Od momentu wyjścia z łazienki nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa. Ta cisza nie była niekomfortowa, wręcz przeciwnie. Piętnowała w nas wszystkie emocje, które rosły jak nadmuchiwany balonik. Jeszcze chwila i gotowy byłby pęknąć.
Będąc w korytarzu, zdążyłem tylko ściągnąć buty. Wilgotne usta Xiao zaczęły przesuwać się wzdłuż moich kręgów na szyi, kierując się w stronę obojczyków. Jego ciało przyległo do moich pleców, otulając mnie przyjemną wonią. Odchyliłem delikatnie głowę, dając mu większy dostęp, a dłoń zatopiłem w jego ciemnych włosach, przyciągając bardziej do siebie. Ręce mężczyzny złapały mnie za biodra, masując je wzdłuż i wszerz... Nawet przez tę grubą warstwę ubrań byłem w stanie poczuć, jak bardzo jest podniecony.
Poczułem, jak Xiao wgryza się w moje ramię. Syknąłem z bólu i zacisnąłem pięść na jego włosach. Nie spodziewałem się tego, że mnie ugryzie. Rana, którą zostawił, krwawiła i piekła, jak cholera.
- Xiao.
- Jesteś mój. - mruknął, zlizując krew.
Obróciłem się do niego przodem. Jego złote, pełne pożądania tęczówki hipnotyzowały mnie, jak zawsze. Od początku zakochałem się w tym wzroku i wiedziałem, że z każdym kolejnym spojrzeniem będę miał przechlapane. Nie potrafiłem mu niczego odmówić. Zarzuciłem ręce na jego szyję i ponownie połączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku, pełnym przepychanek i walki o dominację. Przygryzłem jego dolną wargę i pociągnąłem w swoją stronę, licząc na to, że też pozostawię po sobie bolesny ślad. Nigdy nie powstrzymywałem się od zaczepek, wyzwań, uczuć i rywalizacji. On też się w niczym nie ograniczał, przez co to nasz związek był pełen niespodziewanych uniesień. Wiedziałem, że po tej nocy będę jęczał z bólu i marudził. Taka była kolej rzeczy.
Poczułem jego zadziorny uśmiech przez pocałunek. Oderwał się ode mnie i obniżając się, pewnym ruchem ściągnął moje spodnie w dół wraz z bokserkami, odsłaniając mnie w pełnym wzwodzie. Byłem pewny, że zarumieniłem się, patrząc na niego z góry. Wiedziałem, co chce zrobić. Nie protestowałem. Jęknąłem głośno, gdy poczułem jego wilgotny język. Odruchowo chwyciłem za jego włosy, próbując go odciągnąć. Nie wiem, czy w tym stanie, dam radę wytrzymać.
- Cz-czekaj. Nie tam! Xiao!
Byliśmy w takim pośpiechu, że przez myśl mi nie przeszło, że może przydałoby nam się umyć. Na pewno przesiąkliśmy zapachem potu, alkoholu i papierosów. To, co ze mną wyprawiał, było cholernie przyjemne. Z każdym kolejnym posunięciem, powodował na moim ciele gęsią skórkę. Nie mogłem dłużej czekać. Moje myśli powoli stawały się jedną wielką plamą. Naśliniłem swoje palce i sam powoli zacząłem się przygotowywać. Xiao widząc to, zaprzestał swoich działań i zaśmiał się krótko.
- Aż tak jesteś niecierpliwy? - podniósł się i demonstracyjnie oblizał.
- Jak mam być cierpliwy, gdy mam Cię przed sobą? - szepnąłem niskim głosem. - Xiao... Nie wytrzymam dłużej.
- Ja też.
Mężczyzna złapał mnie za biodra i uniósł nad ziemię, kierując się w stronę naszej sypialni. Nie mogłem siedzieć spokojnie przez tę krotką drogę. Oplotłem się ramionami wokół jego szyi i prowokacyjnie zacząłem ją całować. Pozostawiłem po sobie kilka czerwonych śladów, które oglądałem z największą satysfakcją. Było to dziecinne. Ale dawało mi poczucie, że ON faktycznie należy do mnie, tak samo, jak ja do niego. Byłem jak zwierzę, które musi zaznaczyć swój teren i chronić swojej posesji.
Po krótkiej chwili wylądowałem plecami na łóżku. Xiao zawisł, klękając nade mną i porywczo ściągając z siebie koszule. Podobał mi się jego pośpiech. Gdy on ściągał spodnie, ja pozbyłem się swojej górnej odzieży, pozostając jedynie w samych skarpetkach. Jego spocona skóra seksownie lśniła w świetle księżyca. Za nic nie oddałbym tego widoku, jakim cieszyły się właśnie moje gałki oczne. On był demonem w czystej postaci.
CZYTASZ
Love's Comin' With Me | XIAO & AETHER |
FanfictionPo wydarzeniach w Zonie i wyczerpującym szukaniu Childe'a, Xiao i Aether w końcu mogą odetchnąć w swoich własnych czterech ścianach. Pomimo wielu przeszkód ich życie zaczęło powoli się układać... Ale Aether ma pewne wątpliwości, czy wszystko jest w...