3

572 39 27
                                    

***

Byłem cały obolały. Nie miałem nawet większej siły, by przeciągnąć się na łóżku... Jęknąłem cicho, próbując bezskutecznie otworzyć oczy. Promienie słoneczne przedarły się przez roletę, której oczywiście wczoraj nikt nie myślał zasłaniać... Jak dobrze, że po tej stronie nie mamy żadnych sąsiadów.

Zebrałem w sobie ostatnią manę, jaka mi została i delikatnie otworzyłem oczy. Przytarłem twarz dłonią, spoglądając na wiszący zegar w pokoju. Musiałem złapać mocnego fokusa, by dojrzeć godzinę. Dochodziła siódma. Powinienem wstać i zrobić śniadanie... Ale tak bardzo mi się nie chce... Odwróciłem się na bok, by zobaczyć błogo śpiącego Xiao. Ma w sobie tyle werwy, że nigdy nie wyjdę z podziwu. Nie ważne, ile wysiłku w to włoży, to nigdy się nie męczy, a po wszystkim jest jak nowo narodzony. Czułem na karku powiew niesprawiedliwości. A co gorsza, miałem wrażenie, że gdybym to ja dominował, to i tak nie dorównałbym jego energii... Tym bardziej miałem ochotę go teraz skopać z łóżka. Mężczyzna spokojnie oddychał przez rozchylone wargi, które minionej nocy zaciekle mnie całowały po wszystkich zakamarkach. Szczególnie byłem dumny z małej ranki w kąciku dolnej wargi. To moja robota. Niczego nie żałuję. 

Koc, którym był nakryty Xiao, zsunął się z niego, odsłaniając jego umięśniony tors. Nie mogłem zmarnować takiej okazji. Przysunąłem się do niego, wtulając całym swoim ciałem. Mruknął pod nosem i automatycznie zarzucił na mnie swoją rękę, przyciągając mnie do siebie. 

Jeszcze kilka minut. Potrzebuję się naładować...

***

Po raz kolejny otworzyłem oczy, głośno przy tym ziewając. Podniosłem się do siadu i rozejrzałem po pokoju. Xiao już nie było. Pozostało po nim tylko puste, zimne miejsce i zmiętolony koc. 

Zegar wskazywał godzinę dziewiątą. Długą miałem drzemkę, nie powiem. Xiao musiał stwierdzić, że da mi odpocząć, a sam zajmie się dzisiejszym śniadaniem. Jeśli tak pomyślał i zrobił... To naprawdę miłe z jego strony. Przeciągnąłem się i powoli wstałem z łóżka. Miałem na sobie bokserki i dużą koszulę ciemnowłosego. Dziwne.. Nie pamiętam, żebym się ubierał po tym wszystkim. Możliwe, że to też sprawka mojego chłopaka.

Skierowałem się w stronę salonu. Przy każdym kroku, czułem całym swoim ciałem, że wczoraj mocno przesadziliśmy. Nie ważne, ile razy uprawiamy seks, ja za każdym razem przeżywam to tak samo — boleśnie. 

Będąc już w połowie schodów, usłyszałem damski głos. Zmarszczyłem brwi. Nie przypominam sobie, żebyśmy spodziewali się gości. Słyszałem też głos Xiao, ale nie mogłem rozpoznać poszczególnych słów ich rozmowy. Może dlatego, że dopiero co się obudziłem... Albo zwyczajnie staję się głuchy. W salonie zastałem swoją siostrę Lumine i Xiao w samych spodniach, bez koszulki.

- Ubrałbyś się. - mruknęła zdegustowana blondynka.

- Ja? - spojrzałem surowym wzrokiem na Xiao. - A on to co? Stokrotka?

- Aether. Jesteś moim bratem. To oczywiste, że będę rzygała na Twój nagi wygląd. Co innego mój szwagier. Tu mam chociaż na co popatrzeć.

- Co?!

- Lumine, tylko go denerwujesz. Już jest czerwony. - mruknął Xiao, szarmancko opierając się o framugę drzwi kuchennych.

- Wasza dwójka się na mnie zmówiła?! - warknąłem. - Ty. - wskazałem na Xiao. - Idziesz się ubrać. A ty. - spojrzałem na swoją siostrę. - Co ty tu w ogóle robisz?

- Miałam pewną sprawę do Xiao i w sumie już wszystko wiem. Nie będę Wam przeszkadzać w Waszym kolejnym miesiącu miodowym. - zaśmiała się, podchodząc do mnie. - Oj, nie bądź zły! Przecież wiem, że on jest tylko Twój. Nie jestem suką, by ruszać to, co Twoje.

- Tak, wiem. - westchnąłem, a mój wzrok złagodniał. - Nie zostaniesz na śniadaniu albo kawie?

- Nie... Mam trochę spraw do załatwienia na mieście. Ale dziękuję za propozycję. - Lumine uśmiechnęła się szeroko. - Zobaczymy się w pracy. Raczej nie umrzesz z tęsknoty do tego czasu.

- Kto wie. - zaśmiałem się i przytuliłem blondynkę na odchodne.

Lumine zniknęła za drzwiami wyjściowymi. Odetchnąłem i ponownie zmieniając wzrok z pogodnego na surowy, spojrzałem na Xiao. Ciemnowłosy prychnął krótko pod nosem. Odsunął się od framugi i podszedł do mnie z założonymi rękami.

- Foch? - zapytał.

- Mam być szczęśliwy, że paradujesz półnagi i to przy mojej siostrze?

- To Twoja siostra, a moja szwagierka. Jest dla mnie jak rodzina. Sam dobrze o tym wiesz. - rozchylił ramiona.

Przekręciłem oczami i wtuliłem się w niego. Nie byłem na niego zły. Tym bardziej nie wściekałbym się na swoją siostrę z tego powodu. Ale czułem pewien niepokój. Ja... Ja wiedziałem o swojej orientacji od czasów gimnazjum. Nie miałem dziewczyny, nie interesowała mnie płeć przeciwna i nie robiłem żadnych eksperymentów w tym kierunku. A Xiao... Xiao miał dziewczynę w Zonie. Jestem jego pierwszym chłopakiem. Co, jeśli mu się znudzę, ponieważ jestem mężczyzną?

- Znowu myślisz o jakiś mało istotnych rzeczach? - Xiao spojrzał mi w oczy. 

Odwróciłem wzrok. Miałem wrażenie, że jak teraz na niego spojrzę, to się popłaczę i na dodatek wszystko mu wyśpiewam. Moje myśli są głupie. Wiem o tym! Ale nie mogę przestać o tym myśleć w negatywny sposób.

- Aether... - usłyszałem jego głęboki głos, który szeptał mi do ucha. - Przypomnij sobie, kto wczoraj krzyczał moje imię, gdy w nim dochodziłem.

- No wiesz! - odskoczyłem od niego cały czerwony.

- Przynajmniej teraz na mnie patrzysz. - zaśmiał się. - Sam mówiłeś: Jesteśmy tu i teraz. Nie wiem, o czym myślisz, ale jedno spojrzenie i wiem, że przejmujesz się jakąś pierdołą. Nie musisz się o nic martwić. Jestem tu dla Ciebie.

Ten idiota z każdym kolejnym dniem gada coraz bardziej głupio-romantyczne rzeczy. Jest to na swój sposób urocze. Ale ni jak do niego nie pasuje.

- Co w ogóle Lumine chciała? - zapytałem, kierując się do kuchni w celu zrobienia sobie kawy.

- Nie wiem, czy jesteś na to gotowy. - podążył za mną.

- A na co mam być gotowy?

- Lumine chce, żebym umówił ją z Kazuhą.

- Co? - spojrzałem na niego w szoku. - Dobrze, że nie piłem kawy, bo bym się opluł.

- Mówiłem, że nie jesteś gotowy. - widziałem, jak dusi w sobie śmiech.

- Kazuha... Jest z tego samego fachu, co ty, tak?

- Ciągnie swój do swego. - zaśmiał się, podchodząc i obejmując mnie w talii. - Macie naprawdę dziwny gust.

- Ja mam dobry gust, ona tylko papuguje. - uśmiechnąłem się, zarzucając mu ręce na kark. - Zmieniając temat... Pamiętasz, że niebawem mamy kolację firmową? Zhongli już zarezerwował restaurację i godzinę. Oczywiście uwzględnił Cię, jako moją osobę towarzyszącą, ale musisz przyjść ubrany w miarę wyjściowo... i bez noży.

- Noże zrozumiem, ale co jest złego w moim ubiorze? - uniósł brew.

- Nie mam nic przeciwko Twojemu mrocznemu stylu, ale taki jest dresscode, więc mam nadzieję, że chociaż dla mnie zrezygnujesz tego dnia z bojówek. - przysunąłem się do jego ucha i obniżyłem głos. - Może to będzie mój nowy fetysz?

- Mało Ci?

- ...

- W sumie nie.



***

Yoo~

Kolejny rozdzialik za nami :D 

Kochani, dowiedziałam się, że swoje studia zaczynam 7 października, więc do tego czasu będę publikowała jak dotychczas, a od momentu zaczęcia studiów będzie system zamienny tak jak wspominałam :)

Dziękuję za wszystkie komentarze i głosy ♥ Jesteście kochani, jak się wkurwiacie ;*

Do napisania,
Sashy ;3




Love's Comin' With Me | XIAO & AETHER |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz