✩ seven ✩

570 30 19
                                    







⸺ ☾ MATTY ☽ ⸺





Jeszcze parę sekund temu moim największym problemem było to, że szumiało mi w głowie oraz czułem narastające wyrzuty sumienia i naprawdę oddałbym nerkę za to, żeby do tego wrócić. W jednej chwili miałem ochotę pobiec na dół jak najszybciej się da i powstrzymać to, co się dzieje, ale nawet do końca w to nie wierzyłem.

Boże święty, czy naprawdę jeden z najmłodszych członków składu seniorskiej Aston Villi właśnie napierdala się z moim przyjacielem, z którym miałem naprawić kontakt?

Miałem naprawdę nadzieję, że to jakiś sen, bo niepojęte to wszystko było nawet dla mnie.

Wstałem z zimnych kafelków, próbując złapać równowagę, po czym podałem dłoń Lizzie, która była w jeszcze gorszym stanie niż ja. Widziałem po jej twarzy, że ma podobne odczucia co do obecnej sytuacji jak ja. W to się nie dało wierzyć. Naprawdę nie.

Nawet nie znałem tej dziewczyny, która nam to powiedziała, ale nie wydawała się kłamać. Sama była zdenerwowana, co dało się rozpoznać po tym, że non stop owijała pasma swoich długich blond włosów dookoła palców. Czekała na to, aż pójdziemy za nią, a my zbieraliśmy się z podłogi tak długo, że już pewnie oboje moich znajomych ma wybite przez siebie nawzajem zęby.

— Grace, co się dzieje? —  spytała Eliza, kiedy szliśmy za nią po schodach, starając się robić to jak najszybciej się da. —  Nie wierzę w to.

—  Jacob obraził Neila.

  Kiedy zacząłem na nowo rozmawiać z Andrew po kilku miesiącach, od razu dowiedziałem się kim jest Neil. Może mój przyjaciel sam nigdy by tego nie przyznał, ale pomiędzy nim a Neilem chodziło o coś znacznie więcej, ale oboje woleli na ten temat milczeć. Jak wcześniej nie umiałem znaleźć żadnego wytłumaczenia za jego zachowanie, teraz zaczynało nabierać to sensu. Jednakże wciąż  Jacob nie powinien za to dostać w mordę - Andrew doskonale wie, co dla niego może znaczyć jakikolwiek uraz.

Gdy przybyliśmy do miejsca naszego docelowego, już się nie bili. Nawet muzyka została wyłączona. Wszędzie panowała cisza przerywana, co jakiś czas przekleństwami z ust blondyna. Ramsay zaś milczał, siedząc na kanapie. Coś mi tutaj nie pasowało definitywnie.

  Wewnętrznie chciałem iść pierwsze do Andrew, ale było przy nim już tyle osób.

Rzuciłem ostatnie spojrzenie Elizie i poszedłem do Jacoba, który był niemalże sam w porównaniu do blondyna - stał nad nim z niezadowoloną miną Leo, co nie zwiastowało niczego dobrego. Miałem same najgorsze scenariusze w głowie.

Najpierw rzuciło mi się w oczy to, że z jego wargi leniwie sączyła się krew, a brew zdawała się być wcale nie lepsza.

—  Trener nas zapierdoli. —  usłyszałem słowa Baileya. — Ukręci nam łeb.

Odwróciło to na moment moją uwagę od przypatrywania się ranom na jego twarzy.

— Nie przesadzaj, stary. —  nie rozumiałem o co mu chodzi. —  Przecież może dalej...

—  Spójrz lepiej w dół.

  Gdy tylko spojrzałem, moja ręką machinalnie powędrowała do twarzy, ponieważ moje wcześniejsze obawy ze schodów, potwierdziły się. 

𝗥𝗘𝗙𝗟𝗘𝗖𝗧𝗜𝗢𝗡𝗦 ● Matty CashOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz