CHAPTER NINETEEN: Wednesday Addams

196 20 13
                                    

— Dziewczyny, co sądzicie o ostatnich morderstwach? Jesteście wstrząśnięte? Podekscytowane? Boicie się?

Enid Sinclar przystawiła telefon z uruchomionym dyktafonem do twarzy Candice. Ta, kompletnie zamyślona i nieobecna, nie zaszczyciła jej żadną odpowiedzią. W rzeczywistości, nawet nie zarejestrowała pytania. 

— Przerąbane, bo nie można już spokojnie chodzić po lesie — Winifred przejęła na siebie ciężar odpowiedzi. — Z drugiej strony, zabija tylko normalsów, a ostatnimi czasy, raczej mało nas oni obchodzą, prawda?

Candice kiwnęła głową, nadal milcząc, co jednak nie zniechęciło Enid. 

— Candice, a nowa dziewczyna, która ma do nas dołączyć? Czy masz jakieś... emocje z tym związane?

— Słyszałam, że podobno kogoś zamordowała — wtrąciła od niechcenia Winifred.

Candice prychnęła ponuro. 

— W takim razie, będę miała lepszy wybór. Mogę albo skończyć rozszarpana przez niedźwiedzia—potwora albo zamordowana przez nową. Pocieszające, że jest tyle opcji!

Cóż, taka dawka czarnego humoru, to było za wiele dla Enid. Zrezygnowała z przepytywania Candice i Winifred, na rzecz Ajaxa i grupy gorgon. 

Candice znowu się zamyśliła. Na szczęście, przy Winifred nie musiała się krępować i udawać, że świetnie znosi rozstanie z Tylerem. Z resztą, przy innych też średnio jej się udawało. 

— A może — zawahała się na moment — a co jeżeli coś mu się stało? Jeżeli ktoś mu zrobił krzywdę, rzucił urok, torturował, aż postradał zmysły i dlatego to wszystko się stało, dlatego wtedy po mnie nie przyjechał, a później... no wiesz? 

Winifred skrzywiła się niechętnie.

— Candice, ja wiem, że nie jest łatwo się pogodzić z tym, że ktoś cię tak potraktował, ale musisz spojrzeć prawdzie w oczy — Tyler, to tylko zwykły, pospolity kawał gnoja, nic więcej. Nie sądzę, że do tego trzeba jakiejś szczególnej magii. Nie zapominajmy, że już wcześniej dał niezły popis, napadając na Xaviera.  Poza tym, po co ktoś miałby rzucać urok akurat na niego?

Candice poczuła, jak skręca jej się żołądek. W ustach miała gorzki smak i z trudem opanowała łzy. Nie chciała płakać na szkolnym dziedzińcu, przy wszystkich. Winifred położyła jej dłoń na ramieniu:

— Z czasem, będzie bolało mniej — zapewniła, choć bez większego przekonania. 

*

Po ucieczce Yaspis, po dramatycznym zerwaniu Candice i Tylera, szkoła żyła kolejną tragiczną sensacją — głośnym rozstaniem Xaviera i Bianci. Na dodatek Candice, w zupełnej rozsypce, ze złamanym sercem, po raz kolejny została wciągnięta w czyjeś gierki. Xavier, który nie rozmawiał z nią od czasu bójki z Tylerem i jego kolegami, złapał ją na korytarzu i niemal brutalnie zmusił, by się zatrzymała. 

— Auć, co ty robisz! — warknęła. 

— Ty wiedziałaś, czytałaś w jej myślach, wiem o tym! Wiedziałaś, że Bianca używa na mnie głosu i nic nie powiedziałaś! — rzucił oskarżająco. 

Candice starała się trzymać nerwy na wodzy, ale rytm jej serca gwałtownie przyspieszył i poczuła nieprzyjemny ucisk w klatce piersiowej. Milczała, chciała go tym zniechęcić.

— Czytałaś jej w myślach, wiem o tym. Ta twoja nauczycielka, Valeria, przyprowadziła Biancę na  zajęcia. Musiałaś coś wiedzieć — pewność w głosie Xaviera, przeszła w ciche błaganie. 

— Xavier, nie mam pojęcia, o czym mówisz — kłamstwo przyszło jej łatwiej, niż myślała. Zdecydowanie pomogło, że tak oddalili się od siebie w ostatnich miesiącach. 

— Candice, wiem, że ostatnio nie było między nami dobrze, ale jesteś mi to winna, chcę znać prawdę! — emocjonował się Xavier, wymachując rękami i chodząc w tę i z powrotem. — Na pewno też chciałabyś wiedzieć, na moim miejscu.

Candice spojrzała na niego z wyrzutem, nie miał za grosz taktu!

— Nic ci nie jestem winna, Xavier — oznajmiła cicho. — I nic nie pamiętam, oprócz tego, że faktycznie czytałam jej w myślach i, że potem poprosiłam ją, aby użyła na mnie głosu. Przykro mi, nie pomogę ci — dodała oschle i odeszła. 

*

Cierpienie, którego ostatnio doświadczyła, bardzo źle wpłynęło na jej kondycję psychiczną. Chociaż Winifred desperacko próbowała utrzymać ją na powierzchni, nie zdołała ochronić Candice przed głębokim załamaniem. Któregoś dnia, Candice odkryła, że jej opłakany stan, uniemożliwiał jej czytanie w myślach. Mimo, że próbowała, nie udało jej się to ani razu, od czasu zerwania z Tylerem. Nie potrafiła znaleźć balansu, nie umiała dostrzec drogi do innego umysłu. Co jeszcze bardziej ją zaskoczyło, nawet w głębokiej rozpaczy nie zdarzyło jej się wskoczyć do czyjejś głowy, by się ratować, co wcześniej robiła wielokrotnie. 

Zaniepokojona, poprosiła Valerię o rozmowę. Połączyły się na video — ona z Nevermore, a Valeria — ze swojej chatki niemal na drugim końcu świata. Po kilku uprzejmościach, Candice od razu zwierzyła się ze swoich problemów i obaw o to, czy aby nie utraciła daru na zawsze. O dziwo, Valeria nie spojrzała na nią karcąco, ani nie roześmiała się, drwiąc z jej problemów. 

— Musisz na nowo odnaleźć równowagę — zauważyła. — Nie mogę ci pomóc na odległość, nie mogę testować twojego spokoju, musisz to zrobić sama. Medytacja ci w tym pomoże w równym stopniu, jak zdzielenie kogoś po ryju na zajęciach ze sztuk walki. 

— Próbowałam — jęknęła Candice.  — A co, jeśli straciłam ją na zawsze?

— Nie bądź w gorącej wodzie kąpana! — skarciła ją Valeria. — Masz złamane serce, jesteś w rozsypce, a to osłabia twoją moc. Ale nikt jeszcze nie przestał być medium przez to, że się źle zakochał!

Candice otarła cieknące jej po policzku łzy. Wstydziła się ich przed Valerią. Nie chciała, by nauczycielka uznała ją za mięczaka. 

— Wypłacz się, a potem trenuj, nie ma drogi na skróty, dziecko. 

*

Pojawienie się nowej nowej uczennicy, Wednesday Addams, w jakiś kosmicznie—dziwaczny sposób, wywróciło Nevemore do góry nogami. Nagle, wszyscy zapomnieli o zerwaniu Bianci i Xaviera, o zbliżających się Dożynkach i Pucharze Poego. Na ustach wszystkich była tylko ona — tajemnicza, drobna dziewczyna o włosach czarnych jak noc i cerze bladej jak pergamin. "Nowa", trzymała się z boku i nie szukała przyjaciół, a mimo to, wielu do niej garnęło — Xavier, Rowan, Enid, wszyscy oni nie mówili o nikim ani niczym innym, niż Wednesday Addams. 

Candice i Winfired trzymały się na razie z daleka od nowej koleżanki. Miały ostatnio dosyć kłopotów, a obie uległy wrażeniu, że Wednesday była osobą, którą przyciągała je jak magnes. Z resztą, po rozstaniu z Xavierem, a także na widok tego, jak wiele uwagi zaczął on poświęcać Wednesday, Bianca robiła wszystko, aby Wini i Candice znowu przyłączyły się do jej paczki. Candice przystała na to niechętnie, głównie, ze względu na Winifred. Nie chciała, żeby jej przyjaciółka była dalej zmuszona izolować się od reszty syren. Może nie zakopała topora wojennego z Biancą, ale schowała go na razie pod łóżko. Dlatego na tegorocznych Dożynkach, była właśnie w towarzystwie Bianci i jej świty. Miało to swoje plusy, bo liczyła, że syreny odciągną jej myśli od Tylera. Dobrze wiedziała, że gdzieś się tu kręcił i że spotkanie, go, było tylko kwestia czasu.

Gdy zobaczyła go przy stoisku, przy którym można było wygrać nagrody dla swojej sympatii, w towarzystwie Wednesday Addams, wstrząsnął nią potworny żal. Ogromny smutek i złość zadziały tym razem jak potężny katalizator.  W reakcji na to, co zobaczyła, zaczęła wściekle rozglądać się dookoła i penetrować umysły bogu ducha winnych normalsów, którzy przyszli na festyn zjeść hot doga i wypić piwo. Nie była brutalna, nie zagłębiała się jakoś szczególnie, chciała tylko uciec od swoich własnych trosk. Rzeczywistość stała się nie do zniesienia. 


A Penny For Your Thoughts • WednesdayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz