17

129 8 1
                                    

Nadszedł dzień wyjazdu moich znajomych. Nie chciałam tego dnia.
To było trudne i nie obyło się bez łez, ale wkońcu się pożegnaliśmy.

To niesprawiedliwe. Oni byli tam razem a ja tutaj sama. Chciałabym wrócić, jednak w głębi duszy coś mnie tutaj trzymało...

-mi też daj. - rzucił Mateo, gdy z zamrażarki wyciągałam lody.
-a co ja służąca?- uśmiechnęłam się sztucznie zamykając drzwi zamrażarki i nie spełniając jego prośby.

Lubie go denerwować. Nawet bardzo.

Miałam dzisiaj bardzo zły humor, więc stwierdziłam że dzisiejszy dzień spędzę na oglądaniu filmów i seriali.

Wujek, Karol i Mikołaj gdzieś pojechali więc zostałam sama z tymi dwoma kretynami...

Przebrałam się w dresy, zrobiłam niechlujnego koka i zamknęlam się w pokoju. Miałam już wybierać serial gdy nagle ktoś zapukał do moich drzwi.
-Kto tam? -zapytałam nie przejęta.
-Pablo. -odpowiedział głos za drzwiami.
-czego? - dodałam przeglądając różne seriale i filmy.
-idziesz ze mną i Mateo na stadion?
-nie
-dlaczego?
-bo nie
-no weź to że oni pojechali nie znaczy że..
-że co? -powiedziałam otwierając zdenerwowana drzwi. - że nie mogę spędzic trochę czasu sama? Że nie mogę nie chcieć gdzieś iść? Skąd pomysł że to przez nich? Może po prostu mam zły humor.
-okej no dobra przepraszam...- powiedział widocznie zdziwiony moją reakcją. -chciałem tylko..
-dzięki nie trzeba. -odpowiedziałam krótko i zamknęłam drzwi.

Czułam, że byłam bardzo chamska, ale po prostu miałam dość.

Po kilku godzinach spokoju i odpoczynku usłyszałam na dole jakiś hałas. Ktoś wrócił do domu. Ale tych "ktosi"było za dużo..

-co tu się dzie.... -zaczęłam gdy nagle tłum katalońskich piłkarzy zaczął się ze mną witać.

Byłam w lekkim szoku, nie codziennie do domu przychodzi ci cały klub Barcelony...

-nie chciałaś iść do nich, więc oni przyszli do ciebie- uśmiechnął się błyskotliwie odchodząc tak szybko abym nie mogła nic powiedzieć.

Zaakceptowałam fakt, że będą u nas w domu i zdecydowałam że dotrzymam im towarzystwa. Na szczęście nie byłam sama. Była też Sira, więc we dwie śmiałyśmy się z tego co oni robili i komentowałyśmy ich zachowanie.

Było miło, gdy nagle zadzwonił do mnie telefon. Nieznany numer. Stałam wtedy uparta tyłem o blat kuchenny trzymając w rękach szkalnke z drinkiem. Zdziwiłam się, bo nie miałam pojęcia kto to może być i miałam jakieś dziwne uczucie..

Wszyscy nagle zamilkli patrząc na mnie ze skupieniem. Zdecydowałam się odebrać.

-h..halo? - powiedziałam nie pewnie
-dobry dien Sofia? -zapytała zapłakanym głosem jakaś kobieta z wyraźnym ukraińskim akcentem.
-tak? Kto mówi? - zapytałam.
-Jestem mamą Ivana... Chciałby abym przekazała... -przerwała szlochając.

Nie nie nie nie nie... Proszę nie mówcie że to jest to o czym myślę.

-Ivan nie żyje. Wczoraj został postrzelony przez rosyjskich żołnierzy. -na dźwięk tych słów upuściłam z ręki szklankę która się rozbiła patrząc w osłupieniu na wszystkich którzy próbują dowiedzieć się co się stało.

-co?! Ale jak to.. przeciez dopiero co dzwonił i wszystko było do...
-muszę kończyć. Powiedział, że nigdy nie zapomni tego co dla niego zrobiliście i bardzo was kocha.- powiedziała po czym się rozłączyła.

Nie byłam w stanie ogarnąć co się dzieje wokół mnie. Stałam patrząc ślepo w telefon gdy po moich policzkach spływały gorzkie łzy.

-Hej! Co się stało? Wszystko w porządku?! - wykrzyczał i potrząsnął mną Mateo. Wtedy naprawdę do mnie dotarło.

Trzęsły mi się ręce i nogi, ledwo na nich stałam.

-I.. Ivan on nie... -powiedziałam rycząc.
-nie żyje.-dokończyłam widząc przerażoną twarz Mateo który oparł się o blat obok mnie patrząc w podłoge z niedowierzaniem.

-ludzie! Co się stało?!! - wykrzyczał Gavi.
-pamiętasz Ivana? -zapytał Mateo ze łzami w oczach.
-tego Ukraińca? Tak oczywiście mieliśmy...
-nie żyje- uciełam krótko patrząc na wszystkich z żalem.

Słyszałam stłumione krzyki oraz inne dyskusję, jednak wszystko to nie miało znaczenia. Wiem tylko tylko że Mateo mnie przytulił a potem nie wiem jak i kiedy znalazłam się w swoim łóżku. To było straszne.

____________
Bardzo przepraszam za tak ogromną przerwę, nie wiem czy ktoś tu jeszcze został, jednak jeśli tak to jest mi bardzo miło.
Dzisiaj smutny rozdział. Postaram się niedługo znowu coś napisać.💗


Barcelona ~ GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz