5

237 7 2
                                    

Minęło trochę czasu, moi bracia załapali trochę Hiszpański, na tyle by móc się dogadać. Cieszyłam się, że wkońcu nie będę im ciągle potrzebna.
Ponadto, Mateo zaprzyjaźnił się z Gavim, Karol i Mikołaj też mają z nim  dobry kontakt, ale jednak nie aż taki jak najstarszy z braci. Nie cieszyło mnie to, dalej mnie denerwował jak nikt inny, ale nic na to nie poradzę. Gdy tylko się widzieliśmy przechodząc koło siebie odwracaliśmy wzrok lub wy wywracaliśmy oczami. Normalne prawda?

Nasz wujek często gdzieś jeździł, jak to sławny człowiek. Wiecznie nie było go w domu, ale żeby nie było, nie miałam mu tego za złe.

Pewnego ranka gdy jedliśmy z nim śniadanie, spytał się Pabla czy ma jakieś plany na wieczór. Chłopak odpowiedział, że ma zamiar spotkać się z kolegami z drużyny w klubie, może coś wypić. Wtedy wujek powiedział: Świetnie, zabierzesz ze sobą Mateo i Sofie, prawda? Ostatnio ciągle mnie nie ma, widzę że się nudzą. Dziś wieczorem mam ważne spotkanie więc bawcie sie dobrze.
Widziałam, że Gavira nie jest do końca zadowolony z tego pomysłu, jednak by nie robić problemów się zgodził. Wujek wyszedł z domu.
Pablo od razu rzucił: Na pewno chcesz iść Sofia?
-tak, może poznam jakiś DOBRYCH piłkarzy z Barcelony. -powiedziałam z uśmiechem, by go zdenerwować.
-dobrze, jak sobie chcesz-
odpowiedział.
Byłam w szoku że się zgodził, tak szczerze powiedziałam to bo widziałam że nie chce abym szła, myślałam że go to zdenerwuje.
-serio nie masz nic przeciwko żebym szła? - zapytałam podejrzliwie.
-nie, spokojnie możesz iść. -uśmiechnął się brunet.
-Gavira proszę cię przestań, nie możesz być miły, to jest gorsze od zwykłego ciebie. - powiedziałam żartobliwie.
Wtedy zorientowałam się że zostaliśmy sami w kuchni. Stałam oparta o blat, kiedy on podszedł zbyt blisko mnie i złapał rękami blat po obu moich stronach.
-wolisz jak jestem wredny? -zapytał flirciarsko.
-yy po pierwsze krok w tył, po drugie wolę już chyba jak jesteś zwykły. Jakoś nie mamy wiele doczynienia wtedy. - powiedziałam lekko go odpychając i uśmiechając się lekko.
-jeszcze żadna w życiu się temu nie oparła wiesz? - Zapytał z uśmiechem.
-no widzisz, jestem pierwsza. - powiedziałam łapiąc że stołu jabłko i idąc do pokoju.  CO TO MIAŁO BYĆ?

Od przyjazdu do Barcelony mniej więcej co drugi dzień rozmawiałam z moimi kochanymi przyjaciółmi z Polski. Z Ivanem rzadziej, wkońcu był w kraju w którym jest wojna. Było ciężko, chociaż w jego mieście narazie było spokojnie, jednak był w gotowości stanąć do walki gdy nadejdzie taka konieczność. Nie wyobrażałam sobie tego jakie to musiało być ciężkie. Jednak najważniejsze było to, żeby mieć z nim kontakt i być z nim w tym trudnym czasie.

Siedziałam na podłodze w pokoju jedząc jabłko i przeglądając coś na położonym na łóżku laptopie. Nagle zobaczyłam że na naszej grupie jest rozpoczęte spotkanie. Musieli zadzwonić wczesniej, gdy byłam na dole. Dołączyłam. Byli tam wszyscy prócz Ivana. Nie dziwiło mnie to.
-Hejka wszystkim!! - krzyknęłam z radością, że mogę ich znowu usłyszeć.
-oo jest i nasza hiszpanka- przywitał mnie Igor.
-co tam słychać w słonecznej Barcelonie? - usłyszałam głos Emilki.
-jest w porządku, mojego wujka ciągle nie ma w domu, a my siedzimy w domu i wsumie nie wiemy co se sobą zrobić. -powiedziałam. - co tam w Polsce? -dodałam, przegryzając jabłko.
-Bardzo nam was brakuje.-powiedziała Ania.
Wszyscy przytakneli.
Nagle usłyszałam zza pleców:
-Masz być gotowa o 18 Hernández. -odrazu poznałam głos wspaniałego Pabla Gaviry. Oparł się on o futrynę moich drzwi i patrzył na mnie z kpiącym uśmieszkiem. Standard.
-nie mam tak na nazwisko. - odpowiedziałam w jego języku.
-wiem, ale panieńskie nazwisko twojej mamy brzmi bardziej Hiszpańsko niż "Lewandowska".Po za tym za bardzo będziesz mi się kojarzyć z Robertem. -powiedział dalej uśmiechając się.
-Sofia nie gadaj że to... -usłyszałam głos z laptopa.
-Pablo Gavira?!!! Naprawdę? I nic nie mówiłaś?! -wykrzyczał do słuchawki Karol.
Gavira zaśmiał się lekko i pomachał w stronę przyjaciół.
-tak wyszło, że mieszka z nami pod jednym dachem. Pamiętacie? Mój wujek to trener Barcelony.
-powiedziałam śmiejąc się lekko.- nawet nie wiecie jaki on jest denerwujący.
- Ale jaki przystojny.- powiedziała Maja na co wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Dobra Gavira o 18 będę na dole, a teraz wypad. - Powiedziałam po hiszpańsku.
-a co jeśli zostanę? -zapytał z flirciarskim uśmiechem.
-won! - Krzyknełam rzucając w niego poduszką, na co on roześmiał się perliście i poszedł. Tak mi się wtedy wydawało.
-nie wierzę, że z nim mieszkasz- powiedział zszokowany Igor.
-weź mi nawet nie mów, ale czaicie, że wujek  kazał dzisiaj mi i Mateo iść z nim na jego spotkanie z kolegami. Podejrzewam, że z drużyny. -powiedziałam.
-co ty gadasz! -powiedział Kamil.
-mam nadzieję, że będzie tam Lewandowski. -powiedziałam z nadzieją.
- nie no to jest sen prawda? -spytał Kamil łapiąc się za głowę.
-jeju, sorry że zmienię temat ale ten Hiszpański brzmi tak cudownie... Weź powiedz coś jeszcze. -powiedziała Ania.
-okej a więc :
Te extraño mucho y no puedo esperar a verte.
-co to znaczy? -spytała Maja.
-Bardzo za wami tęsknie i nie mogę doczekać się kiedy was zobaczę. - powiedziałam uśmiechając się perliście.
-oooo słodkoo, my za tobą też- powiedział Igor.
-o Matko już 17, muszę lecieć się zbierać bo mój wspaniały współlokator mnie zabije jeśli się spóźnię. Paaa kocham was. -powiedziałam.
Wszyscy się pożegnaliśmy i się rozłączyłam.
Czy ja coś usłyszałam na korytarzu? Niee zdawało mi się raczej. Lecę się zbierać.


Barcelona ~ GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz