***
Od tamtego wydarzenia minęły trzy dni.
Xiao zniknął bez słowa. Nie miałem najmniejszej możliwości, by się z nim skontaktować. Jego telefon pozostawał wyłączony i nikt z jego grona nie raczył mi powiedzieć, gdzie się znajduje. Ponadto cały dom obserwował Kazuha, który nie okazał się najlepszym mistrzem kamuflażu. Widziałem go, gdy wyszedłem wyrzucić śmieci. Białowłosy siedział w najbliższych krzakach i bacznie obserwował każdy mój ruch. Od razu wiedziałem, że robi to na prośbę mojego chłopaka. A jeśli to robił... To znaczy, że Xiao nie było w pobliżu.
Idąc dalej drogą dedukcji, śmiało mogłem stwierdzić, że Yaksha musiał wyruszyć na misję. Miałem pewne podejrzenia, gdzie teraz mógłby się znajdować. Musiałem to sprawdzić. Żeby mi się to udało, potrzebowałem wyjść niezauważalnie z domu, by Kazuha nie zdołał mnie zatrzymać w drodze. A do tego potrzebowałem już pomocy.
- Masz wszystko? - zapytałem mojej siostry, która stanęła w drzwiach wejściowych.
- Mam. Ale najpierw powiedz mi, o co chodzi? - blondynka weszła do środka. - Co miałeś na myśli, pisząc "Muszę uciec z domu?"... Xiao coś Ci zrobił?
- Wolałbym, by dał mi w psyk. - mruknąłem, zamykając drzwi. - Znikł i nie wrócił. To mi zrobił.
Przez kolejne minuty tłumaczyłem mojej siostrze, co się wydarzyło od naszego ostatniego spotkania. Lumine słuchała mnie i jednocześnie wyciągała z torebki kosmetyki.
Nasz plan był prosty. Jak rasowe rodzeństwo zamienimy się miejscami. Gdy ja wyjdę przebrany za Lumine, ona pozostanie w domu przebrana za mnie. Nie ma możliwości, by Kazuha zauważył różnicę. Jesteśmy praktycznie tego samego wzrostu, budowy ciała... Nawet rysy twarzy mamy tak samo delikatne. Moja siostra zadbała o cały aspekt wizualny. Wzięła ze sobą kosmetyki oraz peruki.
- Dlaczego akurat dziś musiałaś ubrać to obcisłe rurki? - mruknąłem, zakładając jej spodnie. - Przecież ja w tym się zabiję.
- Trzeba było mi nie mówić, że Kazuha obserwuje Twój dom! - warknęła. - Tak to bym się nie odwalała, jak szczur na otwarcie kanału.
Musiałem wytrzymać w tych ciuchach przez najbliższą godzinę. Gdy będę wystarczająco daleko od domu i upewnię się, że nikt mnie nie śledził, to przebiorę się w najbliższej toalecie publicznej. Co jak co... Ale nie chcę, by Xiao zobaczył mnie w takiej odsłonie...
- Myślisz, że to zadziała?
- A mam inne wyjście? - zapytałem, poprawiając koszulkę. - Znasz Xiao. Jeśli sam do niego nie przyjdę, to on na pewno się nie ruszy!
Miałem przed oczami obrazek Xiao, który siedzi samotnie w jakiejś ciemnicy i ostrzy noże. Tak... To w stu procentach mój chłopak.
***
Cały plan przebiegł jak po maśle. Udało mi się wymknąć z domu i bez podejrzeń opuścić swoje miejsce zamieszkania na motorze mojej siostry. Udało mi się wymknąć Kaedeharze już drugi raz... Jak tak dalej pójdzie, Xiao zabije go na miejscu.
Właśnie wychodziłem z toalety, przebrany już w swoje normalne ciuchy. Myślałem, że w życiu nie dotrwam w tych ugniatających rurkach... Ale czego się nie robi dla swojego chłopaka. Mam nadzieję, że jak mu to będę opowiadał, to doceni cały trud, jaki włożyłem w tę ucieczkę.
Podszedłem do motoru i nastawiłem nawigację w telefonie na dobrze znane mi miejsce na północy miasta. Dołek. On musiał tam być. Nie było innej opcji.
***
Dojeżdżając na miejsce, nie spodziewałem się pewnych zmian. Wejście do obskurnego budynku było świeżo zamurowane. Obszedłem go dookoła dwa razy. Nic. Ani jednej dziury, przez którą mógłbym się przecisnąć. Musiała być to robota Yakshy. Skubany przygotowywał się do tego.
Widziałem na piętrze budynku otwarte okno. Tylko że jedyna droga, jaka do niego prowadziła, to albo po rynnie, albo po dziurach w ścianie. Żadna z tych opcji nie była bezpieczna, ale nie miałem też wyboru. Nie stanę przecież pod oknem i nie będę krzyczał jak książę do roszpunki. Nikt nie powiedział też, że ciemnowłosy tam jest. To był tylko mój czysty strzał.
Zaczęło już powoli zmierzchać i dookoła nie było ani żywej duszy. Miałem farta. Wziąłem kilka wdechów, zarzuciłem wygodnie plecak na plecy i zbierając się w sobie, zacząłem chwytać się pierwszych wyżłobień. Całe szczęście, że za dzieciaka dużo chodziłem na ścianki wspinaczkowe. Gdybym tego nie robił, dzisiaj na pewno bym się nie wdrapał na górę.
- Żebyś tylko kurwa to docenił... - sapnąłem, łapiąc się kolejnej wystającej części. - Bo jak nie... Będziesz miał celibat gorszy od księdza. Albo jeszcze gorzej. - westchnąłem, łapiąc się parapetu. - Teraz to ja będę na górze.
Podciągnąłem się i wślizgnąłem się do pomieszczenia, upadając na podłogę. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Zauważyłem nowy, jeszcze zapakowany w folię materac oraz pancerną, zabezpieczoną szafkę. Kominek pozostawał na swoim dawnym miejscu.
Nie miałem zbyt przyjemnych wspomnień z Dołkiem. To tutaj odnalazłem Xiao, ale też tu zostałem przez niego zgwałcony, gdy był pod wpływem narkotyku. Nigdy go za to nie winiłem. To nie była przecież jego wina. Kilka godzin po tym, gdy nie zdążyłem się pozbierać po upojnej nocy, wtargnęła tu banda gangsterów. Unieruchomili mnie, związali, a na koniec obcięli mojego warkocza. Po tym wszystkim porwali mnie do Zony, gdzie chociaż przez chwilę mogłem odpocząć i zebrać swoje siły. Nie sądziłem, że jeszcze tu kiedyś wrócę.
Ale odsuńmy wspomnienia na bok. Nie było tu jednej osoby, której szukałem. Wstałem i otrzepując się z kurzu, podszedłem do kominka. Dotknąłem jego metalowej powłoki, która była jeszcze ciepła. Ktoś musiał tu być. Tylko Xiao znał to miejsce.
- Wątpię, by uliczny menel wdrapywał się po ścianie... - mruknąłem do siebie.
Mój wzrok powędrował na skrytkę w rogu pokoju. Rozpoznawałem ten kuferek. On tu był. Uklęknąłem przed schowkiem i wpisałem na zabezpieczeniu hasło, które bardzo dobrze znałem. Xiao sam mi je zdradził na wypadek, gdybym potrzebował broni.
Otworzył się.
W środku był pistolet, amunicja, noże oraz kilka shurikenów. Większość "slotów" pozostawała pusta. Z bocznej kieszonki wystawała kartka. Chwyciłem ją i zacząłem studiować. Była to rozpisana misja Xiao z podziałem na każdy dzień. Przez ostatnie dwa dni mężczyzna obserwował grupę podejrzaną o handel ciałami. Jego zadaniem było zdobycie informacji dla Agencji i wybicie członków grupy. W dzisiejszym planie był najazd na ich bazę, czyli Xiao równie dobrze może być teraz w środku akcji... Na rogu kartki były zapisane koordynacje miejsca, gdzie znajduje się grupa handlarzy.
Uśmiechnąłem się pod nosem, wyciągając ze skrytki idealnie zaostrzony nóż.
- Nie myślałeś chyba, że znowu będziesz walczyć sam.
***
Yoo~
Kolejny rozdział za nami ^^
Kurczę.. próbuję wyliczyć, ile rozdziałów pozostało do końca. Ale szczerze to nie jestem w stanie tego stwierdzić XD Może być ich z trzy albo pięć... Cholera wie :')
Też nie wiem, czy w między czasie nie będzie przerwy na obu książkach z uwagi na to, że muszę zacząć pisać pracę licencjacką... A to też trochę mi zajmie :'D - oczywiście poinformuję o tym na tablicy ♥
Do napisania,
Sashy ;3
CZYTASZ
Love's Comin' With Me | XIAO & AETHER |
FanfictionPo wydarzeniach w Zonie i wyczerpującym szukaniu Childe'a, Xiao i Aether w końcu mogą odetchnąć w swoich własnych czterech ścianach. Pomimo wielu przeszkód ich życie zaczęło powoli się układać... Ale Aether ma pewne wątpliwości, czy wszystko jest w...