Nadszedł początek grudnia, a z nim nie tylko początek trzeciego miesiąca ciąży, ale również i urodziny Jina. Wiedząc, że chłopaki od rana byli zapracowani. Nie tylko mieli dzisiaj zaplanowane treningi przed nadchodzącą w styczniu trasą koncertową, ale Jin również miał w planach urodzinowego live'a, podczas gdy reszta miała planować występ świąteczny.
Parkując auto pd jednym z supermarketów, naciągnęłam mocniej czapkę na uszy, i łapiąc za klamkę samochodu wyszłam na śnieg. Drepcząc powoli w stronę wejścia, uważałam na brzuch, który z dnia na codzień stawał się coraz bardziej wypukły. Biorąc wózek sprzed wejścia, ruszyłam na zakupy, na urodzinową niespodziankę dla Jina. Nikt nie wiedziałam co miałam w planach. A w ramach podziękowań postanowiłam zrobić mu uroczystą, urodzinową kolację, oczywiście z Soju, którego Jin jest wielkim fanem. Jeżdząc po sklepowych alejkach wrzucałam towary po kolei do wózka, który robił się coraz bardziej zapełniony. Przechodząc do alejki z alkoholami, wyciągnęłam z kieszeni płaszcza, dzwoniący telefon. Widząc uśmiechniętego Jimina na zdjęciu, uśmiechnęłam się pod nosem.
- Co tam? - przytrzymując teledon ramieniem, ruszyłam wzdłuż alejki, wypatrując ulubionego Soju Jina.
- Cześć piękna- słysząc jego chrypkę w głosie, poczułam jak w moim brzuchu buzuje stado motyli, albo niestrawność. - Będziesz może gdzieś dzisiaj na mieście?
- Właśnie jestem w sklepie, a coś potrzebujecie?
- Podjechałabyś odebrać Jinowi tort na live'a? Bo ekipa, która miała to zrobić miała lekką stłuczkę i nie dadzą rady.
- Jasne, tylko pewnie dopiero będę mogła tak za godzinkę go przywieźć.
- Z tym nie będzie problemu on i tak ma dopiero nagranie o 15.
- To w takim razie tylko wyślij mi adres esemesem.
- Dziękuje kochanie - słysząc słodkie słówko z jego ust, uśmiechnęłam się delikatnie.- Kocham cię, paaaa.
- Ja ciebie też kocham - odpowiedziałam cicho i rozłączając połączenie, ruszyłam na dalsze zakupy.
Wrzucając torby do bagażnika, nie spodziewałam się ile tak naprawdę rzeczy nabrałam. Zastanawiałam się jak je wszystkie zaciągnę do domu, ponieważ niektóre z nich naprawdę swoje ważyły. Odkładając wózek na miejsce, wsiadłam za kierownicę i wbijając w nawigację adres cukierni, ruszyłam spod supermarketu. Skupiając się na drodze, nuciłam pod nosem hity z radia. Nawet nie wiem, kiedy zajechałam pod miejsce docelowe. Wchodząc do środka, przywitałam się miło z ekspedientką i wpierw ruszyłam w stronę witryny, gdzie stały gotowe do kupienia torty.
- Yunsun? - słysząc znajomy, ale niezbyt lubiany głos, odwrociłam się do tyły i napotykając spojrzeniem Jennie, która była z ochroniarzem, kiwnęłam głową na przywitanie i powróciłam wzrokiem do oglądania ciast. - Nawet się nie przywitasz?
- Cześć Jennie - mruknęłam, wywracając oczami.
- Znikasz na kilka lat, po czym pojawiasz się znikąd i nawet nie spojrzysz na byłą przyjaciółkę?
- Nie mam na co patrzeć - odwracając się do niej przodem, założyłam ręce na piersi i spojrzałam jej prosto w oczy. - Czy to nie ta przyjaciółka nasłała na mnie osobę, która miała mnie zniszczyć? Czy to nie ta przyjaciółka, próbowała wepchnąć się Jiminowi do łóżka, tylko po to abym się z nim rozstała?
- To przeszłość - machając ręką, podeszła do mnie bliżej. - Nie możemy zacząć wszystkiego od nowa? Zwłaszcza, że chyba coś marnie ci się powodzi - zadrwiła, mierząc mnie wzrokiem. Zerkając w dół spojrzałam na swój strój. Ciemnozielone spodnie dresowe, szersza bluza do kompletu, płaczcz i białe adidasy. Owszem nie wyglądąłam jak milion dolarów, ale było wygodnie.
- Mogę i być lumpem spod supermarketu, ale znajomości z tobą nie odnowię. - Odchodząc od dziewczyny, podeszłam do kasy i poprosiwszy o zapakowanie tortu z uroczymi króliczkami, odebrałam również zamówienie.
- Jesteś żałosna Yunsun i cieszę się, że Jimin przejrzał na oczy i cię rzucił jak zwykłą szmatę.
- Może i tak być Jennie - odpowiedziałam prychając pod nosem. - Ale cieszę się z jednego. Dalej jesteś chamską suką - otwierając drzwi wyjściowe i przez nie przechodząc słyszałam jeszcze jej krzyk frustracji. Śmiejąc się pod nosem, wpakowałam jeden tort na tylne siedzenie, a drugi na przednie.
Wchodząc z tortem do sali ćwiczeń chłopaków, ujrzałam dwie słodkie rzeczy. Pierwsza to śpiący Tae i Jungkook na materacu, a druga to kitka Jimina. Przyglądając mu się z uśmiechem ruszyłam w jego stronę.
- Cześć - podchodząc bliżej niego, chłopak szybko wstał i odbierając ode mnie pudełko, podał je Yoongiemu, który wszedł właśnie do pomieszczenia.
- Cześć piękna - cmoknął mnie szybko w usta - Cześć maluchy - głaszcząc mnie delikatnie po brzuchu, spojrzał w stronę wejścia, gdzie stał Namjoon w towarzystwie Bang PD.
- O dobrze, że cię widzę Yunsun - powiedział radośnie PD, podchodząc bliżej nas. - Masz może chwilkę, aby zajrzeć do mojego gabinetu?
- Oczywiście - odpowiedziałam z uśmiechem, czując jak Jimin oplata mnie od tyłu ramieniami.
- Cieszę się, że wróciłaś - dodał mężczyzna przed wyjściem.
- My też się cieszymy - krzyknął głośno Jin, wbiegając do sali, budząc tym samym chłopaków.
- Jiiiiiin - mruknął zaspany Jungkook.
- Nie Jinuj mi tutaj, Mamuśka przyjechała - odkrzyknął mu chłopak.
- Yunsun już jest? - zapytał również zaspany Taehyung.
- Mamuśka? - przekrzywiając głowę w bok, spojrzałam na chłopaków.
- A nie? - zapytał Jin, podchodząc bliżej mnie.
- Nic mi o tym nie wiadomo - zaśmiałam się wystawiając w jego stronę język.
* Agust D - D-Day
CZYTASZ
The Truth Untold | Park Jimin
FanfictionKim Yunsun jest siostrą jednego z członków zespołu BTS. Jedna sytuacja sprawia, że postanawia zerwać całkowicie kontakt z bratem oraz ze swoim chłopakiem Park Jiminem. Układa sobie życie na nowo jako tłumacz przysięgły. Współpracuje z kilkoma dużymi...