Gdy byłam gotowa zeszłam na dół gdzie czekał już Pablo.
-wow ale się odstrzeliłaś. -powiedział brunet wpatrując się we mnie.
-gdzie Mateo?-zapytałam wywracając oczami.
-zaraz przyjdzie. -Odpowiedział. -długo się przyjaźnicie?-zapytał po chwilowej ciszy.
-co? Przecież to mój brat. -powiedziałam śmiejąc się.
-niee chodzi mi o twoich przyjaciół z którymi rozmawiałaś. - odpowiedział rownież się śmiejąc.
-od zerówki, czyli praktycznie 13 lat. -powiedziałam.
-słyszałem jak mówisz, że bardzo za nimi tęsknisz. -powiedział zmieszany.
-podsłuchiwałeś? -zapytałam podejrzliwie.
-tylko przechodziłem okej? -zaśmiał się.
-dobra dobra. -powiedziałam żartobliwie.
Siedzieliśmy na schodach czekając na Mateo gdy mój telefon zadzwonił. Na ekranie pojawił się nasz czat grupowy. Dzwonił Ivan. Szybko odebrałam dołączyło też kilka osób.
-Hejka co tam Ivan? -zapytałam.
Nie było go widać na kamerce tylko ruszający się obraz, tak jakby biegł. Nagle moje serce stanęło gdy usłyszałam przelatujące samoloty i wybuch.
-Ivan?! Co się dzieje?! - krzyknął do słuchawki Igor.
-Słuchajcie, na Charków rozpoczął się nalot. Jest niebezpiecznie .Dzwonię bo nie wiem co ze mną będzie. Chce tylko powiedzieć że was kocham i nigdy o was nie zapomnę i o tym co dla mnie zrobiliście. -powiedział mieszając Ukraiński z Polskim, jednak każdy z nas wszystko zrozumiał.
Miałam przerażoną minę, zakryłam buzię ręką nie dowierzając w to co słysze. Spojrzałam na Gavire, który siedział obok nic nie rozumiejąc.
-Nie mów tak! Będzie dobrze! My też cię kochamy. -Powiedziałam przybliżając telefon, aby było mnie słychać.
-mam nadzieję, bardzo się boję, tata dał mi karabin, zaraz muszę wyjść i zabijać ludzi, j.. Ja nie dam rady. -powiedział jąkając się.
-Boże Ivan... Tak mi przykro- powiedziała przerażona Ania.
-Słuchaj to nie są ludzie, to zwykli zbrodniarze, którzy chcą zniszczyć twój kraj, nie pozwól im na to. Pokaż im że naród Ukraiński jest silny. Przekaż im pożądne "pozdrowienia" Z Polski. Czekamy na twoją wiadomośc.-powiedziałam próbując dodać mu siły.
-dziękuje, masz rację. Pokażemy im kto tu rządzi. -powiedział.
Nawet nie zauważyłam kiedy mi i całej reszcie zaczęły lecieć łzy.
-do kiedy może trwać atak? -spytał Kamil.
-twierdzimy że nie dłużej niż 2 godziny. -powiedział Ukrainiec.
-okej a więc czekamy na twoje wiadomosci. Dawaj znać jak tylko będziesz bezpieczny.
-dobra, tak zrobię muszę le... O BOŻE!!!
Nagle rozbrzmiał huk i połączenie zostało przerwane, przez co nas wszystkich wyrzuciło z rozmowy, ponieważ Ivan był organizatorem spotkania. Siedziałam obok Pabla, który przestraszony się we mnie wpatrywał, gdy ja cała się rozstrzęsłam. Trzymałam telefon w takiej pozycji jak wcześniej, patrząc się w szoku na jego tapetę.
-Boże... Co się stało?! -zapytał zszokowany Hiszpan.
-To był nasz przyjaciel z Ukrainy. Nie dawno wrócił tam a dzisiaj jebani rosyjscy żołnierze atakują jego miasto, jeśli on nie prze... -powiedziałam trzesąc się jak galareta.
-O mój Boże... Wierzę, że będzie dobrze.. Nie. Będzie dobrze, musi być.-powiedział brunet łapiąc mnie za ręke.
Mimo, że go nie lubiałam w tamtym momencie tylko jedno się liczyło. Aby Ivanowi się nic nie stało. Oparłam głowę o jego ramię dalej rycząc, gdy ten wpatrywał się przed siebie zasłaniając ręką twarz w szoku. Nagle wszedł Mateo.
-Jestem już! Co jest? Co się stało? -powiedział momentalnie zmieniając swój humor po zobaczeniu nas.
-Ivan.. Przed chwilą dzwonił.. W jego mieście jest poważny atak. Nie wiadomo co z nim będzie... Musi iść walczyć. Da nam znać po skończonym ataku. -powiedziałam po hiszpańsku, aby Pablo też zrozumiał.
-co ty mówisz... -powiedział przejęty siadając na pufie naprzeciwko nas.
-nie wiem, czy to dobry moment, ale pasowało by już iść, jeśli nie chcecie możemy zostać... -powiedział Pablo.
-nie. Idziemy. Nie będe siedzieć w domu i się zadręczać. -powiedziałam pewnie po czym wstałam ocierając łzy i zaczełam ubierać buty. Chłopaki popatrzyli na mnie nie pewnie po czym zrobili to samo.
Szliśmy na nogach ponieważ klub w którym miało być spotkanie był nie daleko stąd. Szliśmy w ciszy. Co chwile sprawdzałam telefon czy czasem nie mam jakiejś wiadomości, ale nic nie było. Nagle dotarliśmy pod drzwi wielkiego budynku. Powoli już się zciemniało, Barcelona była piękna o tej porze. Weszliśmy do środka po czym przechodząc przez główną salę, gdzie wszyscy na nas patrzyli, skręciliśmy i przeszliśmy przez drzwi z napisem: nie upoważnionym wstęp wzbroniony. Nagle Gavi zatrzymał się mówiąc do nas:
-będzie tu większość mojej drużyny w tym wasz rodak- Lewandowski. Mówiłem im że przyjdziecie więc odrazu ostrzegam was, są trochę pogięci.- powiedział śmiejąc się.
-zobaczymy. -powiedziałam uśmiechając się.
Stresowałam się, ale na myśl, że mój przyjaciel w tej chwili walczy na wojnie było mi tylko wstyd, że ja boję się spotkać z sławnymi piłkarzami. Odrazu zmieniłam nastawienie i postanowiłam że muszę odreagować.
Weszliśmy do pomieszczenia, gdzie był wielki stół cały obstawiony śmiejącymi się ludźmi. Odrazu zobaczyłam Lewandowskiego siedzącego przodem do nas. Popatrzyłam na brata szturchając go lekko, tak by nikt nie widział, na co on odpowiedział uśmiechem. Podeszliśmy do nich gdy usłyszalam cichy głos jednego z piłkarzy:
-mówiłem że blondynka! - powiedział tak by nikt nie słyszał do kolegi obok, szturchając go. Coś mu nie wyszło.
Zaraz po tym wstał i podszedł do nas podając mi ręke i przedstawiając się.
-Ansu Fati. Bardzo mi miło. -powiedział całując moją rękę.
-Sofia Lewandowska- odpowiedziałam zaskoczona po czym wszyscy zaczęli się śmiać.
-wybacz on tak zawsze- powiedział Gavi.
Nagle podszedł kolejny z nich. Bardzo przystojny brunet.
-Pedro Gonzalež, najlepszy przyjaciel Pabla, miło mi. -uśmiechnął się serdecznie.
-Sofia, mi również. -odpowiedziałam z uśmiechem.
-Dobra to może tak przy wszystkich Jestem Sofia, a to mój brat Mateo. Bardzo miło mi was wszystkich poznać.
-Skąd jesteście? Słyszę ciekawy akcencik. -powiedział jeden z nich uśmiechając się miło.
-tak się składa, że...-powiedziałam patrząc na Lewandowskiego.
-niemożliwe.. - powiedział po Polsku.
-a jednak- zaśmiałam się.
Wszyscy po kolei się przedstawili po czym usiadłam koło jedynej oprócz mnie dziewczyny, brunetki, która siedziała obok swojego chłopaka Ferrana.
-Cześć, Sira Martinez. Jestem tu żebyś nie była sama wśród tych debili. Haha. - uśmiechneła się bardzo miło.
-Hej, Sofia, dziękuję, przynajmniej nie jestem sama. Haha. -powiedziałam.
Nawet nie zauważyłam kiedy mój brat usiadł obok dwóch piłkarzy i zaczął z nimi rozmawiać. Czułam, że spełnił swoje marzenie.
-a więc co robicie w Hiszpani? -zapytał Ansu.
-to trochę trudna sprawa.. - powiedział Mateo, patrząc na mnie bym ja dokończyła.
-Rodzice wysłali nas do wujka ze względu na Wojnę w Ukrainie. Są strasznie strachliwi. Według mnie tam jest bezpiecznie, ale nie mieliśmy wyboru. Tak swoją drogą. Hiszpania to wspaniały kraj.
-Też się bałem, wsumie dalej boję o moją rodzinę. Nie wiemy co temu idiocie wpadnie do głowy. -powiedział Lewandowski.
-Dokładnie. Dziś Ukraina, jutro kto wie... -powiedział Mateo.
-Bardzo wam współczuję, uwielbiam Polskę. Myśle że jakby coś się działo, wszyscy by wam pomogli. -powiedział jeden z Piłkarzy.
-Biedni ludzie. Jest 21 wiek i takie rzeczy... -powiedziała Sira.
-Tak się składa, że mam przyjaciela Ukraińca, który był w Polsce, a ostatnio musiał wrócić na Ukrainę. Dosłownie chwilę przed naszym wyjściem z domu zadzwonił, że w jego mieście rozpoczął się poważny atak. Było słychać rakiety, i wybuchy. Aktualnie czekam na wiadomość od niego, czy przeżył. - powiedziałam udając, że wszystko jest dobrze.
-Boże.. Trzymaj się kochana.- powiedziała Sira łapiąc mnie za ręke.
- i wy dajecie radę? -zapytał zaskoczony Ansu.
-w jakim sensie? -zapytałam.
-no po prostu jestem w szoku, że w kraju obok waszego kraju jest wojna, twój przyjaciel może zginąć, a wy i tak przyszliście tutaj i potraficie zachowywać jakby nigdy nic. Podziwiam was- powiedział chłopak.
-Taki Polski charakter- zaśmiał się Lewandowski.
-Hej może zmieńmy temat. Nie mogę o tym ciągle myśleć. - powiedziałam lekko się śmiejąc, by rozluźnić atmosferę.
-myśle że to dobry pomysł. - uśmiechnął się Robert.
Nagle Ansu wstał by każdemu polać. Nie byłam niby pełnoletnia, zostało mi kilka miesięcy, ale kto by tam liczył. W Polsce nie takie rzeczy się robiło. Nagle popatrzyliśmy na Roberta który oblał się sokiem.
-Kurwa mać. - powiedział wkurzony. Na co ja z Mateo roześmialiśmy się.
-Dobra niby nie umiem Polskiego, ale chyba każdy wie co to znaczy. -zaśmiał się Ansu.
-dokładnie- powiedział Pedro, uśmiechając się do mnie.
Cały wieczór zleciał wspaniale, rozmawialiśmy na różne tematy, śmialiśmy się i było naprawdę cudownie. Miałam wrażenie, że nas polubili, zwłaszcza po tym gdy na koniec powiedzieli do nas "widzimy się mam nadzieję niedługo". Boże, zadawałam się ze sławnymi piłkarzami. Nie wierzę w to.
Gdy wracaliśmy pieszo do domu, nagle przyszła mi wiadomość na telefon. Odrazu popatrzyłam na chłopaków, którzy odrazu zrozumieli i patrzyli na mnie z niecierpliwością kiedy przeczytam. Zatrzymaliśmy się. Spojrzałam na telefon, i ucieszyłam się jak nigdy.Ivan: jestem cały. Mój wujek jest ranny, a dwóch sąsiadów zginęło. Oni tu wrócą...
Przeczytałam im tą wiadomość po Hiszpańsku. Po czym uśmiechnęli się z ulgą.
Ten dzień był straszny, ale i cudowny, napewno go na długo zapamiętam.__________________________
Hejka wszystkim, napiszcie jak wam się podoba, i jeśli macie jakieś pomysły, też chętnie poczytam.
P. S 1428 słowa OMG!!
CZYTASZ
Barcelona ~ Gavi
Teen FictionSofia razem se swoim rodzeństwem jest zmuszona opuścić Polskę i przyjaciół z powodu wojny w Ukrainie. Zamieszkują w Barcelonie, u swojego wujka- trenera Barcelony. Historia ukazuje realia wojny, rozłąki ale też miłości między Polską dziewczyną, a sł...