Stukałem palcem o krawędź szklanki, zapatrzony na kolorowe szkła, w których znajdowały się słabsze lub mocniejsze trunki. Kusiło mnie, by skosztować wszystkiego po trochę. Powstrzymywała mnie tylko obietnica, którą złożyłem tuż przed wyjściem. Miałem nie wrócić do domu zalany w trupa. Są obietnice, które można złamać. Ale tutaj nie odważyłbym się. Na samą myśl o karze, jaką mógłby zaserwować mi Xiao, po moich plecach przechodzą mrożące krew w żyłach ciarki. Ostatnim razem, gdy wyszedłem na "lampkę wina" ze współpracownikami, dostałem nauczkę, którą moje ciało pamiętało przez dwa kolejne dni. Tego dnia mój organizm przyjął alkohol mierzony w litrach. Film urwał mi się na momencie, kiedy siedzieliśmy przy stole i wznosiliśmy toast za zakończony projekt. Nie skończyłem pod mostem, ale poprzez pewne okoliczności Xiao musiał osobiście pofatygować się po mój zapity tyłek. Przyznać muszę, że kolorowe butelki przemawiały do mnie coraz bardziej... A ja na pewien sposób musiałem być masochistą.
- Aether! - poczułem szturchnięcie. - W ogóle nas nie słuchasz.
- Słucham. - mruknąłem do Childe'a, przenosząc na niego wzrok. Wziąłem powolnego łyka drinka i zamieszałem w nim słomką.
- Powtórz ostatnie zdanie.
- Daj mu spokój. - zaśmiał się Kaeya, polerując szklankę. - Facet pracuje na dwa baty. Za dnia musi użerać się ze swoim szefem, a Twoim kochankiem. Za to nocami dostaje wycisk od swojego rycerza na białym koniu. Nie wiem, czy mam być dumny z jego przebudzenia, czy jak prawilny ojciec dać mu kilka rad.
- Wolałbym, byś nie dawał mu więcej rad. - odpowiedziałem, urywając temat.
Dla mnie Xiao był niemal idealny. Jest to facet, który w stu procentach trafia w mój typ. Jego ostry wygląd, zbudowana sylwetka, wredny charakter i ta seksowna zadziorność. Pociąga mnie w każdym stopniu. Jest inteligentny, silny, potrafi walczyć i gotować. Niczego mu nie brakuje... Jest cholerną bestią w łóżku, która doprowadza mnie do szału. Myślałem, że osiągnął maksimum swoich umiejętności, gdy został zainfekowany tym narkotykiem. Teraz już wiem, że musiał się wtedy mocno powstrzymywać. To, co przeżyłem tamtej nocy, było niczym w porównaniu do tego, co robi ze mną na trzeźwo...
Aether, ogarnij myśli! Nie jesteś już nastolatkiem.
W sumie mogę być już w pewnym stopniu lekko podpity. Przynajmniej mogę tak sobie tłumaczyć moją zboczoną wyobraźnię i wyolbrzymiony obraz swojego chłopaka.
- Wyciągnąłeś mnie do baru, a praktycznie to ja cały czas paplam o Teucerze i Zhonglim. O moim związku wiesz już praktycznie wszystko, a sam nie chcesz nic powiedzieć o Was!
- Nikt Ci nie każe w kółko gadać o Zhonglim. - Kaeya przewrócił oczami. - Ale muszę przyznać, że sam jestem czegoś ciekaw. - nachyli się bliżej mnie tak, by nikt oprócz naszej trójki go nie usłyszał. - Jaki jest Xiao poza swoją mroczną stroną?
- On nie ma innej strony. - wtrącił rudowłosy, machając dłonią. - Jego oczy zawsze wyrażają żądze mordu niezależnie od tego, czy jest wesoły, smutny, czy wkurwiony. Jak ten mem, gdy niezależnie od emocji, wyraz twarzy emotki się nie zmienia.
- Zawsze jest druga strona. A ty po prostu za dużo czasu spędzasz w Internecie. - prychnął niebieskowłosy. - Każdy człowiek ma kilka twarzy i zmienia ją w zależności od towarzystwa. Inaczej zachowuje się przy nas, inaczej w samotności, a jeszcze inaczej przy osobie, którą kocha. Tego ostatniego jestem ciekaw.
Kaeya spojrzał na mnie, wyczekując odpowiedzi. Jak się zachowuje Xiao, gdy jesteśmy sami?...
- On.. Jest normalny. Gdy spędzamy razem czas, poświęca mi całą swoją uwagę. Na każdym kroku stara się okazywać swoje uczucia. Dosyć często jest w tym nieporadny i reaguje dość... wyjątkowo.
CZYTASZ
Love's Comin' With Me | XIAO & AETHER |
FanfictionPo wydarzeniach w Zonie i wyczerpującym szukaniu Childe'a, Xiao i Aether w końcu mogą odetchnąć w swoich własnych czterech ścianach. Pomimo wielu przeszkód ich życie zaczęło powoli się układać... Ale Aether ma pewne wątpliwości, czy wszystko jest w...