że był to Mateo. Wiedziałam tylko, że miał być na imprezie integracyjnej z  pracy.

-ha.. haloo słychać mnie? -usłyszałam jego głos i odrazu wyczułam że jest okropnie pijany.
-czego chcesz. -rzuciłam szybko opierając się o komodę przodem do reszty.
-możesz mnie odebrać? -zapytał.
-a nie miałeś wrócić z którymś z twoich kolegów?
-miałem ale pojechali wcześniej. Potrzebuje kierowcy. Nie mam jak wrócić. Proszę.. -zaczął mnie prosić.
-wyślij mi adres -wywróciłam oczami i się rozłączyłam.

-to co? Jedziemy z tobą. - powiedział zadowolony Igor.
-jest nas o jedną osobę za dużo, gdy wsiądzie jeszcze Mateo. -powiedziała Milena.

Jechaliśmy 7-osobowym busem którym jeździliśmy na większość naszych wypadów.

Byliśmy już w drodze i auto było całe zapełnione.

-nie wiem jak wy to chcecie zrobić ale macie go tam potem wcisnąć. -powiedziałam kierując samochodem. Z moją kostką nie było to proste, ale tylko ja nic jeszcze nie wypiłam.
-spokojnie, damy radę. - Pablo uśmiechnął się lekko.

Cała droga minęła przyjemnie. Śpiewaliśmy piosenki i rozmawialiśmy. Potem wzięliśmy Matea który był w kiepskim stanie i odjechaliśmy spowrotem do domu.

Droga trwała około 40 minut, a Mateo leżał na podłodze w ich nogach.

-jeśli złapie nas policja to chyba was zajebie. - zagroziłam.
-pff, nie ma opcji. Po za tym kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. -powiedział z tyłu Igor.

Z przodu, obok mnie siedział Pablo który już pokładał się przez nas ze śmiechu. Sama nie wiem co wtedy mieliśmy w głowie.

Nagle w ciemności wokół nas zobaczyłam daleko czerwono niebieskie światła i syreny policji.
Japierdole...

-CHOLERA!  Mam jechać czy uciekać czy co?!
-nie będziemy mieć kolorowo jak nas złapią.. tutaj policja jest bardzo surowa. Za takie coś można dostać nawet kilka miesięcy więzienia.- powiedział Gavi.

Myślałam bardzo szybko i nie czekając aż inni powiedzą co robić sama zadziałałam.

-Co ty robisz?! - krzyknął Igor, gdy skręciłam szybko w małą leśną uliczkę.
-nie chce skończyć w hiszpańskim więzieniu. - odpowiedziałam wjeżdżając za duże krzaki po czym zaczęłam odpinać pas. Wszyscy zorientowali się co chce zrobić, więc zrobili to samo.

Wyskoczyliśmy z auta i pobiegliśmy za mały pagórek który był lekko oddalony. Nie było szans żeby nas tam szukali.

Nagle mój oddech chwilowo ustał gdy policja wjechała w to samo miejsce gdzie my. Nasze auto było jednak trochę dalej więc łudziłam się, że  uznają że nas tu nie ma i pojadą. Jednak nie. Podjechali pod nasze auto, po czym wysiedli i zaczęli się przyglądać i świecić latarkami po okolicy.

Leżeliśmy na ziemi ukradkiem patrząc co się dzieje.

-Ale idioci -zaśmiał się Igor.
-ciiii! - pacnęłam go lekko w głowe.
-myślicie, że zaraz stąd pojadą? - zapytał Kamil.
-pewnie tak. - odpowiedział Igor.
- w co ja się pakuje... - dodał cicho Gavira.
-w nic. Zobaczycie. Nic nam nie będzie. -powiedziałam wypatrując co się dzieje.
Nagle jeden z nich podszedł bliżej nas. Posłaliśmy sobie jedynie przerażone spojrzenia i chyba wszyscy przestaliśmy w tamtym momencie oddychać. Po chwili usłyszeliśmy jak policjant krzyczy do drugiego po Hiszpańsku: Czysto! Uciekli. Zwijamy się.

Gdy odjechali wróciliśmy do samochodu i powoli wyjechaliśmy spowrotem na drogę. To było mocne.

Dojechaliśmy szczęśliwie do domu i po tym wszystkim już wszyscy rozeszliśmy się. Poszłam się wykąpać, a gdy wróciłam do pokoju zastałam w nim Pabla siedzącego na moim łóżku.

Gdy to zobaczyłam lekko zatrzymałam się w drzwiach i zdziwiona patrzyłam na niego.

-eem cześć? - parsknęłam śmiechem na co się uśmiechnął.
- no nie patrz tak na mnie. Wybierz jakiś film a ja idę po coś do jedzenia. - powiedział zadowolony.
-co -zapytałam tylko, ale nie usłyszałam odpowiedzi gdy ten po prostu wyszedł.

Fajnie.

Po całym dniu miałam dość więc w trakcie oglądania filmu szybko zasnęłam.

Gdy w środku nocy na chwilę się przebudziłam zobaczyłam JEGO śpiącego obok mnie w moim łóżku. Co tu się właśnie...
Stwierdziłam że zostawię to tak i po prostu rano jakoś to.. yy rozwiążemy..

________________
Bardzo was przepraszam za tak długą przerwę i nie wierzę ile was już jest❤️
Rozdziały dalej będą, ale rzadziej ponieważ mam ostatnio dużo rzeczy na głowie.
Dziękujee❤️















Barcelona ~ GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz