Rozdział 20

2.4K 105 46
                                    

Marcus

Callum  Morton  postanowił oddać swoją córkę,  Olivie  Christianowi  Rone. Dlatego  Morton czuł się  taki  nietylkany. Miał po swojej  stronie samego  Rone,  z  którym teraz  byłem na  sojuszu. Nie  mogłem nic  mu  zrobić bo  cały nasz  sojusz zostałby zerwany.

Nigdy  nie posadziłbym  tego  starego  turnia  o taki  pomysł,   ale  nie  zrobił tego pierwszy  tak  naiwny  człowiek jak  on. Olivia  sama nie wie w  co  takiego  pakuje  ją  ojciec.

—  Gdzie  ty  znalazłeś taką informację?  –  pytam.

—  W  Internecie. Widzę,   że Morton  sporo  musiał naciskać na te  szczęśliwe twarze i  zdjęcia z  jakiś randek. Gdzie  oni  nigdy  się  nie spotykali,  ale  czym mamy  się  interesować.  Najważniejsze,   że nie  chce  żenić się z Dalia,  nie  wliczając tego,  że Olivia  jest  twoją byłą  narzeczoną o której nawet  ja  nie wiedziałem,   ale Chelsea chyba zagotuje się  na  tą  informację. 

Już widziałem wkurzoną  twarz  matki,  gdy  zobaczy  zdjęcia Christiana  i  Olivi  trzymających się za  ręce. 

—  Na  razie  nie  potrzebuje jej telefonów  z  pretensjami,   że uciekłem z  własnego wesela. Z  resztą ona  sama nie chciała się żenić.  Nie  interesuje mnie ani  Olivia  ani  Rone,  ale musimy  zemścić się  na Callumie. –  wyjaśniłem. 

Nie  mogłem załatwić go  nawet  po cichu bo  Rone domyśliłby się od  razu. Na  pewno  jak każdy z  nas  Callum Morton ma  wrogów,   ale  to ja jestem jego największym wrogiem  teraz. Poczekamy na  odpowiedni  moment i  załatwimy  go.

—  Wracam  do roboty,  ale powinieneś teraz  czekać na wielkie  zaproszenie od drogich  przyjaciół i  szykować garnitur  na to ważne wydarzenie. –  rzekł. 

—  Jeśli nas  zaproszą będziemy zmuszeni tam iść.

Nawet  jelsi wcale  nie mieliśmy na  to  ochoty.

Allen  wyszedł,  zostawiając nas  ponownie samych. Sam  musiałem wracać do papierów,   spojrzałem na Blase a  ten  od razu  domyślił się o  co mi chodzi. 

—  Zajmę się nim,  chyba  dlatego  Dalia  zostawiła mnie  tu  z  małym.  Tak  nie  mam niczego  do roboty,  jeśli nie  robie  za  jej ochroniarza.  –  wziął śpiącego Valianta  na ręce i  ruszył z  nim na górę. 

Odblokowałem telefon i włączyłem wiadomości.  Chciałem coś do  niej napisać,   ale czy  był sens. Nie  chciałem zawracać jej  głowy głupimi  wiadomościami. 

Wyszukałem w Internecie kilka  propozycji  restauracji  do jakiej  mogliśmy się udać.  Musiałem znaleźć czas chociaż na  to. Odbudowanie tej samej  relacji z  Dalią jaka  była na początku.

Na pewno miała mi za  złe to jak ją  potraktowałem,   ale  wtedy  nie myślałem zbyt  długo nad  tym  co było między nami. Wyjechałem bez  zapowiedzi i nie wróciłem ani nie zainteresowałem się niczym  co było z nią  związane. 

Chyba  dlatego,  że nie chciałem dowiedzieć się,  że była z  Ronem,  że mogła  być szczęśliwa z  kimś innym.

Mogła o mnie  zapomnieć bo nie znalaliśmy  się długo,  a ja chciałem o niej zapomnieć  i  zapomniałem, próbując zacząć z  kimś innym.

Będę obwiniać się aż do śmierci o to, że zostawiłem ją w  tak  trudnym  dla niej momencie,   myśląc o  sobie,  a nie o niej.

Musiałem pokazać jej  siebie  takiego jakim jestem,  a  nie człowieka jakiego  chciała widzieć.  Tak robił ojciec,  moja  matka  od  zawsze  widzi  go jako  tego  nieskazitelnego  bez  krwi  na rękach.  Ona nie wie co takiego  robił ojciec z  ludźmi pokroju  Mortona,  ona nie wyobraża sobie tego,  że jej mąż potrafi  kogoś zabić.

Syn mafii: Złamane zasady|18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz