chapter VI

41 4 1
                                    

Droga dłużyła się niesamowicie, przyznam, że nie czułam się komfortowo w towarzystwie Sky-dziewczyny Luka. Poza tym uświadomiłam sobie wszystkie swoje kompleksy patrząc na piękną blondynkę. 

Rozmowa również nie szła po mojej myśli, bo za każdym razem jak próbowałam coś powiedzieć, Sky umyślnie mi w tym przeszkadzała. Nie wiem, co ta dziewczyna do mnie miała przecież widziała mnie pierwszy raz w życiu...

-Suuuu, przyjechałaś- uśmiechnęłam się do wstawionego już Michaela i przytuliłam go.

-Gdzie są wszyscy?- zapytałam uwalniając się z uścisku teraz już czarnowłosego chłopaka.

-Wszyscy są tam- wskazał palcem na ogromne ognisko przy plaży i złapał mnie za rękę ruszając do reszty znajomych.

-Hohoo, Mike nie wiedziałem, że kręcisz z Su- zaczerwieniłam się po słowach Ashtona i chciałam puścić rękę Mike jednak ten przyciągnął mnie bliżej.

-Su to moja bea- wybełkotał po czym popatrzył na mnie -Su będziesz moją bae na dzisiaj?- chciałam coś odpowiedzieć, ale usłyszałam jak Calum wtrąca się do rozmowy tłumacząc, że dzisiaj jestem jego, tym samym zaczynając sprzeczkę pomiędzy nim a Michaelem.

 Oczywiście nie trwało to długo i już po chwili ustaliliśmy, że obydwoje muszą znaleźć sobie jakieś dziewczyny na dzisiaj.

-Nie wiedziałam, że masz kota- powiedziała Hannah pokazując wszystkim zdjęcie mojego zwierzaka.

-Um, bo właściwie znalazłam go kilka dni temu- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

-Jak się wabi?-zapytał Luke 

-Kot.

-Kot?

-Kot.

-Dlaczego nie dałaś mu jakiegoś fajnego imienia?-zapytał wyraźnie zdziwiony.

-Nie mam prawa nadawać mu imienia, nie należymy do siebie. Po prostu nasze drogi się zeszły.

Chwilę jeszcze dyskutowaliśmy na temat mojego kota jednak porzuciliśmy ten temat gdyż nie mogliśmy dojść do porozumienia.

-Kto ma ochotę na kąpiel?- wzrok wszystkich wylądował na Calum'ie. -No co? Kto ostatni ten pije karniaki- krzyknął ściągając z siebie ubranie.

Po chwili wszyscy dołączyliśmy do mulata wygłupiając się w wodzie.

-Kurwa- usłyszeliśmy krzyk Sky, którą Luke wynosił z wody. 

Reszta osób oczywiście to zignorowała jednak ja postanowiłam sprawdzić, czy stało się coś poważnego.

-Wszystko w porządku?-zapytałam otulając się kocem i obserwując jak Luke próbuje zatamować krew wypływającą ze stopy blondynki.

-No a jak myślisz?- syknęła jakbym była temu winna.

-Sky, zawiozę Cię do domu, musisz to zabandażować- powiedział spokojnym tonem blondyn.

-O nie! Nie ma mowy

-Musisz jechać, przecież może się wdać zakażenie- dodałam chcąc naprawdę pomóc.

-O, więc tak sobie to wymyśliłaś? Ja pojadę do domu,a Ty w tym czasie będziesz podrywać mojego chłopaka tak jak ostatnio, jesteś żałosna- Auć, to zabolało. 

Popatrzyłam przez chwilę na blondyna i szczerze mówiąc myślałam, że Luke stanie po mojej stronie i coś powie jednak tak się nie stało.

Rebellious TeenagerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz