24.ɴᴀʀᴏᴅᴢɪɴʏ ᴍᴀᴊɪɴᴀ!

102 8 1
                                    

Pov 3 osoba

-Na pewno chcesz to dalej ciągnąć?-Spytał Love, podchodząc bliżej Mark'a.-Pewnie stwierdzisz że tak, ale odpowiedź na jedno pytanie. Czy naprawdę chcesz patrzeć jak po kolei wykańczamy twoich kumpli?-Mark zanim odpowiedział rozejrzał się po boisku, cała jego drużyna leżała na ziemi.

-Nic już nie wskuracie. Lepiej się wycofaj.-Dodał.

Mark nadal leżał na murawie, myśląc o tym. Gdyby jedna z ich technik dała by im radę, walczył by do końca, a tak, nie ma co.

-Mark, długo masz zamiar tak leżeć?-Spytał Axel, któremu udało się wstać o własnych siłach.

-Axel?-Spytał brązowo-włosy.

-Zamierzam walczyć dalej, muszę dotrzymać obietnicy.-Wytłumaczył.

-Axel jestem z tobą.-Odezwał się Nathan, próbując wstać na równe nogi.-Jeśli sądzicie że to już koniec i że pokonaliście nas, to się grubo mylicie.

-Mark, to ty nas nauczyłeś żeby walczyć do samego końca, zapomniałeś?-Wtrącił się Jude.

-Mnie tylko piłka utrzymała przy życiu, nie poddam się!-Krzyknął Erik.

-Własnie!-Powiedzieli razem.

Po tych słowach Mark stanął na równych nogach. Każdy kto stał już o własnych siłach, pomógł wstać innym.

Mecz znowu ruszył, Axel przy piłce. Kiedy Byron dostał sygnał od trenera, widział że czas wdrążyć plan.

-Obrona do ataku i zatrzymać ich.-Powiedział spokojnie Byron.
Jak powiedział, tak zrobili.

-MEGA WSTRZĄS!-Krzyknął Dionysus. Nadal to na nich działało, Axel, Jude i Erik polecieli na ziemię. Piłkę przejęła Mei.

-Obrona proszę przejść do ataku.-Powtórzył Byron.

-ROZMACH METEORU!-Krzykneła Mei, to także na nich podziałało, pojawiło się białe światło i Steve, Bobby i Sam znaleźli się na ziemi.

-Wstawajcie!-Krzyknął Mark. Hera był teraz przy piłce.

-Skupcie się na bramkarzu.-Powiedział Love.

Hera był wystarczająco blisko bramki, więc to wykorzystał.

-BOSKA STRZAŁA!-Krzyknął i pokierował piłkę w stronę bramki.

-RĘKA MAJINA!-Krzyknął, a przez jego ciało przeszła dziwna energia.

Piłka dotknęła jego dłoni, jednak to nie było to. Na jego szczęście, nie wleciał do siatki, a piłka nie wleciała do środka, za to poturlała się pod nogi Hery.

-Waszystko zgodnie z przewidywaniami.-Powiedział Hera.

-Jednak nie udało mu się opracować żadnej porządnej obrony.-Dodał Byron.

-Nie wiem jak was pokonać, ale wiem jedną rzecz, ja się poddać nie zamierzam. Słyszeliście? Nie ma takiej opcji!-Wydarł się Evans.

-Ja już nie mogę na to patrzeć.-Powiedziała Celia, zamekając oczy.

-Nie Celio, nie możesz tak mówić.-Odezwała się Silvia.

-J-Jak to?

-Oni walczą do końca swoich sił. Nie wolno nam odwrócić się i zostawić ich samych sobie.-Dokończyła Nelly, a Celia wrociła do oglądania meczu.

Hera wykonał strzał beż użycia hissatsu, Mark'owi nie udało się tego obronić i dostał w twarz. Piłka poturlała się w nogi Mei, ta nie strzeliła do bramki tylko podała do Byron'a.

•Odnaleźć Miłość | Xavier Foster•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz