21. Jesteś dla mnie całym światem

96 6 0
                                    

Namaczając wodorosty na urodzinową zupę dla Jina, dalej rozmyślałam o propozycji, złożonej mi przez Bang PD. Otóż zaproponował mi on nie tylko pracę do czasu porodu, ale również wsparcie po porodzie. Miałabym zapewnione miejsce pracy na miejscu w jednym z biur wytwórni i na bieżąco pomagałabym im w tłumaczeniach. Dodatkowo odpowiedzialna bym była za sprawy międzynarodowe, w tym za tłumaczenie procesów sądowych. Dodatkowym plusem miała być pomoc niani oraz pokój stworzony specjalnie dla maluchów, aby były obok mnie.

- To by było za piękne, jakby było prawdziwe - szepnęłam pod nosem, zaczynając kroić warzywa na japchae. Skupiając swoje myśli na gotowaniu, dalej jednak miałam w głowie, złożoną mi propozycje. Czy powinnam ją przyjąć, a może odrzucić? Czy to z litości zostało mi zaproponowane, a może jednak ktoś liczy się z moją pracą i ją dostrzega?

*Jimin Pov*

Wchodząc do biura Bang PD, opuściłem głowę do dołu. Nie wiedziałem, czego mam się spodziewać. Ostatnim razem, kiedy zostałem wezwany sam do jego biura, chodziło o to, że odkrył prawdę, kto stał za wypływaniem naszych materiałów. I nie, nie była to Yunsun, jak nam się wtedy wydawało. Byłem wtedy nie tyle, że załamany, ile wściekły, że nie ufałem jej, tylko ufałem swojej karierze. Byłem frajerem, co tu dużo mówić.

- Dzień dobry.

- Usiądź Jimin - siadając na krześle naprzeciwko biurka, czułem się jak gówniarz, który coś przeskrobał. To nie było zbyt fajne uczucie.

- Czy coś się stało? - zapytałem, lekko drżącym głosem.

- Chciałem ci tylko powiedzieć o propozycji, którą ja oraz wytwórnia złożyliśmy pannie Kim Yunsun.

- Jeżeli chcecie się pozbyć jej i dzieci, to ja pójdę za nimi, chcę, żeby Pan był świadomy. Oni są dla mnie wszystkim i drugi raz ich nie porzucę.

- Cieszą mnie twoje słowa Jimin, ale tutaj nie chodzi o to, aby odeszli i pozwalali ci się rozwijać zawodowo, a wręcz odwrotnie. Chcę, żeby byli blisko was i was wspierali w tym co robicie. Dlatego jutro rusza przebudowa ostatniego piętra, gdzie oprócz waszych studio nagraniowych i pokoju do live, będzie biuro naszego głównego tłumacza oraz bawialnia dla jego dzieci.

- Chce Pan, aby oni byli tutaj - wyszeptałem z niedowierzaniem.

- Chcę, aby wasze dzieci były bezpieczne Jimin, a panna Kim jest niezwykle utalentowana, więc chce trochę wykorzystać jej talent do języków. Jak się na to zapatrujesz?

- Dziękuję - wymamrotałem, czując jak pod powiekami, gromadzą mi się łzy.

- Mi nie dziękuj, tylko podziękuj przyszłej żonie, jak przyjmie propozycje, a teraz leć do chłopaków i zbierajcie się do domu, z tego co słyszałem, czekają tam na was pyszności.

- Do widzenia - ruszając w stronę drzwi, pociągnąłem energicznie za klamkę, sprawiając, że sześć ciał posypało się na podłogę jak kostki domino.

- Jak zawsze nierozłączni - zaśmiał sie PD, machając do nas zza biurka.

- Naprawdę bawialnia? - zapytał tylko Yoongi z uśmiechem, patrząc z radością na Jina, który miał łzy w oczach.

- Bangtanowe dzieci kochane od poczęcia - wymamrotał tylko, patrząc z zadumą w sufit. - Już jestem szczęśliwym wujkiem, że je poznam w przyszłości i że będą od urodzenia kochane.

- Ej to moi siostrzeńcy - krzyknął Taehyung, uderzając Jina w podbrzusze.

- Moi też - odkrzyknął Jin, oddając Tae, po czym zaczął uciekać w stronę windy.

- Ja się nie zgadzam to moi siostrzeńcy - odkrzyknął Jungkook, goniąc Taehyunga, który ruszył za Jinem.

- A to przepraszam bardzo tylko dzieci Yunsun? - zapytałem zaskoczony, patrząc, jak moi bracia walczą między sobą.

- Ty tylko byłeś dawcą spermy - skwitował Yoongi, śmiejąc się w głos z Hobim i Namjoonem.

- Ale jesteście wredni - mruknąłem, ruszając z chłopakami w stronę windy, gdzie tamta trójka targała się po podłodze.

- My ciebie też kochamy - zaśmiał się Hobi, wciskając przycisk windy.

- To co jedziemy do domu? - zapytał Jin, poprawiając potargane przez Tae włosy.

- Jedziemy do domu - przytaknąłem, uśmiechając się szeroko, patrząc na swoich najbliższych.

***

Wchodząc do domu, pierwsze co poczuliśmy to przepiękny zapach, unoszący się od kuchni, aż do jadalni.

- Czy ktoś nam się wkradł do domu? - zapytał szeptem Namjoon, robiąc ogromny hałas, potykając się o próg i uderzając ramieniem we framugę drzwi.

- I skradanie się poszło w pizdu - ozajmił Yoongi, przepychając się między nami i ściągając buty, ruszył w głąb domu.

- Na ninje to ty się nie nadajesz - parsknął Jin i ruszył za Yoongim. Widząc jednak stół pełen ugotowanych potraw, a nad nim wielki baner "Happy Birthday Jin", stanął na środku z otwartą buzią. - To dla mnie? - zapytał niedowierzająco. Stając obok niego, zacząłem rozglądać się za Yunsun, jednak nigdzie jej nie widziałem. Za to po chwili wyszła z kuchni, niosąc w rękach tort z zapaloną świeczką i niepewnym głosem zaczęła śpiewać sto lat. Kiedy żaden z nas nie dołączył do jej śpiewania, posłała nam tylko złe spojrzenie, na co wszyscy zachichotali i dołączyliśmy do dziewczyny, sprawiając, że Jinowi po policzkach poleciała mała łezka, którą Jungkook starł szybko swoim palcem.

- Kocham was - wymamrotał jedynie, patrząc z radością dookoła.

- Wszystkiego najlepszego braciszku - wymamrotała cicho dziewczyna, podchodząc do niego z tortem.

- A ty miałaś odpoczywać - zganił ją delikatnie.

- Dmuchaj świeczki, na opierdol przyjdzie czas później - zaśmiała się głośno, a moje serce wypełniło się ciepłem. To był czas dla naszej rodziny. Bez fanów, bez paparazzi, to była chwila którą chciałem zapamiętać na zawsze. I ta rozpierająca od środka miłość. Nie tylko do chłopaków, ale do Yunsun i kropeczek pod jej sercem.


*BTS - Best of me

The Truth Untold | Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz