✩ twenty three ✩

306 22 0
                                    



⸺ ☾ MATTY ☽ ⸺



 Do eliza_ros:
Może podałabyś swój numer telefonu, żeby następnym razem zadzwonić do mnie normalnie?



Od eliza_ros:

789987342

Pewnie będę żałować tego, że ci go podałam 


Do eliza_ros:
Pewnie tak


 Nawet nie sądziłem, że tak łatwo będzie wyciągnąć od niej numer telefonu. Był to mój zdecydowanie największy sukces tego dnia. Kiedy zobaczyłem jej odpowiedź przez dobre parę minut uśmiech nie znikał mi z twarzy, przysięgam na słabą głowę Zalewskiego. Czułem się bardziej usatysfakcjonowany niż po zakończeniu Domu z papieru. Może ta wiadomość była znakiem końca mojej okropnej złej passy i oznaczała nowy początek?

 Zdecydowanie przypisywałem za dużą filozofię tym dziewięciu wysłanym przez nią cyfr. 

 Nie rozmawiałem z nią od naszej rozmowy dotyczącej wiadomo kogo. Chciałbym to jak najszybciej zmienić i w końcu spotkać się z nią tak na poważnie, a nie przez jakieś dziwne przypadki. Nie chciałem zaprzepaścić tego, że pomiędzy nami obecnie nie było aż tak źle. Obawiałem się, że dowie się o mojej wizycie u Andrew, ale jak na razie wydawało mi się, że nie ma o niczym pojęcia.  Nie podobało mi się takie okłamywanie jej i lecenie perfidnie w chuja, ale znałem już ją trochę i absolutnie nie pochwaliłaby mojego ruchu, a już szczególnie tego, że zrobiłem to bez jej wiedzy.

Do eliza_ros:

 Miałabyś się czas spotkać jeszcze w tym tygodniu?

 Napisałem i błyskawicznie wysłałem zanim bym się rozmyślił. Miałem naprawdę nadzieję na to, że jej odpowiedź będzie twierdząca, ponieważ urodziny Nico w Rzymie zbliżały się nieubłaganie. Musiałem się z nią widzieć jak najszybciej jeszcze przed nimi. Chciałem wykorzystać to, że jak na razie nie chce mi znowu wyjebać liścia. To są same dobre znaki, głupi by nie skorzystał. 

— Co się tak uśmiechasz braciszku? — Adam szturchnął mnie swoim kijem do snookera. — Lewandowski ci jednak załatwił tę koszulkę Benzemy?

 Zgromiłem go wzrokiem, chowając swój telefon do kieszeni. 

— Nigdy go nie prosiłem o koszulkę jakiegoś brodacza z Realu. — rzuciłem zirytowany, odpychając Adama od siebie. — Tylko Barcelona. 

 — Powiem ci, Matty, że przez ostatnie lata odrobinę zmądrzałeś, ale chyba z tej Barcy nigdy nie wyrośniesz. — pokręcił z politowaniem głową, wbijając swoją kulę jednym sprawnym ruchem. — A myślałem, że dla ciebie jest nadzieja. 

  Naprawdę lubiłem grać w snookera, a niestety miałem do wyboru tylko jednego przeciwnika, którym był mój starszy brat. Lepszy rydz niż nic, jakby to powiedzieli mi w reprezentacji, aczkolwiek powoli denerwował mnie fakt braku innych możliwości. 

 Może to faktycznie ten w moment, w którym powinienem nauczyć grać Nicolę? 

— Nadzieję to ty możesz mieć na to, że kiedyś ze mną wygrasz. — powiedziałem, po tym jak niespodziewanie udało mi się wbić dwie za jednym razem. — Może powinienem się przebranżowić na snookerzystę. 

 Udało mi się go tym dobrze rozproszyć, więc mogłem sprawdzić od razu czy przypadkiem nie otrzymałem odpowiedzi. 

 Nie odpisała. 

 — Mama zagadywała o ciebie. — podniosłem zdziwiony wzrok — Mówiła, że się mało odzywasz. 

 Wiedziałem o tym, że ostatni czasy mało odwiedzałem rodzinny dom, ale najzwyczajniej w świecie nie miałem kiedy. Jednakże zawsze odbierałem, jak dzwoniła i gdyby mnie o coś poprosiła, to bym to zrobił bez wahania. Baśka jak zwykle panikuje bez powodu nic nowego. 

 — To się zacznę bardziej odzywać. 

 — Powoli dochodzi do wniosków, że zachowujesz się tak samo, jak byłeś z tą, taką wiesz... — urwał na moment. — Tą Katty? 

— Kady. — poprawiłem go zirytowany. 

— A no tak Kady. — wykonał w końcu ruch kijem, który był tak niedokładny, że aż się uśmiechnąłem. — Mówi, że może znowu latasz za jakąś pseudocelebrytką i nie masz czasu dla rodziny. 

 Ach ta Baśka i jej szalone teorie. 

— A co uważa tata? — spytałem, analizując dokładne ułożenie moich kul przed wykonaniem ruchu, ponieważ była moja kolej i nie mogłem zepsuć. 

— Uważa, że ma skończyć pierdolić farmazony, ponieważ pewnie po prostu masz dużo pracy w klubie. 

 Mój ojciec może nie pił piwa i nie leżał pijany na wersalce każdego dnia, jak wiele stereotypowych ojców, ale jednak łączyło go z innymi to, że często naprawdę go nie obchodziło to, co się ze mną dzieje. Każdy problem wolał niwelować i wmawiać wszystkim, że przecież nic się nie dzieje. Czasem działało to na nerwy, ale w tym przypadku zdecydowanie tak nie było. 

 To nie tak też, że nie miał racji, bo naprawdę byłem  zajęty powrotem do pierwszego składu i to był mój powód dla którego od trzech tygodni nie zasiadłem na obiedzie przy rodzinnym stole. Nie chciałem transferu letniego do Radomiaka. 

— Tata jak zwykle wie wszystko szybciej niż mu opowiem. — odrzekłem, wywołując prychnięcie Adama. — Grzeję ławę ostatni czasy mój drogi, więc ciężko żebym miał czas na jakieś kolejne z Love Island

 Dzięki Bogu temat został przez niego potem całkowicie porzucony i resztę tej gry spędziliśmy na spokojnej rozmowie na temat tego, kto wygra w tym roku Ligę Mistrzów i dlaczego będzie to Zielu ze swoim ekipą z Neapolu. Naprawdę nie obchodziło mnie nawet szczególnie to, że Adam dalej stawiał na tej swój pieprzony Real Madryt. Przysięgam, że jeśli jeszcze dzisiaj chociaż raz usłyszę Vinicius Junior to przyszłość piłki nożnej lub Eden Hazard dopiero się rozkręca, to dobrowolnie oddam się w ręce policji, ponieważ będę miał myśli samobójcze. 

 Dzisiaj miałem naprawdę wyjątkowy zajęty dzień, ponieważ poza graniem z bratem oraz treningiem, który miałem oczywiście rano, mój menadżer zgodził się za mnie, żebym udzielił wywiadu jakiemuś portalowi zapomnianej przeze mnie nazwy. To nie tak, że mi to przeszkadzało, ponieważ nic w tym złego nie było, ale powoli już marzyłem o ciepłej kołdrze mojego łóżka. Ostatni czasy zdecydowanie wszystko mnie męczyło. 

  Po pożegnaniu się z bratem ze zdziwieniem zauważyłem połączenie nieodebrane od Bednarka. Nie widziałem się z nim poza treningami od czasu pamiętnej imprezy, dlatego naprawdę nie spodziewałbym się tego, żeby coś ode mnie chciał. 

— Coś się stało Janek? — spytałem, ubierając buty. — Nigdy do mnie nie dzwonisz. 

Chyba wracam do Southampton. — zamarłem po usłyszeniu tych słów. — Nie chcę czekać do czerwca. 

 Bednarek był w Aston Villi na wypożyczeniu z Southampton, który był klubem walczącym o utrzymanie w Premier League w tym sezonie. Wiedziałem o tym, że najprawdopodobniej nie zostanie kupiony i nie będę go miał już za kolegę z jednego boiska, ale to miało być dopiero za pół roku. 

  — Mówisz poważnie? — przystanąłem na moment. — Już nie będę mógł żartować z tego, że masz lepszy związek z ławką niż ze swoją dziewczyną?

 Usłyszałem śmiech. 

Mocno we mnie wierzysz skoro zakładasz, że nie będę grzał ławy w reprezentacji. — moje kąciki ust podniosły się ku górze. — Pozostaniemy w kontakcie, Matty. 

 — Żebyś sobie nie pomyślał, że pozbędziesz się mnie tak łatwo. — od razu powiedziałem. — Zrobię wszystko, żeby twoje Southampton następne mecze grało z Birmingham City. 

 Były to oczywiście żarty. Żaden klub nie zasługuje na granie z takim gównem jakim jest Birmingham City. Trzymałem więc tak naprawdę kciuki za to, żeby Southampton nie spadło z ligi i nie straciło zaszczytu gry z Aston Villą. 

 Nie cieszyłem się z tego, że najprawdopodobniej nie zobaczę już nigdy mordy Bednarka na żadnym treningu w klubie, lecz to nie był przecież koniec świata. Dawno nie podchodziłem do niczego tak optymistycznie jak w tej chwili. Z pewnością jest to jakaś odmiana. 

 Porozmawiałem z nim jeszcze chwilę, po czym byłem zmuszony kończyć i w końcu udać się na ten przeklęty wywiad. Wszystko wydawało mi się lepsze w tym momencie od tego. To nie tak, że nie lubiłem udzielać wywiadów. To było częścią bycia piłkarzem grającym gdzieś dalej niż w okręgówce na jakimś marnym orliku. Często lubiłem poprowadzić z kimś konwersację na temat tego, co się właśnie w tym sporcie dzieje, ale gdy przychodziło, co do czego i musiałem odpowiadać na jakieś niewygodne dla siebie pytania było już gorzej, dlatego wolałbym wcześniej zawsze wiedzieć z kim mam do czynienia, a tym razem mój menadżer miał moje zdanie głęboko gdzieś. 

Od eliza_ros:
A kiedy by ci pasowało? 

  
   Po zobaczeniu tej wiadomości zmieniłem zdanie i uznałem, że dzisiaj udzielę najlepszego wywiadu w moim życiu. 
  



___________________________________

Najkrotszy chyba rozdzial na tej ksiazce ale juz kolejne tylko dluzsze przysiegam

troche tez nudny ale no taki przejsciowy wiecie o co chodzi

pls mam nadzieje ze ploty okaza sie nieprawda i umai emery n sprzeda matty'ego latem do jakiegos klubu innego, kocham aston ville cala

mam nadzieje ze rozdzial wam chociaz odrobine sie spodobal, napiszcie o tym w komentarzu 

 pamietajcie o gwiazdce

do zobaczenia, kocham was

𝗥𝗘𝗙𝗟𝗘𝗖𝗧𝗜𝗢𝗡𝗦 ● Matty CashOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz