6. Jestem cholernie samotny

251 14 2
                                    

Stojąc przed salą babci w szpitalu wzięłam głęboki oddech, po czym wkroczyłam do środka zaraz po Taehyungu. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to krucha postać na łóżku, podłączona do kroplówki.

- Babcia - szepnęłam cicho, czując jak do moich oczu napływają łzy.

- Jak się czujesz babciu? - słysząc drżący głos Tae, który podszedł do kobiety, rozejrzałam się po małej szpitalnej sali. Nie było widać śladu rodziców. W tym momencie babcia przy sobie miała tylko misia w kształcie niedźwiadka, którego dostała ode mnie i Taehyunga, kiedy wyjeżdżaliśmy uczyć się w Seulu, po tym jak został trainee.

- Tae kochanie to ty? - słysząc głos babci, poczułam się jeszcze gorzej. Uciekając z Korei nawet nie pomyślałam o tym, że zostawiam ją samą. Byłam egoistką, która uciekała przed trudnościami w życiu. Zamiast zmierzyć się z brakiem zaufania od matki i chłopaków, wolałam uciec jak tchórz. Zostawiając tym samym babcię samą. Byłam głupia, a może dalej jestem tą durną idiotką.

- I to nie sam - mówiąc to chłopak stanął bokiem, tak aby odsłonić babci widok na moją osobę.

- Moja maleńka kruszynka - słysząc płaczliwy głos babci i widząc jej wyciągnięte ramiona w moją stronę, nie myślałam. Pozwalając łzom płynąc po policzkach, podbiegłam do jej łóżka i mocno wtuliłam się w jej ciepłe, tak znajome ramiona - Wróciłaś.

- Wróciłam - wymamrotałam cicho, mocząc swoimi łzami koszulę nocną babci.

- Też mogę się przytulić? - słysząc głos Tae, przesunęłam się delikatnie, po czym poczułam jego ramiona na swoich. Tak przytulonych w trójkę zastał nas tata.

- Też mogę dołączyć? - słysząc jego głos, podniosłam się z babci i podbiegając do taty, mocno wtuliłam się w jego ciało.

- Też chce być tak zawsze witany - wymamrotał Tae - Mnie aż tak nie przytulacie.

- Bo jesteś dużym chłopcem, a Yunsun dalej jest naszą małą dziewczynką - słysząc wyjaśnienia taty, odsunęłam się od niego lekko i przyjrzałam się jego twarzy, aby upewnić się, że nic mu nie jest i na nic nie choruje.

- W sumie dalej jest z metra cięta - odpowiedział zamyślony.

- Za to ty wyrosłeś na olbrzyma - mówiąc to babcia potargała go po włosach.

- Jestem dużym chłopcem - powiedział dumnie, na co zaśmiałam się pod nosem.

- Niech no ci się przyjrzę - patrząc w oczy taty, zarumieniłam się lekko - Ale ty się zrobiłaś śliczna.

- I chamska - dodał Tae.

- Za to ty błyszczysz dobrocią - odpowiedziałam szybko, przewracając oczami.

- Nie przewracaj tak oczami bo ci tak zostanie - zadrwił.

- Przynajmniej nie będę musiała oglądać twojego pięknego ryjka - uśmiechając się szeroko, podeszłam bliżej babci i siadając na jej łóżku złapałam ją za rękę - Wszystko już w porządku?

- A to coś mi było? - zapytała zaskoczona kobieta, patrząc w oczy każdemu po kolei.

- Tata dzwonił, że trafiłaś do szpitala i jak najszybciej musimy przyjechać - wymamrotałam zdziwiona, patrząc jak policzki ojca powoli pokrywają się czerwonym rumieńcem.

- Przyjechałam na badania rutynowe - powiedziała nieświadoma kobieta, na co my z bratem spojrzeliśmy oskarżającym wzrokiem na ojca, która z niepewności zaczął się bawić dłońmi.

- Zamiast rolnikiem to powinieneś zostać aktorem - mówiąc to pokręciłam głową ze zrezygnowania.

- Ale pomogło to wam się pogodzić - powiedział pewnie.

- Ale to nie zmienia faktu, że mnie wystraszyłeś - czując wibrację w telefonie, wyjęłam go i spojrzałam na ekran, gdzie widniała wiadomość od szefa, że daje mi dwa tygodnie wolnego, po dobrze wykonanej robocie w Los Angeles. Uśmiechając się delikatnie do telefony, odpisałam w podziękowaniu.

- Kto to?

- Chciałbyś wiedzieć  - odpowiadając bratu, schowałam telefon do kieszeni spodni.

- Oczywiście, że tak.

- Mój szef napisał - odpowiedziałam krótko.

- Właśnie my nawet nie wiemy czym zajmuje się nasza kruszynka - krzyknęła nagle babcia, patrząc na ojca - Co obstawiasz?

- Mamo ja wiem czym się zajmuje YunSun, rozmawiałem z nią od czasu do czasu - przewracając oczami podszedł bliżej i pogłaskał mnie po głowie - Jest tłumaczem i to takim nie byle jakim, podobno klienci walczą o nią.

- Naprawdę? Poznałaś jakąś wielką gwiazdę? Z kim ostatnio pracowałaś? - słysząc wszystkie pytania od babci, zaśmiałam się pod nosem.

- To prawda, teraz zastanawiam się nad przejściem w spokojniejsze rejony mojej pracy, czyli w tłumaczenia książek czy filmów, ale poznałam kilku świetnych ludzi, miałam okazję współpracować z wieloma gwiazdami, a moimi ostatnimi klientami były osoby na naprawdę wysokim poziomie.

- Kto taki? - zapytał ze śmiechem Taehyung.

- No właśnie kto? - dopytywała babcia.

- BTS - powiedziałam dumnie wypinając klatkę piersiową do przodu.

- Ahhh - mruknęła lekko zawiedziona - Myślałam, że z jakąś Beyonce, a to tylko siedmiu moich wnuków.

- W sumie Jin zachowuje się jak Beyonce - powiedziałam w lekkim zamyśleniu, wywołując tym samym śmiech u wszystkich, który został przerwany otwierającymi się drzwiami.

- Jak śmiesz się tutaj pojawiać! - słysząc głos matki, wstałam z łóżka babci i spojrzałam prosto w oczy kobiety, która wydała mnie na świat.

- Jestem częścią tej rodziny czy tego chcesz czy nie - powiedziałam dumnie, nie dając się jej zastraszyć - Więc, kiedy dostaję telefon, że babcia jest w szpitalu to wsiadam w samolot i przylatuje, a nie zostaję na miejscu bojąc się konfrontacji z tobą.

- Jak ty się do mnie odzywasz!

- Dorosłam - powiedziałam gorzko, patrząc w jej oczy - I jedynym błędem, który wtedy popełniłam to ucieczka.

- To zniknij znowu - krzyknęła głośno, podchodząc bliżej mnie, tak że musiałam odchylić głowę lekko do tyłu, aby na nią patrzeć.- Pojawiasz się i znowu próbujesz być sławna na siłę. Znowu wykorzystujesz Tae.

- Ja wykorzystuję Tae? - zapytałam niedowierzając - Ja przynajmniej nie czerpię korzyści finansowych z faktu, że mój syn jest sławny. Jestem samodzielna, sama zarabiam na siebie i rozbudowuje swoją karierę. Nikomu nie powiedziałam, że jestem sisotrą V z BTS. Każdy zna mnie jako Kim YunSun z Busan, a wiesz dlaczego? Bo odkąd wyjechałam to ludzie dostrzegli mnie, a nie mojego sławnego brata - krzycząc jej prawdą w twarz, poczułam się jak wszystko ze mnie spada. Wszystkie te lata obwiniania się. Wszystkie lata samotności. Po raz pierwszy poczułam się silna.

- Gówno wiesz - wysyczała w moją stronę.

- Wiem jedno - szepnęłam cicho w jej stronę - Gdyby nie kariera Taehyunga dalej byłabyś nikim, a nie wielką panią na salonach. - słysząc prawdę z moich ust, kobieta uniosła w górę swoją dłoń po czym uderzyła mnie mocno w policzek, na co głośno się zaśmiałam - Jesteś żałosna - powiedziałam głośno, łapiąc się za bolące miejsce.

- Yunsun - słysząc zmartwiony głos Tae, spojrzałam na brata i lekko się uśmiechnęłam w jego stronę.

- Chyba muszę iść się przewietrzyć.

- Nie uciekaj proszę - widząc gromadzące się w jego oczach łzy, spojrzałam na niego z czułością.

- Sumin co ty zrobiłaś - krzyk ojca, wyrwał mnie z otępienia.

- Odezwę się Tae - powiedziałam szybko, zbierając się do wyjścia - Odwiedzę cię jeszcze babciu i ciebie też tato - dodałam delikatnie, po czym wyszłam na korytarz. Idąc jego środkiem, zaśmiałam się wesoło.

- Nowy początek - wymamrotałam cicho, masując dłonią bolący policzek.



*RM - Lonely

The Truth Untold | Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz