✩ twenty one ✩

321 24 4
                                    







⸺ ☾ ELIZA ☽ ⸺






 Życie potrafi pisać czasem naprawdę zadziwiające scenariusze. Często dzieje się tak, że sprawy, których przyszłość wydawała się nam zawsze oczywista, nagle zmieniają całkowicie swój obrót i wtedy nic już nie jest takie jasne, jak było wcześniej. Nienawidziłam tego. Ten kto wymyślił tak podłe niespodzianki, powinien gnić w Piekle do końca swych dni.

 To co zrobiłam po tym, jak poznałam najgorszą prawdę jaka mogła istnieć, zdecydowanie nie było niczym odpowiedzialnym. Absolutnie nikt nie powinien nigdy brać ze mnie przykładu. Póki byłam u Grace chciała mnie ona powstrzymać, ale naprawdę nagle jej glo przestało dla mnie jebać spalonym popcornem. Po prostu musiałam czymś się uspokoić, a on był najbardziej pod ręką. Moje myśli brzmiały wtedy tak, jakbym żywcem zajebała je z wpisów trzynastolatek z tumblera sprzed dziesięciu lat, ale co można na to poradzić? Czułam się jak gówno. 

  Gdy dotarłam już do swojego mieszkania, po dość emocjonalnym pożegnaniu z Gracę, nawet wciąż nieobejrzany przeze mnie trzeci sezon, rzekomo jeden z najlepszych, American Horror Story nie poprawił mi humoru. Czułam się oszukana przez wszystkich, a jednocześnie dobijały mnie wyrzuty sumienia za to, że niczego nie zauważyłam. Byłam pierdoloną przyjaciółką Andrew i spędzałam z nim każdy swój dzień. Może sytuacja nie wyglądałaby, jak wygląda, gdyby nie to ze wolałam zajmować swoje myśli jakimś zjebanym piłkarzykiem, który tylko mącił mi w głowie. 

 Nie mogłam jednak obwiniać o wszystko Matty'ego, ponieważ nawet za to czułam też już wyrzuty sumienia. On nie wiedział o tym, że znowu to robi. Wolałam przynajmniej tak sobie wmawiać. 

 Nie wiedziałam, co robić. Z jednej strony miałam ochotę zadzwonić do Andrew i go za to wszystko przeprosić, ale czy to byłoby coś z czego byłabym w pełni usatysfakcjonowana? Zdecydowanie nie, ponieważ sam i tak nie był bez winy. Gdybym zadzwoniła naprawdę i wyrzuciła z siebie wszystko, oczekiwałam z jego ust stwierdzenia, że nie mam o co się obwiniać, ponieważ on też zjebał, ale Andrew był skorpionem i szansa na przeprosiny od niego graniczyła z cudem. 

  Ciekawe, czy w ogóle żałował tego, co zostawił na moim przedramieniu. Zastanawiało mnie to, co teraz ma w głowie; czy jest z siebie dumny, czy czuje satysfakcję z tego, że użył wobec mnie tyle siły? Nic nie wiedziałam. 

Jak byłam jeszcze u Grace, to byłam wściekła tak samo na Matty'ego jak i na Andrew. Nic z tego wszystkiego nie miałoby miejsca, gdybym znała tylko cholerną prawdę. Myślałam, że przynajmniej mnie mój najlepszy przyjaciel ufa. Naprawdę na to liczyłam, ale skoro nie podzielił się ze mną nigdy tak ważnym fragmentem swojego życia, czy kiedykolwiek w ogóle tak naprawdę miał mnie za przyjaciółkę? Moje myśli doprowadzały mnie coraz to bardziej do załamania. 

  Zdecydowanie to nie był jeden z najlepszych dni mojego życia i uświadamiał mnie o tym boleśnie nawet fakt, że skończyły mi się opakowania kisielu. Nawet nie mogłam sobie sprawić przyjemności zjedzenia jednego takiego zajebistego kubka. Mój humor naprawdę w tym momencie nie istniał.

Nie miałam nic do roboty, dlatego do mojej głowy powoli przychodziły coraz to głupsze pomysły, zaczynając do wbicia na chatę do Andrew, a kończąc na pójściu wypłakać się do mojego sąsiada.  Było ze mną coraz to gorzej, dlatego też musiałam wybrać któryś z moich pomysłów, który wydawał się być najmniej idiotyczny z wszystkich. Wydawało się to niemożliwe, ale gdy przypomniał mi się jeden, nie było już aż tak ciężko.

  Jeszcze ja parę dni temu uznałabym ten pomysł za najgorszy z wszystkich, ale ludzie się zmieniają, prawda? 

— Matty. — wymamrotałam do telefonu, biorąc głęboki oddech. — Masz może chwilę?

𝗥𝗘𝗙𝗟𝗘𝗖𝗧𝗜𝗢𝗡𝗦 ● Matty CashOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz