2

618 44 24
                                    

Na palcach wszedłem do domu, ostrożnie zamykając za sobą drzwi. Zachowywałem ekstra czujność, by nie wzbudzić w Xiao podejrzeń mojego pijaństwa. Nie to, że byłem narąbany, ale nie byłem też trzeźwy.

Z salonu biła łuna ciepłego, żółtego światła. Czekał na mnie. Ostrożnie ominąłem wszystkie pułapki na korytarzu, które znałem już na pamięć. Nie wiem, dlaczego Xiao nadal ich używa. Raczej nikt nie odważyłby się wtargnąć do JEGO domu. Mógłby je usunąć przynajmniej ze względu na moje bezpieczeństwo! 

Wszedłem do jadalni. Na stole siedział Xiao, który ze stoickim spokojem ostrzył jeden ze swoich ulubionych noży. Ktoś by wszedł i pomyślał "psychopata". Przekręciłem oczami. Próbujemy wyglądać groźnie? Oparłem się o ścianę, podziwiając jego surowe ruchy i napięte mięśnie ramion. 

- Wróciłem. - mruknąłem, zwracając na siebie uwagę. - Tęskniłeś? 

- To ma być pytanie pułapka? - prychnął, odkładając nóż na bok. Oparł się wygodnie i gestem dłoni kazał mi do siebie podejść. Odbiłem się od ściany i zbliżyłem w jego stronę. - Jak się bawiłeś? 

- Bardzo dobrze. - wtuliłem się w jego klatkę piersiową. - Choć w pewnym momencie miałem wrażenie, że jestem na spotkaniu ,,bottom boys", gdzie każdy dzieli się swoimi nocnymi przeżyciami z ich samcami. 

- Te wyjścia Ci szkodzą. - usłyszałem westchnięcie.

Odsunąłem się od niego i spojrzałem mu w oczy. Jego złote tęczówki hipnotyzowały mnie. Wydawało mi się, że zaczynam w nich tonąć. Wciągały mnie w swoją otchłań, ale ja nie protestowałem. Chciałem być przez nie pochłonięty. 

- Rozumiem, że obgadywałeś mnie? - uniósł pytająco brew.

- Tak, na wszystkie możliwe sposoby. - odpowiedziałem dumnie.

- Nie wiem, czy powinieneś się cieszyć. Nie podoba mi się to, że ta natrętna dwójka, wie teraz więcej o Twoich preferencjach, niż ja. Cholera wie, co im mówiłeś w tym stanie.

- Ej! Byłem grzeczny. Powinienem dostać nagrodę za swoje wzorowe zachowanie. - położyłem dłonie po jego obu stronach.

- Aether. - ciemnowłosy złapał mój podbródek, delikatnie go ściskając. - Nie chuchaj. Jedzie od Ciebie.

Obdarzyłem go wrogim spojrzeniem. Po chwili uśmiechnąłem się złowieszczo, łapiąc jego twarz w dłonie. Nie protestował. Pozwolił robić mi, co zechcę. Przybliżyłem się do niego i złożyłem na jego ustach subtelny pocałunek. Czułem pod wargami jego uśmiech. Powtórzyłem swoje lekkie pocałunki kilka razy. 

Wiedziałem, że długo nie wytrzyma i będzie chciał pogłębić nasz czuły akt. Delikatnie wysunął swój język, nieśmiało łącząc go z moim. Nie mogłem się powstrzymać, by mu nie mruknąć prosto w usta kilka razy. Miałem z tyłu głowy, jak może to się zakończyć, ale świadomie go tym podjudzałem, licząc na więcej. Jedną dłoń zatopił na moich włosach, a drugą zacisnął na mojej talii, przyciągając mnie do siebie. Zgrabnie wdrapałem się kolanami na stół i usiadłem okrakiem na jego udach z nadzieją, że drewniany mebel wytrzyma nasz ciężar. 

Jego dłonie zaczęły błądzić po moim ciele od tali poprzez uda i tyłek. Nie chciałem pozostać mu dłużny. Wsunąłem swoje dłonie pod koszulkę na jego klatkę piersiową. Opuszkami palców muskałem jego porcelanową skórę, na której zostawiałem po sobie ślad w postaci gęsiej skórki. 

- Wiesz, co robisz? - przerwał pocałunek pytaniem.

- Kuszę swojego chłopaka. - uśmiechnąłem się niewinnie. - Chyba coś mi się należy za dotrzymanie słowa?

Poruszyłem znacząco biodrami, ocierając się o krocze ciemnowłosego. Widziałem jego wzrok. Złote tęczówki zalśniły w mroku, dając mi do zrozumienia, że nie ma już odwrotu. Właśnie obudziłem demona. 

- Jesteś niemożliwy. Niedawno narzekałeś na ból dupy, a teraz sam tego chcesz. Skończysz w piekle, jak tak dalej pójdzie. 

- Ja już tam jestem. I co najważniejsze razem z Tobą.

Zaśmialiśmy się krótko.

Xiao złapał mnie mocno za biodra i unosząc, zeskoczył ze stołu. Uwielbiałem być w tej pozycji i patrzeć na jego twarzy z góry. Nie było to żadne poczucie wyższości. Czułem pewnego rodzaju bezpieczeństwo. Jakbym upadał z wysokości, ale na dole nie czekało mnie nic nieprzyjemnego, ale on. Widząc go, wiedziałem, że nic mi się nie stanie. Tak samo było, gdy mnie tulił. O ironio... Czuć się bezpiecznie w objęciach byłego mordercy. 

- Aether... Jeszcze możemy przestać. Powiedz tylko słowo.

- Będzie dobrze, jeśli zrobimy to raz i będziesz delikatny.

- Niczego nie obiecuję. 

Nie ogarnąłem, kiedy znaleźliśmy się w sypialni. Mężczyzna położył mnie na łóżku, a sam zawisł nade mną, ściągając z siebie koszulkę. Nie ważne, ile razy widziałem go nago, zawsze jego mięśnie wywierały na mnie mocne wrażenie. Czułem się odrobinę zazdrosny i momentami byłem niepewny swojego ciała. W końcu nie byłem tak umięśniony, jak on. Rozważałem też pójście na siłownię, by poprawić swoją kondycję. Nie wyszło. Może to i lepiej. Jakbym nabrał na masie, to kto byłby w stanie unieść mnie z taką łatwością?

Xiao nie próżnował. Zdążył mnie rozebrać i zostawić w samych bokserkach oraz koszulce. Zostawiał po sobie mokre pocałunki wzdłuż moich bioder, jednocześnie je masując. Pojękiwałem cicho pod nosem, dając mu znać, że podoba mi się to, co robi. Miałem dreszcze z każdym jego najmniejszym dotykiem. Moje ciało już wiedziało, co się szykuje i reagowało samoistnie. Przestałem mieć nad nim kontrolę.

W pewnym momencie Xiao zamarł. Jego dłoń zatrzymała się na moim udzie, gdzie znajdywała się zabliźniona rana po postrzale. Nachylił się w jej stronę i pocałował ją. Był to na swój sposób jego rytuał. Za każdym razem, gdy widział moją bliznę, stawał się smutny i odczuwał potrzebę okazywania mi troski. Wiedziałem, jak bezsilnie musiał czuć się w tamtym momencie. Dla naszej dwójki nie były to miłe wspomnienia.. 

- Xiao... - szepnąłem, dotykając jego blizny na ramieniu z tego samego dnia. - Już wszystko dobrze. Było minęło, tak?

- Nigdy więcej nie pozwolę Cię skrzywdzić. - zignorował mnie, łącząc nasze czoła. - Już nigdy nie zostawię Cię samego, narażając na takie niebezpieczeństwo. Zrobię wszystko, by Cię chronić.

- To będzie problem. - pogładziłem go po policzku. - Bo też nie zamierzam stać bezczynnie, gdy będzie działa Ci się krzywda. Nawet własnym kosztem.

- Nie gadaj głupot. 

- To przestań się tym przejmować. - westchnąłem. - Jesteśmy tu i teraz. Skup się na tym, co jest. 

Pocałowałem go komfortowo w czubek nosa. Yaksha ucałował mnie w policzek, a następnie zanurkował w zagłębie mojej szyi, drażniąc moje czułe punkty. Objąłem go rękoma, głośno przy tym mrucząc. 

Czasami wyglądał, jakby miał ochotę się rozpłakać. Ale pozostawał silny. Zastanawiałem się, czy robi to dla mnie... Czy może dla siebie?



***

Ohayo!

Co tam, jak tam? :D Byłam wczoraj na zumbie. Boli mnie moje ciało. Ale było fajnie, mimo że boli xD Polecam. 8/10.

I nie zboczeńcy, nie będzie sex scenki już na początku książki. To nie Two Faced. Pff.

Widzimy się w niedzielę na Mad Love :D Może będę miała więcej energii.

Do napisania,
Sashy ;3

Love's Comin' With Me | XIAO & AETHER |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz